Trzysta czterdzieści sześć

16 2 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

– Nie chcę przerywać czułych scen, ani nic z tych rzeczy, ale czas niekoniecznie nam sprzyja.

Brzmienie obcego głosu wystarczyło, bym wyprostowała się w ramionach babci, niespokojnie wodząc wzrokiem dookoła. Poderwałam głowę akurat w momencie, w którym spomiędzy drzew wyszedł mężczyzna. Och, nie tak zwykły, skoro… był demonem. Czarne skrzydła mówiły same za siebie i w zupełności wystarczyły, żebym się spięła, choć nieco beztroski, ujmujący uśmiech, który pojawił się na ustach nieznajomego, w zupełności wystarczył, by stłumić targające mną wątpliwości.

Bardziej wyczułam niż faktycznie zauważyłam ruch za plecami. Wiedziałam, że tata błyskawicznie przesunął się bliżej, ale zanim którekolwiek z nas zdążyło zareagować na obecność demona, ciszę zdecydowała się przerwać Esme.

– To Andreas – wyjaśniła pośpiesznie. – Brat Rafaela i… Cóż, pomógł mi do was dotrzeć.

– I próbuję pomagać dalej, chociaż to nie takie proste. Wybaczcie, proszę, że pomagam, ale chwilowo… jestem w nieco kiepskim stanie. – Demon uśmiechnął się w nieco wymuszony sposób. Dopiero wtedy zauważyłam, że wyglądał blado, nieznacznie kuląc się, zupełnie jakby każdy gwałtowniejszy ruch sprawiał mu ból. – Podejrzewam, że właśnie poproszę o coś absolutnie nierealnego, ale… czy moglibyśmy zostawić wyjaśnienia na później i w końcu się stąd ruszyć? Znam dużo lepsze miejsce na rozmowy.

– Nie ma złych zamiarów. W zasadzie gdyby nie on… – Esme pokręciła głową. Wyprostowała się, chociaż wciąż trzymała się blisko mnie i mamy. Dłoń bezwiednie zaciskała na moim nadgarstku, jakby wciąż nie dowierzając, że byłam żywa. – Proszę. Po prostu zróbmy to, o co prosi.

– Ale… – wyrwało się Edwardowi. Mimo wszystko urwał, przez chwilę bezradnie wpatrując się w matkę. – W porządku.

To nie było do niego podobne. Miałam wrażenie, że wciąż był w szoku, zresztą chyba tylko Esme i mama byłyby w stanie ot tak wymóc na nim zrobienie czegoś, do czego wyraźnie się nie palił. Zaufanie obcemu demonowi zdecydowanie nie brzmiało jak pomysł, na który mój ojciec mógłby bez zbędnych protestów przystać – i to nawet jeśli pomoc oferował ktoś, kto był związany z Rafaelem. A może zwłaszcza wtedy.

Byłam pewna, że w którymś momencie tata mruknął coś, co zabrzmiało jak „Elena nas kiedyś wykończy”, nie zmieniało to jednak faktu, że jakiekolwiek uwagi zdecydował się zachować dla siebie. Wciąż czaił się w pobliżu mnie, Belli, a teraz również Esme, gotów zareagować, gdyby sprawy wymknęły się spod kontroli. Jak najbardziej to rozumiałam, zwłaszcza po wszystkim, co wydarzyło się w takim krótkim czasie, ale z drugiej strony… Cóż, przynajmniej z mojej perspektywy Andreas nie wyglądał na kogoś, kto miałby siłę któregokolwiek z nas skrzywdzić.

Wydarzyło się coś złego. Mogłam tylko zgadywać co i dlaczego, ale widok babci w towarzystwie rannego demona, po prostu nie mógł wróżyć niczego dobrego.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz