Przejdę do tego jakim stałam się nieudacznikiem przez te ostatnie kilka godzin... rano ze stresu zdążyłam wylać na siebie kawę... jeszcze ciepłą... w połowie drogi do szkoły zapomniałam zeszytu na chemię, a wykorzystałam już wszystkie nieprzygotowania. Cały ranek chodziłam spięta i nie mogłam się doczekać tego spotkania. Wzięłam sukienkę do szkoły by potem przebrać się w toalecie.
Czekałam godzinami odliczając dosłownie każdą sekundę do upregnionej godziny. Niestety czas dłużył się niemiłosiernie. Kilka lekcji było nieskończonością. Nawet wf nie sprawił mi radości. Gorzej, bo moja nauczycielka mnie oszczędza, bo dowiedziała się o wszystkim.
Kiedy wreszcie minął ten czas, ja pobiegłam do łazienki by się przebrać. Dziewczyny już tam ze mną były. Kibicowały naszemu związkowi dlatego nie miałam żadnych obaw. Proponowały mi makijaż czy inną fryzurę, ale odmówiłam. Chciałam by poznał naturalną mnie.
Gdy wyszłam przed szkołę, długo szukałam go wzrokiem. Nie mogłam go znaleźć. Wreszcie idąc kilka kroków naprzód znalazłam go jak stał oparty o ścianę z nosem w telefonie. Stanęłam przed nim i głośno chrząknęłam by się na mnie spojrzał swoimi niebieskimi oczami.
-Cześć. -Przywitałam się ledwo ukrywając rumieńce.
-O, hej. Nie zauważyłem cię... -Zmierzył mnie wzrokiem i zmarszczył brwi.
-Coś nie tak? - Zapytałam widząc jego minę.
-Nie... tylko inaczej wyglądasz... rozumiesz przecież... zawsze chodzisz ubrana na sportowo. Nigdy nie widziałem byś miała na sobie coś dziewczęcego. Sądziłem, że wolisz dziewczyny.
-Słucham?! - Wybuchłam.
-Posłuchaj, Nick powiedział, że mamy się umówić, ale ja wiem że nic z tego nie będzie. Jesteśmy z dwóch różnych światów. Sądzisz, że umówię się z kimś takim? Dziewczyny lubią makijaż i... ciuchy. Nie sport. Na dodatek Nick miał rację... jesteś płaska... jak deska. -Powoli odszedł popychając mnie lekko. Powędrowałam wzrokiem za nim. Potem usiadłam na murku załamana. Chciałam płakać. Ktoś w kim byłam zakochana olał mnie... do tego nazwał lesbijką i deską... zaczęłam po raz pierwszy w życiu szlochać. Nigdy nie płakałam. Nawet kiedy skręciłam kostkę w wieku trzech lat. Chciałam po prostu coś sobie postanowić, ale znów przegrałam.
Siedziałam tak długo przecierając oczy, zadając sobie pytanie:
Jak on mógł? Czemu nikt mnie nie chce? Dlaczego jestem zawsze taka do niczego?
Moja twarz była cała czerwona. Na nic to wszystko. Równie dobrze mogę iść i rzucić się pod pociąg... tak się teraz czuję... jak nieudacznik albo gorzej.Usłyszałam kroki kogoś kto wychodził ze szkoły. Kątem oka zauważyłam Nicka. Ugh! Tylko nie on! Tylko jego brakowało... Nie chcę by widział mnie w takim stanie. Gdy tylko przeszedł obok mnie, ja zakryłam dokładnie swoją twarz.
-Widzę cię przecież, desko. -Powiedział zażenowanym głosem.
-To super, ale teraz zostaw mnie i idź. - Chciałam go jak najszybciej wygonić.
-Pójdę jak będę chciał. Co ci jest? - Rzekł jak jakiś wrzód na dupie.
-Nic. Przecież mówię.
Ten swoją silną ręką odsłonił moją zaryczaną twarz. Ogarnął mnie wstyd.
-Co ty płaczesz?! - Zdziwił się.
-Tak! Zadowolony? Idź sobie! - Krzyknęłam na niego.
-To John co nie? Powiedział ci coś nie miłego czy coś?
-A żebyś wiedział!
-Powiedz co?
-Na przykład, że uważa mnie za lesbijkę...
Wtedy wybuchł śmiechem.
-Co? Lesbijkę? Przecież od razu widać, że lecisz za chłopakami.
-Co ty? Dziewczyna która kocha sport... ubiera się jak chłopak, na pewno lubi chłopaków...
-To tylko stereotypy... dlatego płaczesz?
-Ogólnie... ja go kocham, a on mnie rozczarował... jeszcze nazwał mnie deską... jak wiem to przez ciebie. Na dostatek ojcu auto się zepsuło i na każde zajęcia będę chodzić na piechotę...
-Deską? O chuj on ma przejebane, tylko ja mogę ciebie tak nazywać.
-Teraz idź i najlepiej powiedz całej szkole, że ktoś mnie rzucił.
Nick usiadł obok mnie bez słowa. Przez chwilę panowała cisza, którą chciał przerwać.
-Co ty nie powiem. Może i cię nie znoszę, ale wiem jak takie randkowanie może zaboleć...
-To mój pierwszy raz...
-Nikomu nie mów, ale kiedyś na pierwszej randce, dziewczyna wylała na mnie sok wiśniowy... nie zszedł, a miałem na sobie szczęśliwą koszulkę.
-To przechlapane... randka na meczu?
-Tak...
Zaśmiałam się lekko. Po raz pierwszy rozmawiam z Nickiem otwarcie... jak z przyjacielem. Nie wiedziałam jaki on jest naprawdę. Ludzie chyba potrafią zaskoczyć...
-Wiesz, że wcale nie jesteśmy kwita... - Rzekłam ocierając rękoma łzy.
-Ehh... no niestety... -Zaczął myśleć. - A mówiłaś, że twojemu staremu auto się popsuło...
-Tak...
-Doskonale, bo ja niedawno odebrałem prawko. Mogę cię podwozić do szkoły i na balet. Będziemy wtedy kwita.
-Ej... to doskonały pomysł... -Uśmiechnęłam się. Naprawdę nie muszę się martwić o moje biedne nogi.
-No... to będę tak za piętnaście jutro u ciebie pod domem. Nie spóźnij się, bo nie zabiorę cię więcej.
-Okej, nawet nie muszę się szykować za bardzo, więc zero spinki.
-Słuchaj... muszę iść. Pogadam z nim o tym. Przy okazji ładnie wyglądasz w tej sukience. I pamiętaj! Ta rozmowa nic nie zmieniła. Nadal cię nienawidzę desko! -Uśmiechnął się i pobiegł zapewne do swojego domu. Westchnęłam.
-Ja ciebie też nienawidzę Nick... ale dzięki.
Również postanowiłam iść do domu. Czy tak będzie wyglądać moje życie? Eh... boję się tego wszystkiego. Ojciec mówił mi, że mama zachwalała mnie kiedyś... Że jestem piękna, ale byłam wtedy dzieckiem. Teraz widząc siebie w lustrze nie mogę nic powiedzieć. Nie widzę w sobie piękności. Nikt mi nie mówi o mojej urodzie. Zastanawiam się jaka jestem.
Po tej fatalnej randce albo raczej nie-randce jest mi potwornie głupio. Nie sądziłam, że John jest taki chamski. Zawsze jego twarz mówiła mi o jego charakterze, że jest słodki i miły... po raz pierwszy mam złamane serce i to gorsze niż kontuzja.
Była jednak iskierka uśmiechu. Nick mnie pocieszał, to święto. Trzeba zapisać w kalendarzu. Nie wiedziałam, że potrafi postawić mnie na duchu. Chodziaż troszkę...
CZYTASZ
Nie wygrasz ze mną, skarbie...
RomanceCzy dwoje niezwykle upartych, nieznośnych i zadufanych w sobie graczy z boiska, połączy cos więcej niż tylko rywalizacja i walka o własne drużyny? Może sekret miłosny nie kryje się w umiejętnościach grania... Tylko w sercu... ~ 12.11.2019 ~ 2# w ro...