90 Finał cz. 2

14.7K 532 462
                                    

^
|
Piosenka do rozdziału

Usłyszałam głośny dźwięk gwizdka...
Piłka ruszyła, a w moich oczach działo się to jak w zwolnionym tempie... Na mojej twarzy znajdował się lekki uśmiech mimo stresu, którego nie dało się pozbyć. Ruszyłam za celem i natychmiastowo przejęłam piłkę. Wykrzyczałam imię Raven by podać z całej swojej siły jaką nazbierałam. Wiatr rozwiał moje włosy. Biegłam znacznie szybciej. To było jedno z najlepszych uczuć jakie przeżywałam.

Gra toczyła się długo zanim ktoś strzelił do bramki. Mike bronił zaciekle by piłka nie wcelowała, ale Maya stała na bramce. Wyćwiczone palce od grania w gry komputerowe dlatego łatwo jej było łapać cel.

Udało się chłopakom wbić dwa gole, które kończyły się wiwatami i oklaskami. Trudno mi było spojrzeć w oczy ludziom, którzy na mnie liczą. Dziewczyny tylko puszczały mi oczko by mnie odstresować. Nagle poczułam brak mięsa w diecie, który odbił się na mojej grze... Szybko słabłam i opadałam z sił jednak nie pokazywałam tego po sobie. Dalej biegłam przed siebie z determinacją i duchem walki. Mogę się nawet poświęcić by wygrać...

Nick pov:

Wściekłem się, bo Skyler grała naprawdę dobrze jak na słabą i zmizerniałą dziewczynę. Długo trzymała piłkę i dobrze celowała. Mimo naszych dwóch goli byłem zdenerwowany... Powinienem wbić conajmniej dziesięć takich... One mi przeszkadzały... W krótkim czasie stały się wybitnie silne. Barkiem potrafiły nas odepchnąć... Jakim cudem?!

Skyler w końcu strzeliła jednego gola. Mike był w szoku... Ja tak samo. Złapałem się za głowę. Siła tego kopnięcia była ogromna... Ta mała gówniara nie odbierze mi zwycięstwa.

W głowie utworzył mi się plan jak mogę ją powalić bez faulu. Może ma mocnego kopa, ale zawsze upadała pod wpływem mojej siły. Należy tylko trafić w słaby punkt... W pięte Achillesa.

Nie chciałem robić nikomu krzywdy, ale nie pozwolę odebrać sobie wygranej...

Zacząłem biec w stronę piłki by boleśnie wyrwać ją Skyler. Odbiłem nogą swoją zdobycz przy tym kopiąc dziewczynę prosto w kostkę. Zasyczała z bólu, ale grała dalej lekko kulejąc.

Zmarszczyłem brwi. Wściekłem się jeszcze bardziej... Kierowały mną emocje... "Niechcąco" podłożyłem jej nogę i z całej swojej siły pchnąłem ją barkiem wciąż trzymając jej nogę.

Skyler pov:

Natychmiastowo poczułam ból przeszywający moje całe ciało. Byłam wtedy taka bezbronna... Wylądowałam na ziemi ze schowaną głową w dłoniach. Po raz kolejny stała mi się krzywda. Leżałam tak bezczynnie przez kilka minut jęcząc cicho z bólu w kostce. Przez myśl przeszło mi, że ją złamałam. Wstałam powoli ze łzami. Byłam całkowicie zdezorientowana. Gra cały czas się toczyła. Chłopaki wbili jeszcze jeden strzał. Napięłam mięśnie i zacisnęłam dłonie w pięści. Wyprostowałam się i mimo bolącej kończyny, zaczęłam się ruszać... Po prostu biec za piłką. Bólu nie dało się opisać. Twarz moja była całkowicie zalana od potu i łez. Biegłam dalej... nie zatrzymywałam się. Już nie mogłam wytrzymać dłużej tego strasznego bólu... Piłka trafiła do mnie i z całej siły kopnęłam ją do bramki... Słyszałam jej dźwięk, ale zanim cokolwiek się z nią stało, upadłam na twardą ziemię z otwartymi ustami. Zerknęłam na palce, którymi dotknęłam twarzy widząc nikłe krople krwi. Moja noga stała się purpurowa. Znowu chciałam się podnieść, ale nie dałam już rady... Z ciężkim oddechem patrzyłam się na wszystkich, którzy zgromadzili się wokół mnie... Nie chciałam tego... Ale moje siły odeszły. Zamknęłam oczy wbrew własnej woli słysząc tylko przeraźliwe krzyki dziewczyn i chłopaków. Przez chwilę czułam też ciepłą dłoń na swoim policzku... Była znajoma... To ciepło czułam już nieraz, ale nie zobaczyłam kto to... nawet nie pamiętałam czyja to dłoń. Tylko się uśmiechnęłam i odpłynęłam...

Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz