24

11.9K 418 105
                                    

Siedzieliśmy wszyscy przy ognisku, czekając na kiełbaski. W międzyczasie graliśmy w gry i śpiewaliśmy piosenki. Było naprawdę miło i prawie zapomniałam o tej "szmacie". Usiadłam na ławce z talerzem i kiełbaską. Ze wszystkich posiłków na świecie kochałam jeść właśnie kiełbaski z grilla. Wtedy nawet nie myślałam o trenerce, która jednym ruchem by mnie zabiła.

Delektowałam się smakołykiem gdy nagle Nick wyrwał mi papierowy talerz z rąk i sam zaczął pochłaniać jedzenie. Wściekłam się jak nigdy.

-Oddaj mi to ty chuju... - Już chciałam na niego skoczyć.

-Ładnie się nazywa kolegę? - Zapytał wciąż jedząc mój ulubiony przysmak.

-Ty gorzej to robisz... I tak ugryzłam tą kiełbaskę.

-Fuuuj!

-Nie cierpię cię... Teraz nie zjem mojej kiełbaski! A to był jedyny posiłek, który lubię...

-Czyli, że twoja chudzina to wynik wygłodzenia?

-Eh... niestety tak.

Wtedy chłopak dorwał się do kiełbasek. Przebił kilku starszych chłopaków barkami i porwał dwie kiełbaski. Podał mi talerz z kamienną twarzą. Były jeszcze bardziej apetyczne, więc skinieniem głowy mu wybaczyłam i podziękowałam.

-Nie jestem takim chamem jak myślisz. - Ruszył w stronę swoich kolegów. Ja na widok żarcia od razu się uśmiechnęłam.

Zaczęło się ściemniać. Jedynie ognisko nas wszystkich ogrzewało.
Wyglądało to bajecznie i czułam się bezpieczna pomimo zimna.
Iskierki leciały w powietrze, a inni piekli pianki.

Co prawda ogień przygasał, ale atmosfera się nie zmieniała

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Co prawda ogień przygasał, ale atmosfera się nie zmieniała.

-Piankę? - Zapytał Nick podając mi patyk z nadzianą słodyczą.

-Nie, dzięki. - Odrzekłam. Nie skuszę się. Przecież nie mogę jeść słodyczy. Gdybym była zwyczajna to na pewno bym wzięła, ale niestety... Tak naprawdę ciekawi mnie ich smak. Skoro ludzie to lubią to musi być przepyszne...

Z zamyślenia wyrwała mnie Raven, która oznajmiła, że jest już północ. To właśnie o tej godzinie zaczynała się warta. Wstałam i niechętnie poszłam do bramy przy której znajdowała się mała ławeczka. Nick przyszedł za mną, usiadł obok mnie i powiesił bluzę na oparciu. Chciałam te dwie godziny przeczekać w ciszy. Nawet nie miałam ochoty spoglądać mu w oczy. Wciąż miałam do niego żal. Brunet zauważył moją złość i najwyraźniej się tym przejął.

-Jeśli wściekasz się za to co powiedziałem...

-Tak wściekam się! To było chamskie i bardzo mocno mnie uraziłeś! - Przerwałam mu.

-Tak wiem, ale...

-Co?! Jesteś prostakiem!

-Przepraszam...

-Tak, bo jesteś... Zaraz... Co ty powiedziałeś?

-Przepraszam, to był błąd... To było bardzo obraźliwe sformułowanie. Jesteś tylko... deską. Nie szmatą. - Stłumił głos wyraźnie okazując skruchę.
Popatrzyłam się na niego przez chwilę z niedowierzaniem. Czy właśnie Nick Fester mnie przeprosił?! To nigdy się nie zdarzyło. Siedziałam w wielkim szoku patrząc się długo na jego twarz.

-Przeprosiłeś mnie? - Ocknęłam się.

-Tak! Zadowolona?! Po prostu trudno mi okazywać emocje i uczucia! Przestań mnie od razu krytykować! - Zmarszczył brwi.

-Dobra... ale czemu trudno Ci okazywać uczucia?

-Bo tak... Taki jestem i nic nie poradzę.

-Cóż... Ja nigdy nie miałam okazji okazywać uczuć więc... Po części wiem jak się czujesz. - Oparłam głowę o oparcie. Chłopak uśmiechnął się tylko jednym kącikiem ust. Resztę czasu spędziliśmy w ciszy. Potem poczułam gęsią skórkę na ramionach. Nie wzięłam bluzy... Westchnęłam ciężko starając się znaleźć coś ciepłego. W tym momencie dostrzegłam czerwoną bluzę Nicka. Nie... nie wezmę przecież jego bluzy... Aż tak się nie poświęce... Z czasem jednak robiło się coraz zimniej i komary zaczęły czyhać na moją krew. Chciałam w końcu zapytać go czy pożyczy mi ubranie, ale zbyt bardzo się bałam. To w końcu Nick... Nie wiadomo co odpowie i co siebie pomyśli. Nie ma tej odzieży na sobie, więc nie jest mu zimno... Chyba nie jest aż tak wredny... Po ciężkim układaniu w głowie co mam powiedzieć, z szybkim biciem serca zapytałam:

-Mogę pożyczyć twoją bluzę? - Głos mi zadrżał. Nastolatek spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami i zobaczył moją gęsią skórkę.

-Możesz... - Zawahał się. Ja natychmiast wzięłam sweter i założyłam na siebie czując ogromną ulgę i przypływ ciepła. Po raz pierwszy poczułam zapach męskich perfum... Na dodatek zmieszany był z zapachem Nicka. Mimo, iż to nie było celowe, zagłębiłam się w ubraniu i wąchałam je. Podobał mi się ten zapach tak bardzo, że nie przeszkadzał mi fakt, że to należy do mojego wroga.

-Ciepło ci? - Zapytał widząc jak mocno wtuliłam się w jego własność.

-Tak... dziękuję. - Uśmiechnęłam się.

Brunet przeglądał coś w telefonie co chwila śmiejąc się. Ja obserwowałam jego reakcje ze zdziwieniem. Gdy zobaczył moje zakłopotanie i zaciekawienie przybliżył się do mnie i pokazał wszystko z czego się śmiał. Były to zwykłe memy z internetu, ale faktycznie można było się pośmiać. Nagle zrobiło mi się cieplej. Poczułam jak ciało siedemnstolatka jest bardzo blisko mojego i właśnie to daje mi takie poczucie. Chciałam w tym momencie zasnąć, ale gdy tylko przymrużyłam oczy, opamiętywałam się natychmiast, bo opadałam na ramię Nicka.

Zegarek wskazywał 01:07. Postanowiłam się umyć. Zawsze tak robiliśmy, że jedno pilnowało, a drugie brało kąpiel i na odwrót. Rzeczy już miałam naszykowane, więc wstałam oddalając swoje ciało od ciała chłopaka. Wtedy zaczęło doskwierać mi zimno, a ciepło mnie opuściło. Poszłam do łazienki. Były tam dwie kabiny, a nikogo nie było w środku, więc szybko umyłam się i przebrałam w długą pidżamę, narzucając sweter Festera. Wychodząc Nick pociągnął nosem.

-Co to za zapach? - Zapytał gwałtownie odwracając się w moją stronę.

-Płyn do kąpieli... truskawkowy...

-Głupio zabrzmi, ale bardzo ładny zapach... Pożyczysz?

-Jasne...

Podałam mu żel i usiadłam na ławce wiodąc za nim wzrokiem. Słychać było świerszcze. Czułam się trochę samotna. Nie lubiłam nigdy spacerować w nocy, dlatego nawet siedzenie w nocy mi przekadzało. Po kilkunastu minutach mój partner od pilnowania wrócił. Jeszcze chwilę posiedzieliśmy i przyszli kolejni wyznaczeni do nocnej warty. Poszłam do swojego śpiwora ze zmęczeniem. Zapomniałam, że mam na sobie własność mojego wroga... Postanowiłam zatrzymać ją do rana. Przynajmniej było mi ciepło...

Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz