Po trzech górnych odbiciach, Nick odbił piłkę wprost na moją twarz. Sądził, że mnie uderzy, ale w ostatniej chwili mocno uderzyłam ją palcami. Gra była naprawdę ciężka. My grałyśmy przeciwko starszym chłopakom. Mają więcej siły, ale udawało nam się im dorównać. Z przodu była Layla. Doskonale było ją widać dzięki zielonej neonowej koszulce i wzroście. Była najwyższa i potrafiła się ruszać, więc czy piłka nadlatywała z przodu czy odlatywała do tyłu, ona mogła ją bez problemu odbić. Mimo, iż ona miała być gwiazdą tej gry, wszystko spadło na mnie. Co trochę padałam na ziemię przez odbicia Nicka. Widać było, że specjalnie odbijał do mnie i to z całej swojej siły. Biegałam w tę i z powrotem. Moje nadgarstki były czerwone jak burak. Nie zważałam na ból. Był niemiłosierny, ale skupiłam się na tej cholernej grze. Myślałam, że będzie łatwiej... Pomimo rzucania się za piłką, mocnych uderzeń i wkładania w to całej pracy i całej siły, nagle piłka spadła na naszym boisku... Nie dobiegłam... za to moja twarz zderzyła się ostro z ziemią. Na moim policzku widać było kilka roztartych kropel krwi i brudu. Zignorowałam to. Wściekłam się na tą porażkę w grze i zacisnęłam zęby.
Piłka po chwili była w ruchu. Zmieniłam ustawienie dziewcząt i grałyśmy dalej. Za każdym razem gdy mój wróg przejmował przedmiot, odbijał tak wysoko i mocno, że błagałam by więcej jej nie odbijał. Inni jego koledzy byli równie zawzięci, ale ich serw można było spokojnie przejąć i odbić. Byłam spocona i podrapana. Na dodatek brudna i czerwona. Ręce mnie piekły jakbym godzinę trzymała je w rozgrzanym piecu. Moje włosy były rozwiane na wszystkie strony. Nagle przypomniałam sobie cel wszystkiego... Jak się wreszcie postaram, Nick już przestanie... jak ja się nie postaram... każdy będzie się ze mnie śmiać i wytykać palcami. Dostanę przezwisko deska i tak będzie do końca szkoły... nikt nie będzie miał do mnie szacunku... Dosłownie nikt. Nick za każdym razem gdy go zobaczę będzie się śmiać i mówić, że wygrał... Ale ja do tego nie dopuszczę! Każdy zobaczy na co stać Skyler White! W momencie kiedy piłka od Festera zbliżyła się do mnie, ja z całej swojej siły odbiłam ją dołem... z całym swoim gniewem... z całą swoją złością... z głośnym warknięciem i zaciśniętymi zębami. Brakowało mi jeszcze piany w buzi, bo zachowałam się jakbym miała wściekliznę. Piłka wylądowała z hukiem na ziemi... na boisku chłopaków. Punkt dla nas.
-TAK! -Krzyknęłyśmy wszystkie.Nick wstał i spojrzał się na mnie jakby zaraz chciał mnie zastrzelić. Z ruchu jego ust odczytałam tylko te słowa:
-No to się doigrałaś...
Kiedy gra znów się zaczęła on przejął piłkę popychając swojego kolegę i przebił z gigantyczną siłą przez siatkę. Myślałam, że mnie uderzy, ale Layla szybko przejęła ją i mnie ocaliła. Zorientowałam się, że Nick przejmuje przedmiot za każdym razem gdy jest nad jego terenem. Popycha wszystkich nie zwracając uwagi na to co robi. Z prędkością światła piłka uderzana jest we mnie. W końcu spadła na ziemię z wysokim odbiciem od niej. Zaczynam ciężko dyszeć i widzieć mroczki przed oczami. Po powrocie do normalności, dzieje się to samo jakieś trzy razy. Jestem beznadziejna! Muszę coś wreszcie zaradzić. Wtedy przedmiot uderza mnie w twarz. Upadłam na ziemię. Pamiętam tylko mgłę i krzyki dziewczyn. Potem przetarłam twarz i zobaczyłam krew na dłoni... po tym czułam niemiłosierny ból i zemdlałam...
Po czasie
Obudziłam się z okropnym bólem głowy i nosa. Wokół mnie było tak... zielono. Widziałam ciemność, a potem ujrzałam jakąś panią.
-Co się stało? - Zapytałam senny głosem łapiąc się za głowę.-Zemdlałaś dziecko... - Powiedziała i dziwnym światłem zbadała mi oczy. Po chwili zobaczyłam dziewczyny. Nagle zorientowałam się co jest grane...
-Przepraszam was, to moja wina! - Krzyknęłam.
-Spokojnie, nie przejmuj się Sky... -Powiedziała Maya.
-Przegrałyśmy tak? - Zapytałam przewracając oczami. Już wiedziałam co i jak.
-No... zasadniczo to... eh... tak...
-Wiedziałam...
Wstałam ignorując ból. Z nosa leciała mi krew, więc jedynie przyłożyłam sobie wacik.
-Ej! Nie wstawaj! Masz odpocząć!
-W dupie to mam! Przegrałyśmy przeze mnie! Jestem do niczego! Idę potrenować, bo przegramy wszystko jeśli będę taka jak teraz!
Wyszłam i oczywiście spotkałam tego gnoja. Nie zwracałam na niego uwagi i chciałam po prostu iść do domu.
-Ej! Skyler czekaj! - Krzyknął i złapał mnie za ramię.
-Czego chcesz?!
-Przepraszam... że jestem lepszy od ciebie! - Zaśmiał się tylko głupio.
-Możesz dać mi spokój?! - Warknęłam z przytupem.
-No ale o co ci chodzi? Wygrałem! Co w tym dziwnego? Od początku to było wiadome!
-Gdybyś był uczciwym zwycięzcą to byś wygrał nie waląc mnie przy tym w nos! Serio? Twój plan to strącanie mnie z boiska do pielęgniarki? Aż tak się mnie boisz, że nie chcesz grać ze mną twarzą w twarz?
-Ja się ciebie nie boję!
-To zachowuj się normalnie, bo to co robisz jest żenujące! Patrz na mój nos! Co ja powiem ojcu? Że dostałam od chłopaka piłką i to specjalnie? Ogarnij się wreszcie...
-Po prostu dostałaś, bo nie umiałaś odbić. Nie widzę w moim zachowaniu nic strasznego.
-Śmieszny jesteś, ale zostaw mnie już w spokoju...
Odeszłam wciąż przykładając sobie wacik do nosa. Nie spojrzałam się nawet za siebie. Szłam ze złością na twarzy do domu wymyślając sensowną wymówkę dla ojca...
CZYTASZ
Nie wygrasz ze mną, skarbie...
RomanceCzy dwoje niezwykle upartych, nieznośnych i zadufanych w sobie graczy z boiska, połączy cos więcej niż tylko rywalizacja i walka o własne drużyny? Może sekret miłosny nie kryje się w umiejętnościach grania... Tylko w sercu... ~ 12.11.2019 ~ 2# w ro...