21

12.2K 424 16
                                    

Kiedy byłam już w domu nie miałam chodziaż jednej chwili wytchnienia. Musiałam się spakować, bo znowu balet. Nawet nie mogę tego powiedzieć normalnie. To brzmi okropnie dziecinnie. Nie wiem czy to szczęście czy nie szczęście, że Nick zawiezie mnie tam. Nie mam ochoty patrzeć mu w oczy po tym wszystkim. Uraził mnie swoim upodobaniem i zachowuje się jakby to była moja wina, że jestem płaska. Na dodatek ciekawiło mnie co miał na myśli mówiąc, że szczęście przyjdzie później... Potem o dziwo się uśmiechnął. Czy to była jakaś scena wzruszenia? Nie wiem, ale znowu będę się przejmować byle czym.

Gdy tylko samochód podjechał pod moją bramę, ja z godnością i powagą wyszłam luźno trzymając torbę z rzeczami. Wsiadłam do auta bez słowa i zamknęłam oczy by nie widzieć tego okropnego człowieka.

-Tym razem bez spóźnienia... Mogło by być tak zawsze? - Zapytał ze znudzonym głosem i ruszył. Ja nie odezwałam się tylko skrzyżowałam ręce i zmarszczyłam brwi. Skupiłam się tylko na godności i że nie mogę się złamać.

-Teraz nie będziesz się do mnie odzywać? - Zirytował się moim zachowaniem. Ja nadal milczałam.

-Może mam powtórzyć numer z rana? - Podniósł brew.

-Nie... - Powiedziałam cicho.

-Nie słyszę! - I przyśpieszył gwałtownie.

-NIE! - Krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam.

Wtedy zwolnił i znów jechaliśmy normalnie. Całe szczęście, że droga była krótka i po chwili znajdowaliśmy się pod budynkiem. Trzasnęłam głośno drzwiami.

-Nie mogę się doczekać kiedy znów będę chodzić na zajęcia. - Warknęłam demonicznym głosem.

-Ja też... - Westchnął ze złością w głosie.

Szybko pobiegłam do szatni i się przebrałam w ten znienawidzony strój. Związałam włosy i poszłam na salę. Tam już wszyscy na mnie czekali. Nauczycielka poprawiała postawę Nicka mówiąc, że ma być cały czas wyprostowany. No cóż... Gdyby był niski to chodziłby prosto tak jak ja.

-Dzisiaj będą trudniejsze ćwiczenia dlatego, że mieliście do czynienia ze sportem. Wiem, że wam to nie zaszkodzi, ale pomoże bo występ już zbliża się wielkimi krokami. - Powiedziała kobieta.

-A Dziadek do orzechów nie powinien być w grudniu? Mamy przecież koniec kwietnia... - Rzekłam nawet na nią nie patrząc.

Nie odpowiedziała... Pewnie dlatego że sama nie umiała sobie na to odpowiedzieć. Stanęłam przy swoim partnerze z niechęcią i wlepiłam w niego wzrok. Chciałam tylko wytknąć mu język jak tylko spojrzy w moją stronę.

-Musicie nauczyć się skoku... A mianowicie w występie, Nick wyrzuci cię w powietrze, a ty wykonasz wtedy pewien ruch i wtedy cię złapie. - Rzekła ze spokojem w głosie.

-Pani chce nas zabić? - Krzyknęłam z oburzeniem. Dopiero co uczymy się pozycji w balecie i już będą jakieś ekstremalnie niebezpieczne wyskoki... Na dodatek ja nie ufam Nickowi... Czuję już te wszystkie siniaki na ciele. Ten człowiek nie umie mnie normalnie chwycić za talię... To boli jakby specjalnie wpinał we mnie swoje palce. Na co ja się zgodziłam...

-Spokojnie. Tego będziecie się uczyć później narazie prosty wyskok... Ty się rozbiegasz, a Nick cię łapie, to łatwiejsze.

-Kpiny sobie pani robi... - Powiedział Nick.

-Pozwoli mi się rozbiec i walnąć głową o ścianę... nie pozwolę mu na to!

Odwróciłam się plecami do wszystkich. Dlaczego wywierają na mnie tak wielką presję... Nie chcę... już wolę mdleć co chwila i lądować w szpitalu... Balet to horror. Dopiero kilka lekcji, a czuję się jakbym wchodziła na Mount Everest ze złamaną nogą.

-Skyler... zaufaj mi. Wiem co robię. Zaufaj też jemu. - Złapała mnie za ramię.

-Jemu?! To jest chłopak, który rozbił mi nos kilka tygodni temu i nawet nie przeprosił. Nie zaufam mu! - Usiadłam z rezygnacją na ławce.

-Jeśli mu zaufasz on zaufa tobie i już cię tak nie skrzywdzi jak mówisz. Po występie znowu będziesz mogła rywalizować i urządzić te zawody.

-Okej, ale chcę wyjść z tego cało... - Wstałam po krótkim zastanawianiu się.

Jak kazała kobieta, ja i Nick stanęliśmy naprzeciwko siebie z dużej odległości. Wysunęłam mocno prawa nogę i wyciągnęłam ręce do góry przechylając je lekko do tyłu robiąc jakby foczkę na stojąco. Wtedy miałam na palcach się rozbiec i skoczyć odbijając się z obu nóg na palcach. Nick miał mnie złapać w locie i trzymać w górze... To słaba podróba Dirty Dancing... Z każdej strony mieliśmy materace. Wtedy pożałowałam mojego doświadczenia ze sportem. Gdybym go nie miała, nie musiałabym robić czegoś takiego. Lekcji tych mieliśmy kilka i już jakieś skoki ekstremalne. To jest zbyt wysoka poprzeczka jak na nas. Narazie tylko się przymierzaliśmy, to znaczy że ja się rozbiegałam, ale bez ostrego chwytu. Potem tylko Nick starał się mnie podnieść. Nie wyszło mu to profesjonalnie, ale z łatwością mnie udźwignął.

-Jesteś normalnie lekka... jak piórko... - Zaśmiał się czując ulgę gdy mnie podnosił. Ja zrobiłam obrażoną minę.
Po tym dużo się rozciągaliśmy. To miało nam zapewnić obronę przed złamaniami i dać nam wytrzymałość. Inni tylko wykonywali proste ruchy i nie wiedzieli jak trudne jest to co robimy. Czułam się jak w najgorszym koszmarze jakim teraz jest moje życie...

Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz