Trzysta trzydzieści

9 2 0
                                    

Rafael

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rafael

Zauważył, że coś się zmieniło. Zrozumiał to w chwili, w której przez twarz ojca przemknął cień, choć do samego końca nie miał pojęcia, co to oznaczało. Tak naprawdę było mu już wszystko jedno, co się wydarzy.

Z jakiegoś powodu nie czuł żalu. Również gniew – choć znajomy i w pełni naturalny w obecnej sytuacji – zszedł gdzieś na dalszy plan. Przez chwilę nie czuł niczego, choć to nie był ten rodzaj pustki, której Rafael się spodziewał. Nie tej, która towarzyszyła mu, gdy pierwszy szok po wydarzeniach w Volterze minął, a do niego dotarło, że nawet gdyby wymordował wszystkich wokół, nie sprawi tym, że Elena wróci. A tym bardziej nie tej idącej w parze z bezradnością, która na swój sposób towarzyszyła mu nawet wtedy, gdy układał się z Amelie, pragnąc wierzyć, że złożone lilanobietnice były czymś więcej, aniżeli tylko pustymi słowami.

Towarzyszący mu spokój był dziwny, ale z jakiegoś powodu wydawał się właściwy. Może dlatego, że Rafael mimo wszystko nie dowierzał, próbując znaleźć sens w całym tym szaleństwie. Zabicie Eleny akurat teraz po prostu nie miało sensu. Zresztą poczułby to, prawda? Czułby coś, gdyby ona naprawdę odeszła. Pragnął tego całym sobą, choć nie wątpił, że te uczucia okazałyby się najbardziej niszczycielskie że wszystkich.

Wciąż o tym myślał, kiedy ojciec się wycofał. Co prawda wciąż dzierżył w dłoniach miecz, ostrze w dość znaczący sposób kierując ku synowi, ale to nie miało znaczenia. Milczał, w żaden sposób nie reagują, kiedy Rafael z wolna podniósł się, dla pewności mimo wszystko poruszając się w ludzkim,  w pełni kontrolowanym tempie. Jakoś nie wątpił, co stałoby się, gdyby spróbował czegoś innego.

W pełni obojętny na panującą w sali ciszę, demon odezwał się ponownie.

– Chcesz wiedzieć, co w niej takiego wyjątkowego i co dla mnie znaczy? – zapytał wprost, starannie dobierając słowa. Czy może znaczyła? Mimo wszystko mówienie o żonie w taki sposób, jakby przestała istnieć, nie chciało przejść mu przez usta. – Elena nie jest ciałem, które możesz tak po prostu zniszczyć. Piękna czy nie… Ale to tylko powłoka. Nie lśni dlatego, że natura była dla niej łaskawa. – Na ułamek sekundy zacisnął usta. Cisza, w jakiej Ciemność przyjmowała kolejne słowa, coraz bardziej go niepokoiła. – Tak naprawdę Elena to ostatnia osoba, którą utożsamiłbym że światłem, ale to właśnie sprawia, że ma go w sobie więcej niż ktokolwiek inny.

Tym razem doczekał się reakcji. Co prawda sprowadzało się to zaledwie do nieco gorzkiego uśmiechu, ale i tak wydało mi się to lepsze niż nic.

– Mów dalej – zachęcił ojciec. Po jego tonie trudno było stwierdzić, co takiego sobie myślał. – Pokaż mi, co w niej takiego wyjątkowego.

Nie miał pojęcia, dlaczego w ogóle miałby to robić. To była jedna z tych gier Ciemności, których nie rozumiał, choć bez wątpienia rządziła się jakimiś zasadami. Próba podważenia tego, co czuł do Eleny, brzmiała jak coś, na co ta istota jak najbardziej mogła się zdecydować, choćby tylko po to, by go podręczyć.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz