Następnego dnia...
Dzisiaj był naprawdę deszczowy dzień. Co chwila niebo stawało się granatowe i słychać było jak burza się zbliża. Mimo to, ja cały czas przebywałam z innymi na boisku. Nikomu nie chciało się iść do domu. Lekkie krople deszczu nie były mi straszne. Szczerze taki klimat mi się podobał.
-Skyler, może już wracajmy. - Powiedziała Alex. - Jak nas piorun grzmotnie, to nas zabije.
- Nie przesadzaj. - Zaśmiałam się i zaczęłam podrzucać piłkę by ją odbić główką. -Fajna atmosfera jest.
-Skyler się zna na rzeczy... Może padać nawet śnieg, a ona zrobi te swoje sto odbić. - Nick zabrał mi piłkę.
-Oddaj noo..
Zaczął się ze mną droczyć trzymając piłkę w górze, a ja musiałam skakać po nią. Stanęłam zgarbiona i zmęczona. I patrzyłam się z morderczym wzrokiem.
-Trzymaj.
Nagle jednak zerwał się porywisty wiatr. Był zimny i nieprzyjemny, a krople deszczu stawały się coraz mocniejsze i częściej spadały na ziemię. Lekko się wystraszyłam gdy ludzie już zaczęli opuszczać boisko i trybuny.
-Idziemy. Potem zrobisz te sto odbić. - Nick zaczął mnie popychać w stronę wyjścia.
Wszyscy zadzwonili po kogoś z rodziny, by po nich przyjechał i byłam jedyną co nie miała takiej możliwości, a miałam daleko do domu.
-Skyler, może moja mama cię podwiezie? - Zapytala Layla. - Ma po drodze.
- Nie... Tata przyjedzie po mnie taksówką. -Skłamałam. Nie chciałam go fatygować, bo był w pracy.
Czekałam ze wszystkimi na nic aż w końcu zostałam sama na parkingu szkolnym. Zaczęłam iść w stronę mojego domu. Z czasem z małego deszczu zrobiła się przeokropna ulewa. Nie miałam przy sobie żadnego parasola. Deszcz jakby się na mnie uwziął. Mogłam założyć sobie tylko kaptur od bluzy. Deszcz spadał na mnie jakby ktoś lał wielkie wiadro wody z nieba. Byłam cała przemoczona. Zimno zżerało mnie całkowicie. Czułam jak zamarzam.
Cała się trzęsłam, a na na mojej odzieży nie było skrawka, który nie był przemoczony. Moje włosy wyglądały jak po wyjściu spod prysznica, a moja twarz pokryta była wodą. Szłam lekko skulona błagając o koniec. Wiatr wcale nie pomagał. Sprawiał, że miałam gęsią skórkę. Moją bluzę można było spokojnie wycisnąć. Czułam się jak w koszmarze. Kałuże były już wszędzie i na każdą musiałam wejść. Wilgoć mnie opanowała...
Nagle w jednej z kauż ujrzałam światła samochodu, który zatrzymał się przede mną. Od razu rozpoznałam auto Nicka. Ten otworzył szybę i z uśmiechem na twarzy powiedział:
-Wracasz do domu? -Ledwo powstrzymał śmiech.
-Nie, idę na randkę... - Rzekłam ironicznie.
- No to powodzenia.
-Dzięki, wiesz...
Ten tylko patrzył na mnie nie mogąc wytrzymać.
- No wchodź, bo żal mi Ciebie!
Uśmiechnęłam się i migiem weszłam do auta.
Odetchnęłam. Weszłam na przednie siedzenie i wreszcie się ociepliłam. Jego samochód był mega ciepły. Ulga przeszła po moim ciele.
- Nie boisz się, że będziesz miał mokre siedzenie? - Zapytałam.
-Eh... wyschnie. Nie chcę byś się przeziębiła.
- Ale Ty się o mnie martwisz... - Zachichotałam.
Nick natychmiastowo włączył ogrzewanie i zdjął moją przemoczoną bluzę. Ciepło powoli do mnie przylegało. Zaczęłam lżej oddychać i się relaksować.
-Dziekuję. - Rzekłam cicho.
- No co Ty... Przecież bym Cię nie zostawił.
-Różnie z tobą bywa. - Zadrwiłam. Patrzyliśmy sobie w oczy dość długo i bez przerwy. Uśmiech zszedł nam z twarzy.
- Nie wiem czemu, ale mimo, że jesteś przemoczona i zimna, wydajesz się teraz najpiękniejszą dziewczyną na świecie...
Otworzyłam lekko buzię, a mój oddech i bicie serca przyspieszyło. Nagle oboje nieznacznie zbliżyliśmy się do siebie. Jeszcze chwilę patrzeliśmy... To był instynkt... Oboje bardzo powoli przysunęliśmy usta i zaczęliśmy się całować. Miałam motyle w brzuchu i uczucie jakby moje serce zaraz miało eksplodować. Z początku to było bardzo delikatne całowanie, ale potem przerodziło się w namiętność i walkę o dominację. Przeniosłam się nie przerywając pieszczot ust na kolana chłopaka. Nie mogliśmy przestać... Ja pragnęłam by to się nigdy nie skończyło. Chciałam czuć to ciepło od niego już zawsze...Nie przeszkadzało mu nawet, że jestem mokra i zimna. Oddychaliśmy sobie w usta, a on wtapiał swoje ciepłe dłonie w moje przemoczone włosy. Potem zjeżdżał na ramiona i dawał mi swoje ciepło.
W okna stukały krople deszczu. Nie było nic widać, a w samochodzie zrobiło się ciemniej z tego powodu, że woda przykryła szyby i wszystko stało się zamazane. Podczas bardzo długiego pocałunku, chłopak wyraźnie chciał bym usiadła na nim okrakiem i przesuwał moje nogi bym była w takiej pozycji, ale ja nie wyrażałam na to zgody. Siedziałam bokiem i by mógł mieć pełną kontrolę nad moimi ustami, musiał mnie lekko zniżać.
Mimo to nie potrafiłam przestać i czułam, że właśnie tego chcę. Nie mogłam opisać słowami szaleństwa mojego serca.
- Nick... - Wydyszałam w krótkich przerwach by złapać oddech. - Czy... dobrze robimy...
-W życiu nie czułem się lepiej. - Wyszeptał szybko by ani na chwilę nie przestać.
Mogłam teraz mu się całkowicie oddać. Byłam głodna jego miłości.
-Kocham Cię... Moja desko. - Przerwał by móc spojrzeć mi w oczy.
-Ja Ciebie też, Nick. - Uśmiechnęłam się i znów zaczęliśmy się całować.
CZYTASZ
Nie wygrasz ze mną, skarbie...
RomanceCzy dwoje niezwykle upartych, nieznośnych i zadufanych w sobie graczy z boiska, połączy cos więcej niż tylko rywalizacja i walka o własne drużyny? Może sekret miłosny nie kryje się w umiejętnościach grania... Tylko w sercu... ~ 12.11.2019 ~ 2# w ro...