3

20.7K 605 175
                                    

Trenowałam rzuty do kosza na swoim podwórku. Chciałam się jakoś wyżyć po słowach Nicka. Myślałam, że ludzie nie zwracają tak wielkiej uwagi na kształty, ale myliłam się. To był mój największy kompleks, za którego mocno się wstydzę i bardzo go przeklinam. Z moim wzrostem na dodatek wyglądam jak trzecioklasistka... Westchnęłam.

Nagle zauważyłam naszą trenerkę pod furtką. Otworzyłam ją i spytałam co tu robi.

-Wybacz Skyler, ale zapomniałaś torby. - Wtedy kobieta podała mi torbę z rzeczami.

-Dziękuję... Gdzie ja mam głowę... - Rzekłam.

-Martwię się o ciebie... Wybiegłaś z zajęć bez słowa. Coś się stało?

-Głupio mi o tym mówić... - Stłumiłam głos.

Zaprowadziłam ją na huśtawkę i wtedy udało mi się przed nią otworzyć.

-Chodzi o to, że Nick mnie znowu zaczepiał... Wie pani, że unikam go i nie biorę jego tekstów na poważnie, ale... - Zawahałam się.

-Ale co? - Dążyła temat dalej.

-Nazwał mnie deską... bo... jestem płaska jak deska... - Schowałam głowę w kolanach.

-A ktoś ci mówił, że masz mieć piersi większe od piłki czy co? Po co się tak przejmujesz? - Zdziwiła się.

-Nie rozumie pani? Z moim wzrostem to wyglądam jak dzieciak, a chodzę do gimnazjum... żaden chłopak mnie nie będzie chciał! - Wybuchłam.

-Sądzisz, że chłopak cię zechce jak będziesz miała większe piersi? Chłopcy może i tacy są, ale warto poszukać tego, który nie zwróci uwagi na twoje wady i cię pocieszy.

-Ale nie znajdę takiego w dzisiejszych czasach... - Odpowiedziałam przygnębionym głosem.

-Nie przejmuj się Skyler... Muszę iść, a ty trenuj, bo zaraz zawody! - Wyszła i pomachała z tą swoją głupią radością.

Non stop pierniczy o zawodach, a sama się umawia z facetami... Żenujące.

Wróciłam do domu. Odrobiłam lekcje i naszykowałam sobie kanapki i shaki proteinowe. Musiałam powstrzymywać się od jedzenia fast foodów, choć je uwielbiałam. Gdyby trenerka się dowiedziała... Słodyczom też odmawiałam. Pozwalałam sobie tylko na zdrową żywność. Było mi trochę ciężko, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Gdybym obżerała się takimi rzeczami, nie doszłabym do żadnych zawodów. Raczej czołgając się na brzuchu do szkoły i nie mogąc wstać. Gdy taty nie ma w domu, ja praktycznie nic nie jem, tylko piję dużo wody. Przez to okłamuję go, że jem i źle mi z tym. Lekarz twierdzi, że mam anoreksję, ale jak narazie dobrze się czuję. Koleżanki z mojej szkoły cały czas mówią, że niedługo mnie nie będzie, albo wiatr mnie zwieje niczym lekkie piórko. Pewnego dnia na zawodach straciłam przytomność i jakiś chłopak z innej klasy mnie niósł bez żadnego wysiłku, pytał się nawet ile ważę, bo dziwił go ten fakt, że ani trochę nie jestem ciężka. Może to też dlatego jestem deską...

Poszłam do swojego pokoju. Zapadł już wieczór, a ja zrobiłam kilka pompek. 30... nowy rekord. Potem się rozciągnęłam. Kiedy opadałam z sił powtarzałam sobie w głowie, że muszę dać radę. Przypominałam sobie słowa Nicka i wtedy dawałam z siebie wszystko. Wyobrażałam sobie jak na mnie patrzy, a wtedy mogłam mu udowodnić jaką siłę w sobie mam. Robiłam to też dla mamy... Umarła gdy miałam dwa lata. W ogóle jej nie pamiętam, ale mam pełno jej zdjęć. Tata mówił, że tak jak ja uwielbiała sport. Lubiła grać w siatkówkę i koszykówkę, bo była bardzo wysoka. Sądziłam, że ona patrzy na mnie gdzieś tam na górze i widzi moją pracę. Wie, że wkładam całe serce i daję z siebie sto procent. Dlatego każdego dnia przybywa mi energii.

Położyłam się na łóżku. Byłam zmęczona, opadałam z sił. Tak jest każdego wieczora. Ojciec powiedział, że pewnego dnia się wykończę fizycznie. Nie słuchałam. Wciąż wierzyłam, że zajdę daleko, a Nick wreszcie powie:

-Masz rację, dziewczyny są spoko...

Tylko to chciałam usłyszeć. Wtedy poklepał by mnie po ramieniu, a ja bym się uśmiechnęła. To wszystko co chcę...

Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz