Beatrycze
Wrażenie było takie, jakby świat nagle zwolnił. Tkwiła w miejscu, spazmatyczny chwytając oddech, choć ten nie był jej potrzebny do normalnego funkcjonowania. Nie poruszyła się ani nie odważył obejrzeć, zbytnio przerażona tym, co by zobaczyła, gdyby się na to zdecydowała.
Kogo by zobaczyła. Zupełnie jakby zwłoka mogła cokolwiek zmienić.
– Och, Beatrycze… Dlaczego uciekałaś? Nie tęskniłaś za mną?
Ucisk w gardle przybrał na sile w odpowiedzi na brzmienie tego głosu. Przez moment miała ochotę odwrócić się, nabrać powietrza i w twarz wykrzyczeć tej istocie, żeby przestała. To, co robiła, było okrutne, zwłaszcza gdy brzmiała w ten sposób – i to na domiar złego tak, jakby naprawdę miała do niej żal.
Cudze palce mocniej zacisnęły się na jej ramionach. Beatrycze nawet nie drgnęła, podświadomie wyczekując tego, co przecież prędzej czy później musiało nadejść. Dopadł ją, czyż nie? Z konkretnego powodu. Mogła tylko zgadywać, co zamierzał zrobić, kiedy już zrezygnuje z prób dręczenia jej.
Podświadomie wciąż wyczekiwała bólu. Pamiętała przerażenie Miry, kiedy ta pojawiła się w domu Cullenów, cała umazana krwią Huntera. Powinna się spodziewać, że i ją Łowca (o ironii!) po prostu rozerwie na kawałeczki? W tym świecie tyle miało wystarczyć, czy po wszystkim miał być jednak zmuszony pozbierać wszystkie odłamki, żeby je spalić? Nie wyobrażała sobie tego – nie, kiedy wyglądał tak – ale jakie to tak naprawdę miało znaczenie?
Przeciągająca się cisza doprowadzała Beatrycze do szału. W zasadzie spokój okazał się gorszy niż cokolwiek innego, łącznie w momentem, w którym ją prowokował. Słuchanie jego głosu nie było proste, ale i tak wydawało się lepsze od tego.
Tyle że Łowca z uporem milczący, najwyraźniej na coś czekając. Cisza dzwoniła jej w uszach, ale on nie zamierzał jej przerwać. Stał tuż za nią, trzymając dłonie na ramionach swojej zdobyczy i…
Odwróciła się. Nie chciała, ale czuła, że nie miała innego wyboru. Nie powstrzymał jej ani nie zaatakował, kiedy stanęła z nim twarzą w twarz, dobrze wierząc, że i tak nie byłaby w stanie z nim walczyć. Mógłby nawet spróbować wyrwać już i tak martwe serce z jej piersi, a ona i tak by go nie powstrzymała.
Powinna być gotowa na to, co – albo raczej Powinna być gotowa na to, co – albo raczej kogo zobaczy – ale i tak gwałtownie zaczerpnęła powietrza. Wyrwał jej się cichy, zdławiony jęk, choć i on nie zrobił na Łowcy wrażenia. Ta istota wciąż się uśmiechałam, tak niewinnie i promiennie, jakby wcale nie toczyli śmiertelnej gry, która właśnie dobiegła końca, prowadząc tylko do jednego.
Beatrycze nieznacznie pokręciła głową. Tak naprawdę wolałaby stanąć twarzą w twarz z kimkolwiek innym, nawet Lawrence'em. Ba! Wolałaby nawet, by okazało się, że to jednak Leana. Ktokolwiek, byleby nie…
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)
FanfictionNikt nie spodziewałby się, że to przemiana w wampirzycę okaże się kluczem do odzyskania wspomnień. Tak przynajmniej myśli Beatrycze, póki nie odkrywa, że nieśmiertelność w najmniejszym stopniu nie rozwiązuje dręczących ją problemów. Choć odzyskała p...