53

10.2K 366 165
                                    

Nastała niedziela. Wieczorem będzie wyjazd na lotnisko... Bardzo się bałam. Już z samego rana walizki były przed drzwiami. Nie miałam już nic do spakowania, ale czułam że czegoś zapomniałam... Okropne uczucie. Ukazywało się dosłownie zawsze gdy miałam zamiar gdziekolwiek jechać.

Nie mogłam spokojnie oglądać telewizji czy poćwiczyć... Stres kazał mi chodzić w kółko i czekać na godzinę dwudziestą. Wtedy mam jechać do dziewczyn, potem pod szkołę i ze szkoły na lotnisko. Dość skomplikowane...

Siedziałam jak na szpilkach. Eh... niech już będzie po całym locie. Będę miała z głowy.

Po kilku dłużących się godzinach, poszłam do dziewczyn. Było jeszcze widno. Z nimi tylko poprawiałam włosy i gadałam. Głównie ploteczki i chłopaki. To mi pomogło złagodzić stres. Ustaliłyśmy gdzie siedzimy i co będziemy robić by nie korzystać z telefonów. Padło na gry w państwa miasta i statki.

-Skyler, mordo. Damy radę. - Mówiły za każdym razem gdy zaczęłam obgryzać paznokcie.

-Zostaw te pazury!

-Cicho bądź lampucero.

Tak... takie wyzywanki stały się codziennością. Ale fajnie wiedzieć, że nie obgadują mnie za plecami. Chyba naprawdę to jest przyjaźń długotrwała.

Po długim siedzeniu i rozmawianiu, tata jednej z dziewczyn zawiózł nas pod budynek szkoły. Wieczorem nagle stało się zimno i potrzebna mi była gruba bluza z kapturem. Wokół mnie było bardzo dużo osób, którzy mieli chęć znalezienia się w Chorwacji.

-Lot samolotem to najlepsza część tej całej szopki. - Podniecała się Alex.

-Mów za siebie, dobrze? - Zakryłam twarz. Serce już nie dawało mi spokoju. Mogę powiedzieć, że gdyby ten samolot był zależny od mojego szczęścia, bylibyśmy na dnie jakiegoś oceanu... Lub na ziemi, ale płonąc.

-Nie martw się. Jak chcesz mogę cię trzymać za rękę cały lot. - Powiedział Ed. Zarumieniłam się wyobrażając to sobie.

-Co się tu dzieje? Czemu wszyscy stoicie wokół naszej Skyler? - Podszedł Nick mając ten chytry uśmieszek na twarzy.

-Skyler boi się lotu samolotem... - Odrzekł Ed. Ja z paniką i złością w oczach gestykulowałam by tego nie mówił.

-Serio?! Boisz się?! - Wrzasnął. Przymrużyłam oczy gotowa na falę krytyki i śmiechu z jego strony. - Jakie to słodkie...

Wyprostowałam się patrząc z niedowierzaniem.  Czy on właśnie powiedział, że to słodkie? On w ogóle zna to słowo?! Przez chwilę wlepiałam w niego ślepia ze skrzyżowanymi rękami.

Kiedy przyjechał autobus, dziewczyny wepchnęły się szybko by zająć nam miejsca.

-Oni sobie będą wsiadać, a my możemy się rozgościć na tyłach haha. - Zaśmiała się Layla.

Jazda miała trwać zaledwie pół godziny. Na zewnątrz panował półmrok. Wszyscy chyba za bardzo się rozgościli, bo już zaczęli jeść przemycone smakołyki. Ja tylko oparłam głowę i rękę marząc, by już się nie bać. Skoro każdy się cieszy, to może nie będzie aż tak źle... Współczuję kierowcy autobusu... Gromada zaczęła rzucać jedzeniem. Jak dzieci... w tym oczywiście był Nick Fester we własnej osobie... Kiedy on wydorośleje?

Po pół godzinie jazdy, szybko czmychnęliśmy na lotnisko. Kilka opiekunów rozmawiało i regulowało formalności, a my biegiem wtargnęliśmy na pokład samolotu. Praktycznie nikogo nie było... Szybko zajęłam miejsce. Nie wiedziałam gdzie lepiej siedzieć by nie zwymiotować. Serio można mieć chorobę lotną?!

Dziewczyny usiadły za mną, przede mną i obok mnie. Chłopaki z drużyny przeciwnej byli za blisko nas... Rozumiem towarzystwo Eda, ale widząc Nicka chce mi się rzygać jeszcze bardziej.

Zapięłam pas bezpieczeństwa i kilkakrotnie sprawdziłam czy coś się nie odpięło. Po całym zamieszaniu z miejscami, przemówił nasz opiekun. Potem sam pilot, że nasz cel to Chorwacja i mamy 4 godziny lotu. Stewardessa omówiła formy bezpieczeństwa i zaproponowała coś do jedzenia. Nic nie przełknę...

Gdy ogłoszono start, ja kurczowo zaczęłam trzymać się siedzenia. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie mogłam normalnie myśleć... czy swobodnie oddychać. Moja klatka piersiowa podróżowała w górę i w dół niczym winda. Zacisnęłam mocno powieki, gdy nagle czyjaś dłoń musnęła mnie nieśmiało, po czym złapała w pełni. Była ciepła i duża, więc myślałam że to Ed, ale myliłam się. Po otworzeniu załzawionych oczu dostrzegłam, że to Nick chwyta mnie za dłoń uśmiechając się lekko. Nie miałam odwagi tak po prostu puścić czy coś powiedzieć. Zbyt mocno się bałam. Poczułam jak wznosimy się. Zakryłam twarz przedramieniem.

-Skyler... Zobacz. - Powiedział chłopak. Zaprzeczyłam głową, ale on lekko podniósł mój podbródek i skierował na okno samolotu...
Ujrzałam przepiękne niebo. Tak piękne, że już nie mogłam się odkleić.

 Tak piękne, że już nie mogłam się odkleić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Wow- Szepnęłam sama do siebie. Nie sądziłam, że widok będzie taki cudowny. Już nie czułam mdłości i strachu tylko fascynację i podziw... Cieszę się, że lecę samolotem.

Siedzenia były wygodne, a jedzenie smakowało jeszcze lepiej. Atmosfera była bardzo spokojna, dlatego niektórzy od razu padli ze zmęczenia.

Nick pov:

Minęło już pół godziny od startu. Było bardzo cicho jak na samolot pełen ludzi, którzy się znają. Słychać było tylko odprężającą muzykę i ciche pogadanki. Skyler też ledwo trzymała powieki otwarte. Znów się zapatrzyłem.

W tym momencie zobaczyłem jak koleżanki z jej drużyny dają sobie jakieś dziwne znaki. Eh... Baby. Wtedy Alex podeszła do mnie z prośbą.

-Mógłbyś przysiąść się do Skyler? Ona prawie śpi, a ja chcę pogadać. - Rzekła spoglądając na Raven z uśmiechem.

-Jasne, nie ma problemu. -Odrzekłem. Przysiadłem się do dziewczyny, która już smacznie spała. Teraz mogę ją podziwiać z bliska... Nie! To chore. Będąc koło niej, przeszły po mnie ciarki. Kątem oka zauważyłem, jak dziewczyny chichoczą i wskazują na nas palcem. Małpy jedne... zaplanowały to.

Ze złości wyrwała mnie Skyler, która opuściła głowę na moje ramię. Serce podeszło mi do gardła i chciałem uciekać. Teraz nie mogę się ruszać, bo się obudzi... Boże jakie to trudne...

Nie wiem dlaczego, ale śpiąca Skyler była urocza. Może dlatego, że nie wierzgała na mnie i nie wyzywała... Ale ogólnie miała taką niewinną twarz. Chciałem ją wtedy pocałować, ale wszyscy by to zobaczyli... i po prostu nie miałem odwagi tego zrobić. Wahałem się dość długo i rozmyślałem co będzie, gdy się obudzi, ale to strasznie mnie wyczerpało. Dlatego położyłem głowę na jej głowie mając nadzieję, że tego nie poczuje. Jednak wszystko poszło po mojej myśli i po kilku minutach spaliśmy już oboje...

Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz