16

13.1K 397 189
                                    

Leżałam sobie znowu z nogami w zimnej wodzie. Chciałam zrobić brzuszki, czy zwyczajne skręty, ale ojciec pilnował mnie cały czas. Przejął się moim stanem. Gotował mi duże posiłki i uważnie spoglądał czy jem, czy daję kotu. Miałam przechlapane. Zmuszałam się do rzeczy, których nie cierpię. Byłam pełna, obolała i w okropnej sytuacji. Czekałam na jakąś wiadomość od Nicka. Moje myśli błąkały się gdzieś. Nick mi pomaga, ale wciąż nazywa mnie deską. Może to takie przezwisko, które znam tylko ja i on... myślę, a raczej mam nadzieję, że nie nazywa mnie tak jak gada z kolegami... jeśli tak to spalę się ze wstydu. Z resztą nie ma prawa tak mówić... Sama już nie wiem czy społeczeństwo zwraca uwagę na charakter, czy na to "coś". Westchnęłam ciężko.

Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wzięłam telefon do ręki najszybciej jak potrafiłam. To było od Nicka, jeszcze bardziej się podjarałam. Napisał mi krótką wiadomość:

Hejka. Spisałaś się na medal deseczko. Umówiłem cię z Johnem jutro. Będzie czekał na ciebie po szkole. Jesteśmy kwita.
                                                                                                            Nick.

Muszę przyznać, że wtedy ciepło mi się zrobiło na sercu. Nie mogłam w to uwierzyć... naprawdę umówił mnie z moim obiektem westchnień... uśmiechałam się od ucha do ucha. Policzki miałam w rumieńcach. Już zaczęłam obmyślać jak się będę przy nim zachowywać i co na siebie ubiorę... to w sumie randka, więc nie mogę tak po prostu iść na sportowo... a to już jutro... po szkole... Kurwa! Nie mam zupełnie żadnej sukienki!

W jednej sekundzie zadzwoniłam do dziewczyn i spytałam czy mogą mi pomóc. Odpisała Layla, że może wybrać się ze mną do sklepu. Nie szykowałam się za długo, po prostu wybiegłam z domu jak opętana.

Spotkałam się z nią pod najbliższym sklepem odzieżowym. Byłam zestresowana i spotkała mnie nowa sytuacja... nie sądziłam, że kiedyś będę się tak spieszyć do sklepu z ubraniami. Tam spotkałam dziewczynę. Fakt, że akurat ona mogła ze mną iść... czyżby przypadek?

-Hej Layla, sorki spieszyłam się i dlatego jestem taka spocona. - Tłumaczyłam się dysząc.

-Spoko, masz szczęście, że sklepy są otwarte do dwudziestej i mamy trochę czasu. - Weszła pierwsza przez drzwi.
Rozejrzałam się i spostrzegłam mnóstwo kolorowych i dziewczęcych rzeczy... nie wiedziałam co wybrać. Nic mi się nie podobało. Chodziłam z jednego końca na drugi i nic mi nie odpowiadało. Na dodatek zaczęłam się pocić i zamartwiać. Layla zachowywała się jak dobra przyjaciółka i pomagała mi z wyborem.

-Nic mi się nie podoba... co ja teraz zrobię... - Spuściłam głowę.

-Nie martw się Sky. Jak coś to pożyczę ci coś swojego. - Próbowała mnie pocieszyć.

-Wątpię by to się udało... mamy inne rozmiary. Masz ponad metr osiemdziesiąt, a ja... wolę nie mówić. - Westchnęłam. Wlepiłam wzrok w podłogę.

-Skyler... może tobie nic się nie podoba, bo lubisz sportowe ciuchy. Zaufaj mi, a będę wiedziała w czym ci jest dobrze.

Skinęłam lekko głową. Ona szybko przejęła nad wszystkim kontrolę. Zaczęła odwracać uwagę od mojego załamania nad samą sobą. Po długim poszukiwaniu i udręki, znalazłyśmy coś co pasuje na randkę.

 Po długim poszukiwaniu i udręki, znalazłyśmy coś co pasuje na randkę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mega słodka sukienka w czarnobiałe paski i kwiatkami na końcu... chyba nie widziałam słodszej... była śliczna i leżała na mnie jak ulał. Layla była bardzo zadowolona z łupu razem ze mną. Wyszłyśmy ze sklepu uradowane jak nigdy.

-Dziękuję... gdyby nie ty to... - Zaczęłam, ale ona mi przerwała.

-Nie dziękuj. Jeśli chodzi o modę i zakupy to zawsze możesz na mnie liczyć. Zwłaszcza jeśli jest to twoja pierwsza randka. -Uśmiechnęła się do mnie, a ja to odwzajemniłam.

-A... a tak w ogóle... - Nasunęło mi się to pytanie. -Czy ty i Nick... no wiesz...

-Jesteśmy parą? Tak. Tak jakoś wyszło. A co?

-Nie, nic. Chciałam się tylko upewnić.

Po wszystkim poszłam do domu. Od razu rzucił mi się w oczy załamany tata, który łapał się co chwila za głowę. Podbiegłam do niego i się przytuliłam.

-Co się stało? - Zapytałam ze strachem w głosie.

-Auto nam się zepsuło... właśnie odebrałem telefon od mechanika... nie zrozumiesz tego, ale będziemy musieli od teraz chodzić na piechotę... - Rzekł. Pomyślałam sobie, że na wszystkie zajęcia sportowe i do szkoły będę zasuwać na nogach... będą mnie jeszcze bardziej boleć niż na balecie... na szczęście rozumiałam, że to nie jego wina i tylko się uśmiechnęłam.

-Nie ma sprawy. Mogę chodzić na spacery... -Przytuliłam się do niego mocniej.

-Może chcesz jeździć taksówką? - Zapytał.

-Nie, po co masz wydawać więcej pieniędzy? I tak już wydajesz dużo.

-Cieszę się, że mam tak wyrozumiałą córkę.

-A ja się cieszę, że mam takiego wspaniałego tatę...

Poczłapałam do swojego pokoju. Naszykowałam sobie wszystko na randkę. Jakieś bransoletki czy kolczyki... byłam bardzo podekscytowana. Jeszcze bardziej niż przed meczem... chyba dojrzewam. Cieszę się, że właśnie teraz. Nagle do pokoju wszedł mój ojciec.

-Pierwszy raz widzę sukienkę... kupiłaś ją dzisiaj? - zapytał.

-Tak. Byłam z koleżanką za zakupach. -Odparłam gapiąc się na swoją zdobycz.

-Wybierasz się gdzieś czy jak? - Zmarszczył brwi, a ja nie zamierzałam niczego przed nim ukrywać.

-Idę jutro na randkę... - Zarumieniłam się myśląc o chłopaku.

-Wow... to chyba będzie twoja pierwsza randka... wychodzi na to, że to już czas... - Mówił zakłopotany.

-Czas na co? - Zapytałam z powagą w głosie.

-Muszę Ci powiedzieć o... takich rzeczach... na przykład o... seksie i tak dalej... wiesz, że przez to możesz zajść w ciążę.

-Tato! Przecież wiem o tym już dawno! A zresztą to niezręczne jak ty ze mną o tym rozmawiasz! -Wybuchłam.

-Wiem, ale nie masz matki, by ci to powiedziała... pamiętaj, jeśli chłopak chce, a ty nie chcesz to nie wolno mu ciebie tknąć!

-Wiem przecież, ale to zwykłe spotkanie... nie prześpię się z nikim na pierwszej randce... jestem odpowiedzialna. -Odwróciłam się plecami. A więc to tak... uważa, że jestem szmatą, której trzeba wytłumaczyć jak i co? To paskudne!

-Lepiej już idź... nie mam ochoty o tym rozmawiać... - Powiedziałam cicho, a on spełnił to co chciałam. Czemu on mi tak nie ufa... z resztą ja jeszcze nie dojrzałam do tego... Naprawdę wszystkich będę uważała za wrogów? Westchnęłam cicho i położyłam się spać. Nie muszę mówić, że nawet nie zmrużyłam oka... tak się tym wszystkim przyjmowałam...

Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz