54

10.2K 356 99
                                    

Obudziłam się całkiem zdezorientowana. Za oknami było ciemno, a wokół mnie prawie wszyscy odpoczywali. Poczułam, że leżę na czymś twardym. Nie brałam żadnej poduszki... Usnęłam na ramieniu Alex? Eh... Spojrzałam w górę, ale tego widoku się nie spodziewałam.

-NICK! - Krzyknęłam i przez to chyba obudziłam większość osób.

Ten zerwał się i szeroko otworzył oczy. Jakim cudem on siedział obok mnie?!

Patrzeliśmy na siebie dłuższą chwilę, po czym się zdenerwowałam.

-Co ty tu robisz?! - Wrzasnęłam.

-Nic, nic... Tylko dotrzymuję ci towarzystwa. - odrzekł trochę skrępowany.

-Jakiego towarzystwa?! - Podskoczyłam. Nie miałam pojęcia co się dzieje. Byłam zaspana, a moje oczy były podkrążone i mocno się kleiły.

-Ej... Spokojnie! - Podbiegła Alex. - Ja go o to poprosiłam.

-Serio?! Jak mogłaś?! Wiesz, że on jest moim wrogiem! Nie mogę tak po prostu obok niego siedzieć! Chciałam siedzieć z wami, przecież mi to obiecałaś! - Wykrzyczałam jej do ucha. Na szczęście mało osób to słyszało.

Nick pov:

Zmarszczyłem lekko brwi. Nie byłem zły na Skyler, tylko na siebie. Dziwię się, że tak o mnie mówi, a przecież to co robiłem jej prawie całe życie daje jej do tego skłonności. Co ja mam teraz zrobić?! Wszystko spieprzyłem... Czemu nie można cofnąć czasu?!

Wymieniłem z Alex porozumiewawcze spojrzenia i zamieniliśmy się miejscami.

-Co to za awantura?! - Zapytali kumple. -Coś ci nie wychodzi podrywanie?

-Bardzo śmieszne... -Rzekłem ironicznie.

Oparłem głowę o okno, głośno pukajac. Wolałem już sobie głowę rozwalić niż czuć co czuję teraz. Może dać jej wygrać? Pośmieje się ze mnie chwilę, a potem może wszystko się ułoży... Eh to bez sensu. Zniósłbym drwiny wszystkich, ale dziewczyny nie są takie głupie. Od razu by się domyśliły. Poza tym kumple by się w życiu nie zgodzili na takie poświęcenie.

Nagle usłyszałem jak ktoś siada obok mnie. Był to Ed z bardzo poważną miną. Podniosłem się by nie było widać u mnie rozczarowania. Od razu przykleiłem wymuszony uśmiech na twarz.

-Co tam, brachu? - Udawałem świetny nastrój.

-Nic, chciałem pogadać. - Rzekł z powagą w głosie.

-Uuu... coś ty taki poważny? - Zadrwiłem.

-BO TO POWAŻNA SPRAWA, NICKODEM

-Obiecałeś mi przecież, że tego nigdy nie powiesz... Nie mów tak do mnie! - Warknąłem. - O czym chcesz pogadać?

-Już mówię... - Wyprostował się. - Czemu nagle kręci cię Skyler?

-Em... A co cię to obchodzi? - Nagle ja spoważniałem.

Ed zmarszczył brwi. Wyglądał jak jakaś postać z horroru. Jakby chciał mnie dźgnąć nożem i cieszyć się z tego... Czy to naprawdę jest mój kumpel? Ten sam co wygłupiał się ze mną i naśmiewał ze Skyler? Zachowywał się zupełnie inaczej.

-Obchodzi mnie to... Ponieważ ty kompletnie na nią nie zasługujesz. Lepiej sobie odpuść, bo nie mogę patrzeć jak biedna dziewczyna przez ciebie cierpi... i przez twoje wyzwiska. Szukaj sobie takiej z twoimi ulubionymi balonami, a ją zostaw. - Rzekł, a mi mowę odjęło. Nie wiedziałem co powiedzieć. Otworzyłem buzię ze zdumienia i musiałem chwilę przemyśleć to co powiem.

-Posłuchaj mnie... Może nie zachowywałem się najlepiej, ale nie jest za późno by się zmienić. Skoro tak ci zależy na jej psychice, to czemu nie zareagowałeś wcześniej co?! - Powoli zacząłem wybuchać gniewem niczym wulkan pełen lawy. - Nic nie robiłeś. Śmiałeś się jak każdy i przez myśl ci nie przeszło by odwołać to co mówiłeś. Nie masz prawa nazywać mnie złym, bo sam jesteś zły... Z resztą co ci zależy?

Ten ostro mnie zmierzył. W jego oczach była czysta złość. Wyglądały jak u wrednej żmii. Zacisnął dłonie w pięści i zmarszczył czoło.

-Po prostu nie lubię jak tak ją traktujesz. Masz się od niej odczepić, bo twoja miłość jest tak samo fałszywa jak twoja ksywka...

Odszedł wciąż z morderczym spojrzeniem. O co mu chodzi?! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi... Jak widać to zwykły prostak i śmieć. Nie mogę uwierzyć, że przyjaźniłem się z kimś takim.

Skyler pov:

Wybaczyłam tym kretynkom i zaczęłyśmy znów normalnie gadać. Za oknami wciąż był mrok. Zapewne dotrzemy tam, gdy będzie rano bądź wciąż ciemno... Nie wiedziałam która godzina, bo nie miałam przy sobie telefonu. Tylko przegryzałam chipsy jabłkowe. Nick co chwila się na mnie patrzył i natychmiastowo odwracał wzrok, gdy napotkał mój.

2 godziny później...

Usłyszałyśmy od pilota, że za chwilę lądujemy. Tak szybko? Znów zaczęłam lekko panikować, ale tym razem nie dawałam żadnych znaków. Zamknęłam oczy i po kilku minutach wyszła opiekunka. Oznajmiła, że możemy już wyciągać bagaż podręczny i ubierać swetry. Gdy wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia, po kolei ustawiliśmy się do drzwi. Był mega duży tłok. Każdy krzyczał i wierzgał jak zwierzę.

Po wyjściu, skierowaliśmy się do hotelu. Znajdował się blisko, więc poszliśmy na nogach. Dużo dziewczyn narzekało, bo połowa rzeczy w ich walizkach to kosmetyki, dlatego nie chciały tego targać. Mnie tam nic nie przeszkadzało. Na zewnątrz już wschodziło słońce. Nagle ujrzałam wielki budynek. Widniały tam kolorowe napisy, których nie rozumiałam. Zapewne to był ten hotel.

Wchodząc, natychmiastowo dostaliśmy numerki z kluczami do pokoi. Byłam w pokoju z Alex. Pokoje były kilku osobowe, a tylko nieliczni byli w parach jak ja. Po wyłożeniu walizek, nikomu nie chciało się spać. Każdy chciał zwiedzić ten hotel, ponieważ w internecie widniały zdjęcia basenów i sal imprezowych. Po cichu zaczęliśmy oglądać wszystko po kolei. Był bardzo duży stół z jedzeniem, kolorowe baseny ze światłami i wielkie sale z rozpiską imprez. Pierwsze wrażenie było po prostu wspaniałe. Cieszę się, że tu przyleciałam... Rano mam ochotę pozwiedzać tą Chorwację...

Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz