Trzysta pięćdziesiąt

11 2 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Zamarła. Poderwała głowę w chwili, w której tuż nad nią zamajaczył pokaźnych rozmiarów kształt. Serce podeszło jej aż do gardła, by w następnej sekundzie zacząć uderzać tak mocno i szybko, że Elena ledwo była w stanie zaczerpnąć tchu.

Rafael

Rafa był tutaj.

Dłonie jej zadrżały, ale nie pozwoliła sobie na upuszczenie miecza. Weź się w garść, nakazała sobie stanowczo, ale nawet najbardziej sensowne argumenty nie były w stanie sprawić, by się uspokoiła.

Demon krążył tuż nad nią, ale nic nie wskazywało na to, by zamierzał zaingerować. On po prostu tam był – niemalże na wyciągnięcie ręki. Gdyby zobaczyła go w innych okolicznościach, poczułaby ulgę. Wiedziałaby, że niezależnie od wszystkiego, byłaby bezpieczna. Kto jak kto, ale mąż nie pozwoliłby, żeby stała się jej krzywda. Jego przybycie zwiastowałoby kłopoty, ale tylko dla tych, którzy odważyliby się mu przeciwstawić.

Tym razem jednak wszystko było inne. Zmieniło się już w tamtym korytarzu, gdy Rafa przygarnął ją do siebie, wypowiadając słowa, które prześladowały Elenę aż do tej pory. To było tak, jakby połączyła ich całkowicie niedorzeczna obietnica, którą mogła wypełnić tylko poprzez pozostanie przy życiu.

Nigdzie obok nie było Miry, które w porę odciągnęłaby brata albo zmusiła Elenę do ruchu. Została sama, próbując wymóc na sobie coś nienaturalnego pod każdym możliwym względem. Perspektywa walki z Rafaelem zdecydowanie nie jawiła jej się jako coś normalnego i wolała nawet nie myśleć o tym, że prędzej czy później miałaby być do tego zmuszona.

Serafin nie atakował. Trzymał się na dystans, ograniczając do biernej obserwacji. Mogła tylko zgadywać, co to oznaczało, ale jedno było pewne: nieważne jak bardzo tego chciała, nie mogła pozwolić sobie na nawet chwilowe rozluźnienie.

– Eleno!

Głos ojca ją orzeźwił. Natychmiast wyprostowała się niczym struna, ale tym razem nie zdążyła w porę zejść z drogi istocie, która wykorzystała chwilę jej nieuwagi, by zaatakować. Coś boleśnie owinęło się wokół je nadgarstka. Niewiele brakowało, żeby upadła, kiedy cień zdecydowanym ruchem pociągnął ją ku dołowi. Miecz prawie wyślizgnął się z dłoni Eleny, ale w porę zdołała go pochwycić. W oszołomieniu zarejestrowała, że wydawał się zmniejszy niż wcześniej. Gorąco, które towarzyszyło jej w przypływie gniewu, zniknęło, wyparte przez przenikliwy wręcz chłód.

W panice zamachnęła się, tnąc na oślep. Spróbowała oswobodzić ramię, ale udało jej się to dopiero za drugim razem. Palący ból przybrał na sile, gdy demon na krótką chwilę zacieśnił uścisk, głębiej wżynając się w skórę, nim przymusiła go, żeby odpuścił. Tym razem nie zdołała tej istoty zranić, osiągając jedynie tyle, że cień wycofał się, nie chcąc ryzykować spotkania z ostrzem. Z perspektywy jego i jemu podobnych musiała być nikim więcej, jak tylko niewprawioną małolatą, która cudem dorwała niebezpieczną broń. Chciała tego czy nie, demony wiedziały, co robić, by pozostać przy życiu. Pierwszego zaskoczyła, ale reszta otrząsnęła się na tyle, by zacząć z wyprawą przewidywać jej kolejne ruchy.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz