Tuliłam się do niego mocno czując niebiańskie poczucie bezpieczeństwa i czułości. Uspokoiłam się. Był ciepły w przeciwieństwie do mnie. Za każdym razem gdy czułam jego dłonie na sobie, przechodził po mnie przyjemny dreszcz. Przestałam już płakać...
Dziwił mnie fakt, że Nick nie wkurzył się z powodu motoru.
- Co z twoim motorem? - Zapytałam.
- Nie martw się... Pójdę do mechanika, a Ed zapłaci za zniszczenia. Najważniejsze jest to, że nikomu nic się nie stało. - Rzekł całkowicie opanowany.
- Ale... gdyby nie ja... twój motor byłby nietknięty... Zawsze sprawiam tyle problemów... - Spuściłam głowę.
-Gdyby nie Ty, w ogóle nie jeździłbym motorem. Miałbym depresję, bo nie mogę bez Ciebie żyć.
Uśmiechnęłam się.
-Poczekaj. Zadzwonię do taty i powiem gdzie jestem, bo obiecałam, że wrócę na obiad.
-Dobrze. Ja zobaczę co ten skurwiel zrobił mi z motorem.
Pobiegłam ze sto metrów od Nicka i zadzwoniłam do ojca. Opowiedziałam mu zmyśloną historyjkę o tym, że musimy pomagać w zdejmowaniu ozdób w szkole, bo zbliżają się wakacje. Uwierzył w to, dlatego już w głowie rodziły mi się myśli co teraz będziemy robić sami z Nickiem. Zanim jednak zdążyłam schować telefon do kieszeni, poczułam ostry chwyt na dłoniach. Spojrzałam w górę i ujrzałam wściekłego Eda. Miał zaciśnięte zęby i z całej swojej siły trzymał mnie za nadgarstki. Otworzyłam szeroko oczy i spanikowałam w środku.
-Ty głupia szmato! Nie ujdzie Ci to na sucho! Co z tego, że mi się nie udało... Mogę dokończyć to co zacząłem! - Podniósł wysoko rękę w celu sprzedania mi uderzenia w twarz. Zacisnęłam powieki z szybko bijącym sercem. Jednak nic nie poczułam. Po chwili zobaczyłam jak Nick trzyma jego rękę.
-Ładnie to tak podnosić rękę na dziewczynę? - Odepchnął go ode mnie.
Odetchnęłam z ulgą.
-Jeszcze jej bronisz?! - Skrzywił się.
-Chciałeś go zabić! Musisz się leczyć! - Krzyknęłam.
-Szkoda, że cię nie wyruchali... Trzymałabyś teraz język za zębami! .
Wtedy Nick przyłożył mu pięścią w twarz.
- Nie masz prawa nawet tak mówić! Nikt jej nie będzie dotykał ani wyzywał słyszysz?! Ona jest tylko moja... - Powiedział Nick przez zęby.
-Właśnie... - Potwierdziłam.
-Obiecałem jej, że jak tylko ktoś zrobi jej krzywdę, będzie miał do czynienia ze mną... Jeśli ktokolwiek jeszcze ją tknie, nie ręczę za siebie... A Ty skoro nasłałeś tych chłopaków na nią, dostaniesz teraz za swoje! - Oznajmił z krzykiem i zaczął bić go pięściami.
Gdy tylko przestał, Ed już miał zakrwawiony nos i posiniaczone oczy.
-Wyrzucam Cię z drużyny... Nie pokazuj się więcej mi na oczy... A jak tylko zrobisz coś Skyler, zabiję Cię... Przysięgam.
Odepchnął go, a on uciekł. Nick podszedł do mnie i znów przytulił czule.
- Już zawsze będę przy tobie... - Rzekł cicho.
-A ja już zawsze będę Cię kochać... - Wyszeptałam.
Chłopak nachylił się nade mną i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Czułam jakby po moim organizmie przeszedł tajfun miłości. Zrobiłabym dla niego wszystko...
1 godzina później...
Wróciłam do domu całkowicie odmieniona. Byłam szczęśliwa, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nawet tata się zdziwił. Postanowiłam już nie ukrywać przed nim faktu, że spotykam się z chłopakiem. Opowiedziałam mu wszystko o Nicku i jaki stał się romantyczny.
-Jestes pewna tego? Przecież jeszcze niedawno płakałaś przez niego... I cały czas musiałem wysłuchiwać twoich narzekań od przedszkola do gimnazjum jak go nienawidzisz. - Powiedział mój tata z martwiąym spojrzeniem.
- Ale teraz jest zupełnie inaczej... Zmienił się nie do poznania. Czuję jakbym znalazła już partnera na całe życie... - Westchnęłam rozmarzona.
- Ale zero seksu!
-Ty to wiesz jak zepsuć atmosferę... - Prychnęłam.
-Dobra... W sumie... Nick jest strasznie podobny do ojca...
- Nie wiem, bo... czekaj...Ale skąd Ty to wiesz? - Zmarszczyłam brwi.
-Ja... nie wiem... Tak tylko mówię... bo widziałem go ostatnio... - Zaczął się jąkać.
-Przecież on nie żyje od dawna! Mów co jest grane!
Tata tylko westchnął i zaczął szperać po szufladach. Wyjął jakąś książkę i gazetę. Najpierw otworzył książkę w grubej oprawie. Ukazywała zdjęcia wszystkich uczniów ze szkoły. Wskazał na dwa zdjęcia. Na jednym widniał chłopak o brązowych włosach i oczach. Był wysoki i wyprostowany. Wyglądał bardzo podobnie do Nicka. Pod spodem znajdowało się imię i nazwisko chłopaka: Lucas Fester.
Drugie zdjęcie przedstawiało chudego i drobnego chłopaka o bardzo jasnych blond włosach i piegach. Miał bardzo drobną sylwetkę i ukazywał swoje białe ząbki na zdjęciu. Przeczytałam na głos jego imię i nazwisko, czyli Larry White.
- To Ty? - Zapytałam wskazując na zdjęcie tego drugiego.
- Tak... A on to...
-Tata Nicka... - Dokończyłam. - Czyli wy się znaliście?
- Tak... Ale to bardzo długa historia.
-Mamy czas... - Usiadłam na fotelu czekając.
-Eh... to bardzo trudne dla mnie, ale opowiem Ci... Kilkanaście lat temu wchodziłem przez próg przedszkola. Od razu zdobyłem swojego pierwszego wroga, którym był Lucas. Nienawidziliśmy się od samego początku... Zazdrościliśmy sobie umiejętności gry w piłkę nożną. Lubił mi zawsze dopiec... Byłem słaby i mizerny, a on totalnym przeciwieństwem mnie... Często podkładał mi nogę, wyzywał, bił... Sprawiało mu to dużą frajdę. Nasze wyzwiska trwały do samego gimnazjum. W ostatniej klasie organizowany był mecz piłki, ale trener mógł wybrać tylko jednego zawodnika. Z początku chcieliśmy mu udowodnić, który jest lepszy, ale on nie mógł się zdecydować. Twierdził, że Lucas szybko biega i dobrze się kiwa, a ja umiem dobrze celować do bramki i odbierać piłkę. Wtedy nas olśniło. Osobno jesteśmy silni, ale nic nie zdziałamy, ale gdy połączymy siły, jesteśmy niepokonani. Postanowiliśmy ubłagać trenera i pojechaliśmy tam oboje. Powiedzieliśmy: Albo jedziemy we dwóch albo żaden nie pojedzie. I wygraliśmy.
-I co było dalej? - Zapytałam wciągnięta w historię.
-Zaczęliśmy wygrywać różne mecze. Byliśmy razem jak maszyna. Do tego staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze wspieraliśmy się w trudnych chwilach. Pisali o nas nawet w gazecie jako najlepsi piłkarze w kraju... Każdy się nas bał. Nawet twojej mamie nie mówiłem tyle, co mówiłem Lucasowi... Była wściekła. - Zaśmiał się. - Ale potem... zdarzyła się mała sprzeczka między nami i powiedziałem, że go nienawidzę... to tego dnia miał wypadek samochodowy... Uderzył w drzewo i umarł... Byłem załamany do tego stopnia, że nie przyszedłem na jego pogrzeb. Nie mogłem się pozbierać przez długi czas... Wielokrotnie płakałem... Potem urodziłaś się Ty, a po dwóch latach zmarła twoja matka... Znowu przeszedłem piekło, ale miałem Ciebie. Gdyby nie Ty... już dawno bym się zabił... - Łzy zaczęły lecieć mu strumieniem.
Byłam w ogromnym szoku. Przez chwilę nie mogłam pozbierać myśli. Wzięłam do ręki gazetę, gdzie napisali:
"Fester i White znowu wygrali mecz. Oni to skarb naszego kraju!"
-Przykro mi... nie wiedziałam o tym...
-W końcu musiałaś... - Pociągnął nosem i wytarł szybko łzy. - Masz ochotę na kolację?
- Nie... ja... już pójdę do swojego pokoju...
CZYTASZ
Nie wygrasz ze mną, skarbie...
RomanceCzy dwoje niezwykle upartych, nieznośnych i zadufanych w sobie graczy z boiska, połączy cos więcej niż tylko rywalizacja i walka o własne drużyny? Może sekret miłosny nie kryje się w umiejętnościach grania... Tylko w sercu... ~ 12.11.2019 ~ 2# w ro...