Trzysta siedem

11 3 0
                                    

Claire

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Claire

Rzuciła się do biegu, gdy tylko odzyskała równowagę. W pośpiechu omal nie potknęła się o własne nogi, zbytnio oszołomiona, by zwracać uwagę na to, co działo się wokół niej. Wiedziała jedynie, że coś było nie tak, cokolwiek miałoby to oznaczać.

– Czekaj! – zaoponowała Claudia.

Claire nawet na nią nie spojrzała. Nie musiała się oglądać, by zorientować się, że zarówno wampirzyca, jak i Oliver, momentalnie ruszyli za nią – ciche przekleństwo, które wyrwało się tej pierwszej mówiło samo za siebie.

Nie odeszła daleko od domu, ale i tak miała wrażenie, że minęła cała wieczność, zanim wypadła spomiędzy drzew. Spodziewała się naprawdę wielu rzeczy, od pożaru, armii nieśmiertelnych (w tym może nawet Volturi), Charona albo odkrycia, że budynek został zrównany z powierzchnią ziemi, ale nic podobnego nie miało miejsca. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało dokładnie jak w momencie, w którym wychodziła. Dom stał na swoim miejscu, opustoszały i cichy; przynajmniej Claire nie czuła, by w pobliżu kręcił się ktokolwiek, łącznie z osobami, które miały największe prawo do przebywania w tym miejscu.

Zastygła w bezruchu, dysząc tak ciężko, jakby właśnie przebiegła maraton. Kamień spadł jej z serca, kiedy nabrała pewności, że nie wydarzyło się nic wartego uwagi, ale wcale nie poczuła się spokojniejsza. Ten huk o czymś świadczył, zresztą jak i ta dziwna energia, którą do tej pory wyczuwała w pobliżu. Powietrze wydawało się ciężkie i jakby naelektryzowane, a to zdecydowanie nie było normalne.

Coś się stało. Claire nie miała pewności, czego tak naprawdę powinna się spodziewać, ale ta jedna kwestia pozostawała dla niej aż nazbyt jasna.

Poruszając się trochę jak w transie, ruszyła przed siebie. Wciąż czuła się dziwnie otępiała i spięta, niemalże spodziewając się, że...

Nie dotarła nawet do połowy podjazdu. Coś – jakaś niewidzialna siła, której pochodzenia nie potrafiła określić – poderwało ja w powietrze, dosłownie ciskając dobre dwa metry dalej. Wrażenie było takie, jakby nagle zderzyła się ze ścianą, którą ktoś postawił na jej drodze. Znów poczuła uderzenie mocy, ale nie miała szansy się na niej skupić, bardziej przejęta próbami złapania oddechu, kiedy w bolesny sposób wylądowała na plecach.

Oliver dosłownie zmaterializował się tuż obok. Dostrzegła jego bladą twarz, kiedy pochylił się nad nią, wyraźnie zaniepokojony.

– Słodka bogini... – doszedł ją spięty głos Claudii.

Uniosła się na łokciach, korzystają z pomocy wciąż kucającego przy niej pół-wampira. Oboje spojrzeli na krążącą niespokojnie kobietę, póki nie zatrzymała się raptem kilka centymetrów od miejsca, do którego zdołała dotrzeć Claire. Dziewczyna nie była w stanie zobaczyć twarzy ciotki, bo ta stała zwrócona do niej plecami, ale to nie miało znaczenia. Wystarczyło, że wyraźnie widziała, że powietrze zafalowało, kiedy Claudia wyciągnęła przed siebie dłoń, palcami wydając się przesuwać po czymś niedostrzegalnym – i to nawet mimo wyostrzonych zmysłów.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz