Po powrocie do domu od razu rzuciłam się tacie w ramiona.
-Bardzo za Tobą tęskniłam! - Na sam widok prawie się rozpłakał.
-Nareszcie, moja mała córeczka wróciła...
-Wcale nie taka mała... - Uśmiechnęłam się.
- Ale Ty jesteś opalona! Nigdy tak się nie opalałaś.
-Fajnie, że zauważyłeś. Było tak gorąco, że nie mogłam się nie opalić.
- To opowiadaj jak było.
Opowiedziałam mu każdy dzień i jak to spędziłam. Nie pominęłam szczegółów. Opisałam dokładnie hotel i okolicę. Nawet imprezy. Jedyne co pominęłam to zabawę z alkoholem i te wszystkie randki. Nie byłam gotowa na rozmowę o chłopakach tym bardziej, że on mnie nie rozumiał i uważał, że zaraz z którymś wyląduję w łóżku... No... W sensie na trzeźwo i z większą determinacją.
-Naprawdę zazdroszczę! - Powiedział słuchając moich historii.
-Tak... Było cudownie, ale teraz chciałabym odpocząć po podróży...
- Oczywiście. Idź do pokoju i się prześpij, a ja zrobię Ci podwieczorek.
-Nie trzeba, naprawdę. Nie jestem głodna.
-Oj, nie zaprzeczaj. Teraz idź spokojnie do łóżka i jak się obudzisz, będziesz miała jedzenie naszykowane.
-Znając życie, już się zdrzemnę do rana. Naprawdę nie musisz, ale dziękuję.
- Nie ma za co. - Posłał mi uśmiech, a ja poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i jeszcze przeczytałam wiadomość od Eda, że idą całą grupką do kawiarni i zapytali, czy też się wybiorę. To było jutro, dlatego bez wahania odpisałam, że nie może mnie tam zabraknąć. Włożyłam telefon pod poduszkę i udałam się w krainę Morfeusza...
Rano...
Gdy się obudziłam zorientowałam się, że przespałam całą noc. Byłam tak wykończona, że musiałam to nadrobić długą drzemką.
Wstałam i ubrałam się. W kuchni zastałam śniadanie na talerzu i kartkę od taty, że musiał gdzieś wyjechać. Zasiadłam do stołu i zaczęłam pochłaniać jedzenie. Potem zaś miała zaraz wybić godzina naszego luźnego spotkania w grupie. Rozczesałam porządnie włosy i ruszyłam ku tej kawiarni. Oczywiście byłam spóźniona, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Wybrałam sobie deser, ale Ed zaoferował, że sam za niego zapłaci. Przy naszym stoliku była też Alex, Mike i Nick. Po chwili dostaliśmy swoje zamówienia. Ja otrzymałam lody z owocami w pucharku.
Nasze rozmowy nie znały końca. Jedynie Ed i Nick mieli do siebie problem, ale to nie zniszczyło atmosfery. Co trochę tylko patrzyli na siebie z morderczym wzrokiem i wracali do rozmowy. Chyba zależało im byśmy normalnie zjedli i pogadali.
- Ale to było smaczne... - Oblizałam się. - Mogłabym to jeść tonami.
-Ależ nie ma problemu. - Odparł Nick i zamówił mi drugą porcję, co bardzo rozwścieczyło Eda. Gdy pochłonęłam kolejne lody, Ed podszedł do kelnera i poprosił o deser z galaretką.
- Nie wiem czy dam radę to zjeść... - Powiedziałam.
Ale ten mnie nie słuchał i przyszedł kolejny deser. Ledwo co mogłam go skończyć, gdy Nick zamówił mi koktajl truskawkowy w bitą śmietaną. Ed zagłuszył go i poprosił o ciasto z kremem. Powoli zaczęło im odbijać, a na stole miałam mnóstwo deserów do zjedzenia, a brzuch miałam już pełny.
- To ja poproszę o ciasto z białą czekoladą. - Krzyknął Nick, a kelner nie wyrabiał się z zamówieniami. Chciałam im przerwać, ale mnie nie słyszeli.
-To ja ptasie mleczko, poproszę.
-Gorącą czekoladę chcę.
-Potem naleśnika z owocami.
-Lepiej drugiego z nutellą.
- To był mój pomysł z naleśnikiem, Nick!
-Wkurzasz się, bo mój pomysł jest lepszy?!
- Nie, po prostu zostawiam naleśnika tobie. Chcę rurkę z kremem dla tej dziewczyny!
- To w takim razie ja gofra dla niej chcę zamówić.
Kiedy pomyślałam sobie o tych wszystkich rzeczach, które zaraz przyjdą, zrobiło mi się niedobrze. Atmosfera zmieniła się na okropną i krzykliwą. Chłopaki wykłócali się o desery. Miałam tego dość. Wstałam z hukiem i walnęłam rękoma o stolik.
-STOP! MAM TEGO WSZYSTKIEGO SERDECZNIE DOŚĆ! OBAJ JESTEŚCIE SIEBIE WARCI! - Wyszłam z kawiarni wściekła. Dziewczyny pobiegły za mną. W środku kipiałam złością. Jak oni mogli zepsuć tak cudowne południe... Na dodatek chyba zaraz zwymiotuję.
-Skyler, ale... - Nick złapał mnie za rękę, a ja szybko ją zabrałam. Obok niego stał przestraszony Ed.
-Zostawcie mnie obydwaj! Zachowujecie się jak małe dzieci, a macie prawie osiemnaście lat! Nie mam zamiaru tego tolerować... Teraz dajcie mi spokój, bo muszę to przemyśleć.
Ruszyłam w stronę domu. Miałam nadzieję, że uczucie przepełnienia zaraz minie, ale czułam jak mnie mdli od tych słodyczy.
Jak oni się zachowują? To naprawdę dziecinne... Jak mają jakiś problem, to niech to sobie rozwiążą proszę bardzo, ale nie w moim towarzystwie.
CZYTASZ
Nie wygrasz ze mną, skarbie...
RomanceCzy dwoje niezwykle upartych, nieznośnych i zadufanych w sobie graczy z boiska, połączy cos więcej niż tylko rywalizacja i walka o własne drużyny? Może sekret miłosny nie kryje się w umiejętnościach grania... Tylko w sercu... ~ 12.11.2019 ~ 2# w ro...