Dwieście czterdzieści osiem

12 2 0
                                    

Leana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Leana

Podniosła głowę. Przez chwilę nasłuchiwała, ale dookoła panowała cisza – przynajmniej teoretycznie, skoro wciąż znajdowała się w środku miasta. Wyostrzone zmysły bez większego problemu wychwytywały każdy, nawet najmniej istotny dźwięk. Co prawda rumor przejeżdżających ulicami pojazdów dochodził do niej jakby z oddali, znacznie przytłumiony, ale wciąż wystarczająco wyraźny, by zapragnęła skulić się w kącie, zakryć uszy dłońmi i modlić o choćby chwilę spokoju.

Zamrugała nieco nieprzytomnie, wciąż oszołomiona. Czy śniła? W którymś momencie zmęczenie dało o sobie znać na tyle, by spróbowała poszukać sobie miejsca do spania, ale wcale nie czuła się lepiej. Wciąż było jej zimno, zwłaszcza że znalezione w kościele ubrania pozostawiały wiele do życzenia. Jakby tego było mało, zdążyły się pobrudzić i to bynajmniej nie za sprawą kurzu, choć kolejny raz Leana schroniła się w miejscu, które swoimi warunkami pozostawiało wiele do życzenia.

Z wolna wyprostowała się, z trudem stając na nogi. Mięśnie protestowały po zdecydowanie zbyt długim czasie trwania w jednej pozycji. Spojrzenie kobiety jak na zawołanie powędrowało ku wąskiemu, umieszczonemu tuż pod nisko ulokowanym sufitem okienku. Tak zresztą dostała się do tego miejsca – wsunęła przez niewielki otwór, w duchu błogosławiąc, że Renesmee najwyraźniej była dość szczupła i drobna, by dostać się praktycznie wszędzie.

Leana objęła się ramionami, po czym z obawą powiodła wzrokiem dookoła. W ciemnościach widziała nawet lepiej niż w świetle, ale i tak poczuła się nieswojo. Co więcej, w piwnicy nie było niczego, co miałaby ochotę podziwiać. Widziała przede wszystkim śmieci i bliżej nieokreślone przedmioty, które czasy swojej świetności miały już dawno za sobą.

Och, poza tym była krew, choć to dotarło do niej dopiero po chwili.

Jęknęła, machinalnie przyciskając dłoń do ust, by stłumić jęk. Zaraz też zrobiło jej się niedobrze, choć sama nie była pewna dlaczego – na widok kolejnego, wyssanego do cna ciała czy może poczuciu, że z krwią, którą wypiła nie tak dawno, było coś nie tak. Zmrużyła oczy, niemalże z obrzydzeniem spoglądając na swoją ofiarę. Na pierwszy rzut oka zaniedbany, starszy już mężczyzna wyglądał na żebraka – i to takiego, który całe miesiące albo lata spędził na ulicy. W normalnym wypadku nigdy nie przyszłoby jej do głowy, by się do kogoś takiego zbliżyć, ale...

Zamknęła oczy. Wspomnienia mieszały się ze sobą, skutecznie przysłonięte przez głód, ale po chwili wahania zdołała uporządkować wszystko, co się wydarzyło. Cóż, przynajmniej teoretycznie. Tego mężczyznę znalazła w piwnicy, gdzie najwyraźniej urządził sobie coś na kształt legowiska. Chyba nawet nie zwrócił na nią uwagi, choć nie miała pewności. Liczyło się, że w którymś momencie musiała rzucić mu się do gardła, a potem już tylko łapczywie piła, niezdolna przestać. Emocje po raz kolejny wymknęły jej się spod kontroli, zresztą jak i pragnienie, które stopniowo doprowadzało ją do szaleństwa.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz