68

9.2K 316 39
                                    

Po kilku dniach nadszedł już ten ostatni... Bawiłam się wspaniale i wcale nie miałam ochoty by wyjeżdżać. W prawdzie stęskniłam się za tatą, ale nie wiem czy wytrzymam rozłąkę z tym klimatem. Byłam w depresyjnym nastroju. Cały czas przypominałam sobie chwile spędzone z przyjaciółmi. Każdy siedział w swoim pokoju i pakował się. Ja nie mogłam tego robić. Za bardzo było mi smutno. Większość już zauważyła moją reakcję na wyjazd i starała się mnie pocieszyć, ale na marne. Ed zaproponował mi ostatnią przechadzkę po tym cudownym mieście.

Znowu uderzyła we mnie fala gorąca jak wyszłam na zewnątrz. Szliśmy tymi samymi uliczkami i wzięliśmy te same lody co zazwyczaj. Nasza rozmowa już nie była tak wesoła jak zazwyczaj głównie z mojego powodu. Chciałam o tym nie myśleć...

-Może chcesz się czegoś napić? - Zapytał chłopak.

Pokręciłam głową.

- To może chcesz iść nad wodę?

Znów pokręciłam głową.

-To może chcesz bym Cię pocałował?

-Bardzo chętnie. - Uśmiechnęłam się nieśmiało, gdy ten zbliżył swoje usta do moich i złożył skromny pocałunek.

Od razu poprawił mi humor...

Teraz spacerowaliśmy trzymając się za ręce i zamiast smutku, towarzyszył mi lekki stres i poddenerwowanie. W jego towarzystwie zawsze byłam skrępowana i zawstydzona. Bałam się, że zrobię coś głupiego. Zawsze przed pokazaniem się mu, musiałam po kilkanaście razy spojrzeć w lusterko i zobaczyć jak wyglądam.  Zawsze gdy go widziałam wydawał się poważny, ale niesamowicie przystojny. Ja nie byłam aż tak ładna by pokazywać się z nim... Czułam się jak dziwadło obok niego. On był ideałem, a ja... Zawsze inna. Podczas tego wyjazdu dużo razy zabierał mnie na spacery. Przy tym przytulał i całował. Był bardzo opiekuńczy względem mnie... Wreszcie mogłam  być bezpieczna i szanowana. Nikt nie miał prawa przerywać tych cudownych chwil z nim... 

Po obiedzie poszliśmy całą grupką się pokąpać już po raz ostatni. Zaczęłam się opalać, gdy nagle przypomniałam sobie o kremie z filtrem. Chciałam szybko sięgnąć po swoją torbę, ale Nick i Ed chwycili ją pierwsi.

-Proszę. - Rzekli w tym samym momencie podnosząc ją jednocześnie. Byłam zakłopotana i nie wiedziałam od którego chłopaka wziąć własność. Wahałam się... 

-Czy możecie oddać mi torbę? - Powiedziałam widząc w tym najlepsze rozwiązanie. Oni bez namysłu zrobili to o co prosiłam i spojrzeli sobie wrogo w oczy. Usiadłam wciąż myśląc czemu się tak zawahałam... Przecież nie powinnam była sobie za dużo myśleć i wziąć do od Eda. Pozwoliłam wszystkim wejść do wody, a sama poświęciłam czas by ostatni raz się poopalać. Położyłam się na kocu i zamknęłam oczy. Słyszałam tylko pluski wody i śmiechy znajomych. Po chwili jednak poczułam cień.

-Mogę sobie z tobą poleżakować? - Usłyszałam głos Nicka. 

-A co? Też masz zamiar się opalić? - Zadrwiłam.

-A kto powiedział, że nie? Wystarczy mi pobyt z tobą. 

Chłopak położył się na ręczniku obok mnie i na dodatek pochlapał mnie zimną wodą. Znowu jego towarzystwo, które nie jest niczym dobrym...

-A więc po co tu przylazłeś? 

-A... po nic. 

-Czyli jak pójdę do wody, to Ty za mną?

-Lubię za Tobą chodzić i z tobą być... A do wody mogę wrzucić Cię sam.

-CO?!

Chłopak wstał robiąc niezły zamęt i wziął mnie na ręce. Zaczęłam się wyrywać i szarpać, ale to bylo na nic.

-Drugi raz tego nie zrobisz. - Krzyknęłam.

-Czyżby?

Nick poszedł na głęboką wodę wciąż trzymając mnie na rękach. Co ten kretyn odwala?!

Będąc na wodzie, która sięgała już prawie wysokości, na której mnie trzymał, zaczął powoli się zniżać.

- Nick... Błagam Cię. To głęboka woda, daj spokój. 

Ten zaczął się jeszcze bardziej zniżać. Moje ciało przykryła gęsia skórka, a on nie wykazywał nawet współczucia. Zaczęłam kurczowo się go trzymać, a jemu się to podobało... najwyraźniej.

-Wiesz... Mogę Cię odstawić za... jednego buziaka.

-Wal się! - Wrzasnęłam, po czym Nick wrzucił mnie do wody. Zaczęłam szukać powierzchni i wynurzyłam się cała mokra. Ledwo co otworzyłam oczy.

-Czyli za każdym razem, gdy Ci odmówię, Ty będziesz wyrzucał mnie do wody?

-Zależy. - Zaśmiał się. - Chciałem tylko byś dobrze zapamiętała swój pierwszy wyjazd za granicę.

- Nie zapomnę na pewno twoich wyczynów.

-Taki miałem zamiar. 

Po kilku godzinach zapadł już wieczór. Wszyscy inni rozeszli się do hotelu by sprawdzić czy wszystko spakowali. Ja chodziłam po moście. Niebo było różowo-pomarańczowe, a plaża zupełnie pusta. Stałam na samym końcu drewnianego mostu, który nie miał żadnej barierki. Wlepiłam spojrzenie w blask jaki daje zachodzące słońce. Czułam już ostatnie jego promienie na twarzy w tym miejscu. 

-Skyler! Co Ty tu robisz?! - Wzdrygnęłam się gwałtownie, a noga sama mi się wyślizgnęła poza most. Straciłam równowagę i miałam już wpaść do morza, ale w ostatniej chwili niespodziewanie Nick złapał mnie za rękę i przyciągnął, a wtedy upadliśmy. Uderzyłam się mocno w głowę i gdy odzyskałam swoją świadomość, zorientowałam się, że przygniatam chłopaka swoim ciałem.

-Aj, Nick! Przepraszam. - Wybełkotałam w szamotaninie.

- To ja przepraszam... Wystraszyłem Cię. Po prostu myślałem, że jestem tu sam.

Pomógł mi wstać. Miałam lekko zdarty łokieć. Widać było krew zmieszaną z brudem i trochę piekło. Schowałam łokieć zaplątując ręce za sobą.

-Chciałam się pożegnać z tym miejscem.

-A ja chciałem kupić lody bez kolejki...

Zachichotałam. W jego towarzystwie od razu zaczęłam się dziwnie zachowywać. To nawet nie było śmieszne... No i byłam strasznie czerwona na twarzy... Już mi za siebie wstyd.

-Może już wracajmy do hotelu, bo trzeba się spakować.

-Tak... Masz rację, Nick.

Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz