47

10K 349 114
                                    

Do później nocy ćwiczyłam kondycję i piłam dużo wody. Przemęczałam się i wyciskałam siódme poty ze swojego marnego ciała. Długo nie mogłam zasnąć. Łóżko wydawało dziwne odgłosy przez moje brzuszki. Nick do mnie wydzwaniał, ale ignorowałam go. Nawet w nocy do mnie pisał. Mogłam po prostu wyciszyć telefon i iść spać, ale nie mogłam i przez to odczytywałam wszystkie wiadomości. Były żałosne... Wolałam pisać z Edem. Umówiłam się z nim jutro na randkę, więc może między nami coś zaiskrzyło... Zapomniałam o natarczywym Nicku i zaczęłam myśleć o chłopaku moich marzeń. Wtedy udało mi się zasnąć...

Rano...

Pędem wepchnęłam sobie kanapkę do buzi i wybiełam na dwór. Znowu zaspałam... Narzuciłam na siebie szarą bluzę i wturlałam się do samochodu Nicka. Eh... pewnie będzie się do mnie odzywał. Moje wsiadanie za każdym razem było powalające. Wbiegałam do auta i czołgałam się by dobrze usiąść.

-Panna Skyler znów spóźniona... - Rzekł nawet nie patrząc na mnie. W milczeniu wyjechał i mieliśmy przed sobą prostą drogę do szkoły. Ja przeżuwałam resztki kanapki.

-Widzę, że masz jeszcze śniadanie w buzi... - Uniósł jeden kącik ust.

-Ta... jem kanapkę... - Wykrztusiłam. Odwróciłam głowę do szyby. Ale to było żałosne... Wolę się już nie odzywać niż robić z siebie debilkę. Wczoraj było tak dziwnie i paskudnie, że nie będę się teraz odzywać jak do przyjaciela, bo nim nie jest i nigdy nie będzie. Nawet tydzień temu w tym aucie droczył się ze mną, a kilka tygodni temu nazywał mnie deską. Nagle mam zapomnieć o tej piłce, która trafiła mnie w nos... zapomnieć o popychaniu podczas biegów... Zrobił to, bo się bał, że go pokonam... Ale nie miał prawa.

Szybko dojechaliśmy na miejsce i wysiadłam w milczeniu. Pobiegłam do szkoły tak szybko jak nigdy. W sam raz na lekcje. Klapnęłam sobie na krześle wyciągając zeszyty. Zamiast nudnego sprawdzania kto nie ma pracy domowej, Nauczycielka zapytała kto jedzie na wycieczkę za granicę. Organizowana co roku, co rok do innego kraju. Nowe miejsca, nowe widoki, przelot samolotem, za bardzo dużo pieniędzy. W prawdzie gdybym chciała, tata dałby mi te pieniądze, ale ja i tak nie miałam ochoty tam jechać. Dziewczyny były i zeznawały, że tam są zajebiste imprezy. Możesz sobie sam wszystko zwiedzać albo z kimś. Pełna swoboda. Jakoś nie mam chęci do takich podróży... No i boję się samolotów.

-Skyler... - Powiedziała nagle i wyrwała mnie z zamyślenia. Podniosłam się gwałtownie i spojrzałam na kobietę wielkimi oczami.

-Tak? Słucham. - Rzekłam z drżącym głosem.

-Twoje oceny są nawet zadowalające... Oprócz fizyki. Nie zdasz jeśli będziesz miała jakąkolwiek jedynkę na koniec. - Serce podeszło mi do gardła.

Nauka... zapomniałam o nauce... Gimnazjum i Liceum są akurat w tym miejscu... Dwa budynki obok siebie. Chcę właśnie tu chodzić... Inne liceum jest na drugim końcu miasta. Mam predyspozycje, ale przez tą fizykę moje marzenia legną gdzieś pod gruzami.

-Ale... - Zaczęła. - Masz jeszcze szansę. Rozmawiałam z twoim nauczycielem i pozwoli Ci poprawić dwa sprawdziany i zaległe prace domowe.

Tak!

-Dziękuję... - Uśmiechałam się od ucha do ucha. Czyli wszystko będzie po mojej myśli...

-Jeszcze jedno. Nie nauczysz się tej fizyki, bo jej nawet nie rozumiesz. Poprosiliśmy jednego z najlepszych uczniów liceum, który Ci pomoże. Dostaniesz darmowe korki. Ciesz się w ogóle, że zgodził się z czystej dobroci serca.

Że co? Jakiś typ będzie zmagał się z moim debilizmem z fizy? Może będzie to jakiś kujon i nie powie nikomu. Może będzie brzydki z pryszczami na twarzy, którego nie zapraszają na imprezy. Oby tak było.

-Dobrze... zgadzam się. - Prychnęłam.

-Po lekcjach przyjdź do mnie, a ja przedstawię Ci go.

Przytaknęłam. Lepsze to niż pała z fizyki. Mogę się podciągnąć nawet na trzy, w końcu to 2 sprawdziany i prace domowe. Jeśli ze wszystkich bede miała piątki, na pewno dostanę dobrą ocenę na koniec.

Po lekcjach poszłam w umówione miejsce. Zapukałam do drzwi i usłyszałam proszę. Otworzyłam drzwi i ujrzałam nauczycielkę siedzącą i założonymi rękoma. Miała lekko przekrzywione okulary i rozmawiała z... Festerem. Westchnęłam ciężko.

-A on co tutaj robi?! To ja mam z panią pogadać, nie on! - Wrzasnęłam.

-Ale on jest tu w słusznej sprawie. - Przekrzywiłam głowę. - Skyler... To jest właśnie ten uczeń, o którym Ci mówiłam... Skyler, to jest Nick Fester.

Otworzyłam buzię. Wciąż w głowie brzmiało mi to nazwisko. Ten uśmiechał się zadziornie i Poruszał brwiami. Przełknęłam głośno ślinę. Nie wierzę... NIE WIERZĘ!

-Będzie twoim korepetytorem...

Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz