10

14.9K 470 188
                                    

Po niedzieli jak zawsze poszłam do szkoły. Cały weekend spędziłam na ćwiczeniu. Musiałam się wzmocnić, piłam dużo wody. Czułam ogromne zmęczenie mimo, że przespałam całą noc. Wczoraj robiłam brzuszki i naliczyłam ich chyba ze dwieście. Oczywiście z przerwami, ale i tak było to męczące. Pot lał się ze mnie i wypiłam pięć litrowych butelek przez te dwa dni. Zmuszałam się tak naprawdę. Wiedziałam, że woda jest dla sportu najlepszą sytuacją. Poza tymi ćwiczeniami, dużo się rozciągałam. Ogólnie każdego dnia starałam się to robić, bo to tak naprawdę sprawia, że stajesz się bardziej wytrzymały na ból. Nie wiem czy to prawda, ale chciałam poczuć rezultaty. By wzmocnić nogi robiłam przysiady. Ich też zrobiłam dużo. Kolana strasznie mnie bolały. Byłam wykończona, ale coś kazało mi dalej trenować. Mimo bólu i zadyszki coś popychało mnie ku dalszym ćwiczeniom.

Będąc w szkole po raz pierwszy poczułam zakwasy... Na serio po raz pierwszy od pierwszej klasy... Wszystko mnie bolało jak ruszałam choćby ręką czy nogą. Westchnęłam. Czemu akurat teraz? Pierwszy jest wf. Cieszę się, ale to okropne jak ma się  zakwasy. Nie życzę tego nikomu. Gdy weszłam na salę, nie było praktycznie nikogo. Było już po dzwonku, a ja widziałam tylko dwie osoby, które siedziały na ławce. Po długim wyczekiwwniu na wychowawczynię czy kogoś z naszej klasy, przyszedł do mnie trener z drugą liceum.

-Co ty tu robisz tak sama? - Zapytał ze zdziwieniem.

-Nie mam pojęcia... moja klasa powinna tu być... - Zmarszczyłam brwi.

-Z której jesteś?

-Z trzeciej gimnazjum.

-Cóż... nie wiem gdzie twoja klasa, ale możesz iść na świetlicę lub mniej fajna opcja, to że pójdziesz z chłopakami na dwór poćwiczyć.

Wiedziałam jaka jest odpowiedź. Wszystko... całe moje życie to sport... czemu mam odmawiać... potrenuję sobie z chłopakami z liceum! Kurcze oni muszą mieć na pewno ostry wycisk potów... wchodzę w to!

-Mogę iść z chłopakami. - Rzekłam z małym uśmieszkiem. Trochę się zawiodłam, bo okazało się, że to klasa Nicka, ale dam radę. Nie dość, że będę miała harówkę w sam raz dla siebie i dla mojej siły, to jeszcze pokażę temu młotkowi na co mnie stać.

-Panie trenerze! Niech ona idzie na świetlicę... - Powiedział Nick zza pleców mężczyzny znudzonym i marudnym głosem.

-Fester! Zamknij się! Chce to niech idzie. - Warknął trener.

Poszłam za chłopakami ledwo powstrzymując śmiech. Wśród nich byłam takim małym chochlikiem. Wszyscy mieli ponad metr siedemdziesiąt pięć, a większość nawet i dużo więcej, a ja jedyna szłam dumnie z moim metr sześćdziesiąt.

Gdy byliśmy na zewnątrz, poszliśmy od razu na duże boisko. Trener zlecił Nickowi, by poprowadził rozgrzewkę.
Chłopak stanął na środku i powiedział:

-Słuchajcie panowie! Pewna mała zagubiona owieczka się do nas przyplątała sądząc, że wytrzyma tą harówkę z nami. Pokażmy jej na co nas stać...

Wszyscy zaśmiali się patrząc na mnie. Zignorowałam to. Nick zaczął od bardzo prostych ćwiczeń... przysiady, przeskoki, bieg bokserski, okrążenia na sprincie... nie wiem czy myślał, że mnie tym zmęczy czy coś... Stopniowo ćwiczenia były trudniejsze i wyciskały ze mnie siódme poty. Wytrzymam...  wtedy kazał położyć się i zrobić kołyskę. Nigdy nie robiłam kołyski, więc jak tylko ją zrobiłam poczułam ogromny ból... nie dlatego że się rozciągałam... bolało jak moje piersi przylegały do ziemi i ugniatała je boleśnie. Jęknęłam z bólu tak, że wszyscy słyszeli.

-Ha! Coś cię boli? Skyler? Cycki cię bolą? Na serio... przecież ty nawet ich nie masz! - Rzekł ze śmiechem.

Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja jak zawsze w takich sytuacjach zrobiłam buraka... twarz mnie piekła i chciałam go zabić... zrobił to głupie ćwiczenie, by mnie upokorzyć... tylko dlatego... jakim trzeba być idiotą, żeby... Wyluzowałam. Wzięłam powietrze do ust i wyszłam na środek.

-Te ćwiczenia jakie każe wam robić Fester, są do bani... jeśli sądzicie, że ja jako dziewczyna sobie nie poradzę, to się mylicie, bo właśnie pokaże wam, jak się ćwiczy w waszym wieku, a nie jak drugoklasiści... - Krzyknęłam, a chłopaki ku mojemu zdziwieniu byli zadowoleni z mojego pomysłu. Okej, Skyler... nie zepsuj tego...

Zaczęłam robić szybkie i ostre pompki, a licealiści zrobili to samo. Jak już zaczęłam, tak nie mogłam skończyć. Były pełne i wyczerpujące. Po ich minach stwierdziłam, że podoba im się to co każe kim robić... potem zaryzykowałam zrobić ćwiczenie gdzie siada się na kolanach i stopniowo przechodzi do leżenia nie ruszając tymi nogami... średnio im wychodziło, ale byli szczęśliwi. Po tym zawisnęliśmy na drążkach uginając kolana. Zrobiłam jeszcze parę wyczerpujących i ostrych ćwiczeń.

-No i jak sądzicie? Podołałam zadaniu? - Zapytałam z nadzieją.

-No i to jak... - Słyszałam często taką odpowiedź.

Uśmiechnęłam się. Widząc minę Nicka, aż zabolały mnie policzki od uśmiechu. Wyraźnie się wkurzył na mnie.

-W co ty grasz? - Szepnął w moją stronę.

-W nic... sam zacząłeś... - Odpowiedziałam.

-To co powiecie na mały wyścig? Ten kto wygra jest lepszy... - zapytał, a wszyscy się zgodzili.

-Znowu wyścig? Myślałam, że jesteś bardziej kreatywny... dobra co mi szkodzi.

-Szybciej deseczko.

-Nie mów tak do mnie gnoju!

Stanęliśmy na "linii startu". Czekaliśmy na sygnał.

-Po co ty próbujesz? I tak jesteś do niczego. - Zaśmiał się i klepnął mnie w pośladek.

-Jak Ci kurwa przypier...

-Tak, tak, tak... udawaj że jesteś niby taka groźna...

Zacisnęłam zęby. Kiedy usłyszałam ten sygnał, pognałam najszybciej jak tylko mogłam. Nie wierzyłam w to, ale dawałam radę... Tak! Ja dawałam radę! Biegłam równo z Nickiem i lekko się wysuwałam na prowadzenie. O boże... tak... TAK! Nareszcie może mi się coś udać. Uśmiechałam się w trakcie biegu i przyspieszałam. Wtedy Nick popchnął mnie barkiem. To wystarczyło bym straciła równowagę i padła z hukiem na ziemię.

Przez chwilę nie wiedziałam co się stało... potem do mnie dotarło co się wydarzyło, ale było już za późno...

Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz