Nick pov:
Czułem się po tym wszystkim fatalnie... Nie chciałem tego. Nawet nie wiem jak mogło dojść do czegoś takiego... Skyler miała rację. Powinienem od razu zareagować jak ta lampucera zaczęła mnie podrywać.
Jak na mnie przystało, znów staram się o Skyler. Ja chyba nigdy sobie nie odpuszczam. Za bardzo ją kocham... Chciałbym wynagrodzić jej te wszystkie stracone chwile. Od samego przedszkola sprawiała mi problem. Zamiast powitać ją ciepło, wolałem stworzyć jej okorpną atmosferę... A to wszystko dlatego, że zazdrościłem jej... Nie wiem, ale kiedy ona grała samotnie, każdy wychwalał ją, że jest najlepsza w sporcie, pomimo jej płci. Potrafiła grać lepiej ode mnie... Wkurzyłem się i przez resztę lat zachowywałem się jak rozpuszczony bachor. Ona na to nie zasługiwała... Nikt na to nie zasługiwał.
Gdy tylko widzę jej zapłakaną twarz, winię się boleśnie. Teraz zaczęła mnie unikać, wyzywać... W końcu wiem jakie to uczucie. Kiedy jesteś do kogoś nastawiony przyjaźnie, ten ktoś Cię odpycha. Jak ja Skyler.
Za każdym razem widząc ją, chciałem mieć ją całą dla siebie... Jest taka urocza, niewinna... A zarazem twarda i wytrwała. Mega pociągająca.
Nie znoszę patrzeć na cierpienie jakie jej wyrządziłem. Wiele razy próbuję to naprawić, ale moja najgorsza obawa jest taka, że już za późno...
Jak zawsze poszliśmy na boisko. Tym razem porzucać do kosza. Nie skupiałem się na tym i nie trafiłem nic. Po raz pierwszy czułem, jak piłka jest moim wrogiem i nie mogę jej utrzymać.
-Ej, Nick. Co z tobą? - John pchnął mnie do tyłu.
-Co znowu?
-Co ty robisz? To gra czy ceregiele? Nigdy tak nie pudłowałeś. Co się z tobą stało? Kapitan drużyny powinien pokazywać przecież jak się gra, ale to co robisz jest żałosne.
-Przepraszam. Nie mam nastroju do gry.
- Nie masz nastroju?! Zachowujesz się teraz jak baba. Nie możesz mówić, że nie masz nastroju. Masz grać. Ośmieszasz się jeszcze bardziej niż Skyler.
-Co masz do Skyler?! Zostaw ją. - Wnerwiłem się.
-Teraz jest gra. Nie broń jej, bo to Ci nie służy. Zapomnij o niej, bo inaczej pogadamy. Jeśli przegramy przez Ciebie... Nie ręczę za siebie. - John ostro mnie zmierzył.
Zostawili mnie samego...Mnie... kapitana...
Zrobiłem ostatnie kozły i usiadłem na piłce załamany. Przez Skyler nie mogę normalnie myśleć...
Skyler pov:
Jak zawsze szłam przygnębiona. Wchodziłam do szkoły, gdy w oczy rzucił mi się ogromny tłum. Wszyscy śmiali się widząc mnie i wytykali palcami. Zmarszczyłam brwi. O co tu chodzi? Ludzie zgromadzeni byli przy tablicy ogłoszeń. Przecisnęłam się przez śmiejących się uczniów i stanęłam jak wryta. Na tablicy ogłoszeń i po całej szkole widniały plakaty ze zdjęciem z imprezy, na której miałam te fałszywe piersi. Ktoś zrobił zdjęcie jak kawałek materiału wypadł mi spod stanika, a do tego napis: Deska chciała się dowartościować!
Poczerwieniałam i zaczęłam szlochać. To już było za wiele... Każdy się śmiał i rzucał obelgi.
-No co, Skyler? Zachciało się być kimś więcej niż deską? - Powiedział jakiś chłopak, a ja tylko sztywnie wlepiałam wzrok w zdjęcie.
-Skyler Deska White. Brzmi nieźle prawda? - Wszyscy zaczęli się jeszcze bardziej gorączkowo śmiać. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię...
-Co tu się dzieje?! - Usłyszałam głos Nicka. Wtedy poczułam okropny wstyd... Wepchnął się w tłum, a wtedy chciałam już się spalić ze wstydu jaki mnie ogarnął.
Zerknął na ilustrację i gwałtownie ją ściągnął.-Kto to zrobił?! - Zapytał z morderczym spojrzeniem.
-Bronisz jej? Kim niby jesteś? Jej chłopakiem? Nick Fester, chłopak Deski White, haha!
Wtedy on podszedł do niego i pchnął go z całej siły.
-Jeszcze raz nazwiesz ją deską, to będziesz miał ostro przejebane... - Wymamrotał łapiąc go za koszulkę do góry.
Uniosłam jeden kącik ust i spojrzałam na podłogę lekko speszona.
-Jeśli dowiem się kto to zrobił, niech wie, że ma do czynienia ze mną...
Każdy widząc agresję Nicka, oddalał się natychmiast. Zostałam sama przed tą tablicą, która była już pusta.
-Skyler... Nie przejmuj się... to banda idiotów. - Rzekł gniotąc papier.
-Te głupie plakaty są rozwieszone po całej szkole... - Wybełkotałam w płaczu. Ten natychmiast popędził w głąb szkoły i ściągnął wszystkie obraźliwe zdjęcia. Wrócił z uśmiechem na twarzy, drąc ostatnie szczątki papieru.
- Dziękuję... - Rzekłam cicho.
Teraz mogłam płakać tylko z radości. Poczułam przypływ szczęścia, ale wciąż dobijał mnie ten obrazek. Uśmiechnęłam się, po czym moje usta wróciły do swojej przygnębionej pozycji.
Nick widząc moją reakcję, podszedł do mnie i mocno przytulił. Wtedy wypłakałam mu się.
- Nie martw się... Znajdę go i wiedz, że mocno mu się oberwie... Nie będę się hamował, skarbie... Szczęście mojej deski jest najważniejsze...
Zacisnęłam powieki i przygryzłam wargę w płaczu. Wzruszyłam się.
- Nie będziesz miał teraz przerąbane? W końcu obroniłeś największe pośmiewisko szkoły... - Spuściłam wzrok.
-Oni mnie nie obchodzą. Ty mnie obchodzisz, Skyler.
-Ja... Nie chcę być dla Ciebie problemem.
- Nie jesteś żadnym problemem, desko.
-Desko? - Powiedziałam cicho, ale jednak to usłyszał.
-Dla mnie zawsze będziesz deseczką... Ale prawdziwą deską nie jesteś...
-Tylko tak mówisz. Wiem, że nie chcesz mnie ranić.
-Mówię to ja - specjalista od oceniania dziewczyn.
Zaśmiałam się cicho. Zerknęłam na niego z powagą i wlepialiśmy się w swoje ślepia. Westchnęłam.
- Nick... Ja tak nie mogę... Nie mogę patrzeć Ci w oczy po tym wszystkim... Dziękuję za to, ale nic się nie zmieni między nami. Żegnaj... mój najgorszy wrogu. - Zesztywniałam nagle. Widziałam w moim zachowaniu dobre posunięcie. Nie pozwolę by uczucia przejęły nade mną kontrolę...
-Wmawiaj sobie co chcesz... Możemy być nawet arcywrogami, ale ja będę o Ciebie walczył.
- Nie walcz o mnie, tylko ze mną...
CZYTASZ
Nie wygrasz ze mną, skarbie...
RomansaCzy dwoje niezwykle upartych, nieznośnych i zadufanych w sobie graczy z boiska, połączy cos więcej niż tylko rywalizacja i walka o własne drużyny? Może sekret miłosny nie kryje się w umiejętnościach grania... Tylko w sercu... ~ 12.11.2019 ~ 2# w ro...