Trzysta czterdzieści siedem

10 2 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Nawet jeśli ktoś jeszcze próbował mnie zatrzymać, nie zauważyłam tego. Nogi same poniosły mnie w odpowiednim kierunku. W zasadzie stwierdzenie, że podążałam po nitce do kłębka, miałoby w tej sytuacji o wiele więcej sensu, aniżeli mogłabym przypuszczać.

Jakaś cząstka mnie wiedziała, że to było głupie. Wyrywanie się do biegania po miejscu, którego nie znałam, zdecydowanie nie brzmiało jak dobry plan. Pędziłam przed siebie, nie zastanawiając nad tym, że tak naprawdę nie wiedziałam, czego powinnam spodziewać się o Przedsionku. W pamięci wciąż miałam to, co powiedziała nam Esme – o Ciemności, Łowcy, demonach, całym tym szaleństwie… Nic dziwnego, że Andreas chciał zgromadzić nas w jednym miejscu, ale nie wyobrażałam sobie biernego czekania na rozwój wypadków, skoro tak wyraźnie… czułam.

Nie dowierzałam. Moje spojrzenie raz po raz uciekało ku pulsującej, ciągnącej się w głąb korytarza nici. Zapatrzona w nią, chyba tylko cudem wyhamowałam, kiedy znikąd tuż przede mną wyrosła… barierka schodów? Zatrzymałam się gwałtownie, dłonie machinalnie zaciskając na balustradzie, by łatwiej wyhamować. Serce waliło mi jak oszalałe, nie wspominając o tym, że ledwo chwytałam oddech. Poruszając się trochę jak w transie, w oszołomieniu powiodłam wzrokiem dookoła, nie pierwszy raz gotowa przysiąc, że coś mi umknęło. Jak inaczej miałam wytłumaczyć to, że korytarze Przedsionka nagle ustąpiły miejsca czemuś zupełnie innemu, równie gwałtownie, co i wcześniej lasy Forks.

Wzmocniłam uścisk, którym otaczałam barierkę. Ręce mi zadrżały, a przynajmniej tak pomyślałam w pierwszej chwili, nim uświadomiłam sobie, że w rzeczywistości cała się trzęsłam, ledwo będąc w stanie ustać w miejscu. Z wolna odsunęłam się od balustrady, wzrokiem niepewnie wodząc na prawo i lewo. Znajdowałam się w dość zaniedbanym, wypełnionym korytarzu, bynajmniej nie przypominającym jednego z tych, które odchodziły od Przedsionka. Zakładałam raczej, że nagle wylądowałam w jakimś domu, choć nie od razu przyjęłam do świadomości myśl, że kiedykolwiek wcześniej w nim byłam.

Drewniana podłoga zaskrzypiała pod moim ciężarem, kiedy z wolna się wycofałam. Choć podejrzewałam, że nie dostrzegę drogi powrotnej, dla pewności obejrzałam się przez ramię. Serce znów zabiło mi szybciej, gdy za plecami zamiast przejścia, dostrzegłam wyłącznie gładką ścianę.

Z wolna wypuściłam powietrze. Okej, to było do przewidzenia. Mogłam spodziewać się, że tak gwałtowna, nieprzemyślana reakcja, nie przyniesie ze sobą niczego dobrego. Co prawda tym razem przynajmniej nie błądziłam po lesie, ale nie potrafiłam stwierdzić, czy uwięzienie w starym domu stanowiło jakąkolwiek lepszą alternatywę. Zaklęłam w duchu, próbując nie myśleć o tym, że znów zostałam sama. Już samo błądzenie po fałszywym Forks okazało się wyzwaniem, zaś teraz…

Nerwowo zacisnęłam usta. To nie był najlepszym moment na załamywanie rąk i wątpliwości.

Poruszanie się spokojnym, w pełni ludzkim tempem, kosztowało mnie mnóstwo energii. Szłam powoli, krok za krokiem, stąpając tak ostrożnie, jakbym podejrzewała, że podłoga nagle zarwie się pod moimi stopami. Nie miałam pewności, skąd brało się to przeświadczenie, ale i tak nie mogłam ot tak wyzbyć się tej myśli. Może po prostu przywykłam do wyczekiwania najgorszego nawet wtedy, gdy się na to nie zapowiadało.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz