36

11.3K 375 174
                                    

Spędziłam u Nicka dużo czasu. Wszyscy byli dla mnie mili. Nadszedł czas gdzie się rozpogodziło i tata mógł po mnie przyjechać taksówką. Pożegnałam się z wszystkimi mocnym przytulasem. Nawet musiałam się lekko przytulić do Nicka co było okropne. Nie udało mi się porozmawiać z Amy, ale może on coś zdziała. Pojechałam z tatą do domu.

Kiedy byłam już w swoim pokoju natychmiast się przebrałam. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam powiadomienie od jednego  chłopaka ze szkoły. Napisał post o tym, że wczorajsza dyskoteka była banalna i zaprasza nas na prawdziwą imprezę w lokalu. Będzie tam alkohol i prawdziwa muzyka. Odłożyłam telefon. Nie mam zamiaru tam iść. Nigdy nie byłam na prawdziwej imprezie i boję się. Na dodatek po wczorajszym mam dość. Co za dużo to nie zdrowo. Poza tym... nie mam się w co ubrać. W końcu będę musiała mieć sukienkę. Stanowczo odmawiam.

W internecie szukałam jeszcze sposobów jak poprawić kondycję i co zrobić by się wyćwiczyć. Dzisiaj miałam iść na boks, ale wieczorem chciałam zrobić coś więcej. Wymyśliłam by iść wypożyczyć rolki i pojeździć... albo w końcu się nauczyć jeździć.

Po godzinie byłam gotowa by iść na pierwszą lekcję boksu. Poszłam na zajęcia na nogach. Byłam prawie pewna, że spotkam Festera. Wchodząc przez drzwi nie myliłam się za bardzo. Był tam z siostrą i ćwiczyli. Przebrałam się w odpowiednie ciuchy i poszłam do swojego trenera od boksu.

Ogólnie waliłam w worek treningowy pięściami i nogami. Czułam się odprężona. Cały mój gniew wypłynął przy uderzeniach. Wyobraziłam sobie, że mój wróg nazywa mnie deską albo głupio się uśmiecha. Wtedy magicznie przybywała mi energia. Miałam teraz chwilę przerwy. Postanowiłam nie bać się Nicka i podeszłam do niego.

-Co ty tu robisz? - Zapytał oschle.

-Trenuję, nie widać? -Warknęłam.

-Znalazłaś kolejny sport, w którym jesteś beznadziejna? - podniósł brew.

-Nie wkurzaj mnie... Dobrze wiesz, że lubię trenować każdy sport tak jak ty.

-Wiesz co... Powinnaś się nazywać Wariatka, a nie White... Było by prawdziwiej.

-A ja może będę cię nazywać Nick Frajer?

-Nie ośmielisz się kretynko...

Rzuciliśmy się na siebie z pięściami. To się nazywa prawdziwy boks. Zaczęłam okładać chłopaka pięściami krzycząc. Kopaliśmy się i biliśmy. Uwalnialiśmy cały swój gniew. Bolało mnie wszystko. W końcu skończyło się tak, że powalił mnie na ziemię, ale to nie oznaczało końca bitwy. Siedział na mnie okrakiem, a ja w tym czasie biłam go pięściami po twarzy. Kiedy przyszła siostra Festera nagle przestaliśmy. Podnieśliśmy się jak gdyby nigdy nic i udawaliśmy, że nic się nie stało.

Resztę treningu Spędziłam na dokończeniu bitwy, ale na worku treningowym. Przez cały czas patrzyliśmy się na siebie jak pies i kot przez siatkę. On chciał mnie pogonić, a ja podrapać pazurkami. Miał rację, ja zapomnę o współczuciu i prędzej czy później go zabiję za to wszystko.

Wieczorem...

Jak pomyślałam wcześniej... Poszłam na tor i wypożyczyłam rolki. Były czarne i wygodne, jak i pewnie niebezpieczne.

 Były czarne i wygodne, jak i pewnie niebezpieczne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz