23

12K 394 73
                                    

Nick pov:

Większość poszła już spać. Ja jeszcze siedziałem z kolegami na ławce i wciąż nie mogłem zapomnieć o napadzie agresji Skyler. Myślałem, że dobrze zrobiłem i dziewczyna nie umrze, bo bym miał przerąbane. Zastanawiałem się dlaczego dostała takiego szału. Powinna być wdzięczna... Boże ona ma okropny charakter. Jak można być takim egoistą i furiatem... Myślałem, że jej nie lubię, ale oficjalnie od tej pory jej nienawidzę. Chciałem dobrze...

Jeden z kolegów przemycił alkohol na camping, więc otworzyłem butelkę i zacząłem popijać cały ten stres.

-Co się stało Skyler? Wściekła jak nigdy. - Powiedział jeden z chłopaków. Wziąłem ostatniego łyka i wytarłem się rękawem.

-Ona zawsze jest zła, ale teraz przesadziła. W dupę niech mnie pocałuje, wcale nie musiałem jej ratować, mogła zdechnąć i chuj! - Krzyczałem lekko pijany.

-Ty też przesadziłeś stary... Nie trzeba było nazywać jej szmatą... Szmata to dziewczyna, która...

-Tak, tak, wiem, wiem... dziewczyna, która sypia z wieloma... Myślisz, że ja głupi jestem?

-Skyler nie zasługuje na takie przezwisko... Bardziej deska, jest wkurzająca, ale jest też całkiem w porządku.

-Ty uważaj, bo się zaraz zakochasz. - Zadrwiłem.

-Ja nie, ale ty powinieneś...

-Idę spać ty mój filozofie... dobranoc.

Jak powiedziałem tak też zrobiłem i poszedłem do śpiwora. Usadowiłem się w nim jakoś i starałem się zasnąć. Jeszcze przed tym gapiłem się bezczynnie w niebo i gwiazdy. Gdyby wszystko było takie proste... Fajnie by było cofnąć czas i naprawić błędy... Całej mojej rodzinie żyło by się lepiej... Nie mam ochoty patrzeć jak moje życie się sypie przez tą pieprzoną przeszłość. Mam sobie za złe... Wszystko moja wina i wiem to doskonale.

Zacząłem myśleć o tym paskudnym balecie... Zorientowałem się, że minęło dokładnie 15 lekcji i zaraz występ... Zabiję i siebie i Skyler. Pamiętam, że się rozciągaliśmy i non stop musiałem być w parze z tą dziewczyną. Zostało zaledwie kilka lekcji udoskonalania i witam publiczność... Nie idzie nam źle, ale sam nie wiem... To się dzieje za szybko. Nie cierpię tego sportu, ale jednak obiecałem coś trenerowi i nie chcę się zbłaźnić przed publicznością. Kto wie... może będzie tam jakaś ładna dziewczyna. Po tym całym rozmyślaniu, zasnąłem ze zmartwieniami.

Skyler pov:

Szmata... tylko to potrafi powiedzieć. Nawet nie wie co to znaczy. Wyglądam mu na jakąś pieprzoną dziwkę czy co? Głupi i bezczelny gbur. Na dodatek śmiał mnie dotknąć... Fuuj. Nie szanuje mojej prywatności! Jak tylko pomyślę, że jego ohydne zimne łapska dotknęły mojego ciała, to aż mnie skręca... Matko, ja chcę mieć tylko normalne życie... Wygrywać zawody, mieć normalnego chłopaka i nie musieć patrzeć na tego młotka... Czy o zbyt wiele proszę?

Położyłam się w swoim śpiworze. Chyba jako jedyna nie spałam. Dwa śpiwory ode mnie leżał Nick i to było najgorsze. Nie mógł się położyć jak najdalej ode mnie? Przecież ja go nie lubię i on mnie nie lubi. Eh... zawsze będą te trudności. Po chwili zasnęłam w spokoju.

Rano...

Obudziłam się jak wszyscy, o tej samej porze. Poszliśmy zjeść śniadanie, ubrać się i umyć zęby. W planach pierwsza była wędrówka... Wędrówka po lesie. Gdy wszyscy już byli gotowi, ruszyliśmy. Przez cały czas Raven śmiała mi się do ucha i opowiadała o swojej nowej miłości. Kiwałam głową i modliłam się by nie zadawała mi pytań. Przed nami pałętał się Nick i Layla. Chichotali sobie radośnie do uszu i szeptali. Layla naprawdę się zakochała... Biedna, nie wie że Nick ją zrani.

W międzyczasie było losowanie do pilnowania bramy i by nikt nie wchodził. Wybierali dwie osoby, które miały pilnować porządku przez dwie godziny. Można też było się zgłosić do pilnowania kajaków. Kiedy najstarszy z nas przeczytał moje imię na kartce, z niecierpliwością czekałam na moją partnerkę bądź partnera, który będzie wyczytany.

-Razem ze Skyler, bramy będzie pilnował... O, Nick Fester.

Naprawdę? To właśnie szczęście Skyler White, podziwiajcie moi drodzy! To oznacza, że będę mieć z nim dwa dyżury... Przy bramie i przy kajakach... Następnego dnia te same pary muszą zmienić się z dużurowaniem... Eh. Przynajmniej się cieszę, że to nie John. I tak bym nie potrafiła spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim. Założę się, że każdy z drużyny Nicka byłby już lepszy od niego... Mam tylko nadzieję, że będzie siedział cicho. Złapałam chłopaka za ramię, by się odwrócił.

-Masz być cicho! I żadnej deski! - Warknęłam z morderczym wyrazem twarzy.

-Co ty taka zdenerwowana dziewczyno? Mnie też to się nie podoba, że razem dyżurujemy, ale potrafię to jakoś przyjąć.

-O... to teraz mówisz do mnie dziewczyno... A gdzie się podziała wczorajsza szmata? - Zapytałam ironicznie.

-Nadal się wściekasz o to...

-A żebyś wiedział.

Potem już się nie odzywaliśmy do siebie. Szłam tylko mijając krzaki i drzewa, patrząc między zarośla. Nakarmiłabym go wilczymi jagodami... Bez żadnych wyrzutów sumienia... Może to dziwne, ale pomimo tych negatywnych emocji... Jest mi po prostu przykro. Ta nienawiść i nazwanie mnie szmatą... Nigdy bym go nie nazwała aż tak obraźliwie. Przez takie słowa czuję się okropnie mimo, iż wypowiedział je największy debil na świecie...

Wróciliśmy na obiad. Usiadłam obok Raven wciąż wysłuchując jej marzenia dotyczące miłości. Dostaliśmy ziemniaki i sadzone jajko. Jak zwykle na naszym campingu... Ruszyłam tylko kilka razy widelcem i popiłam dużą ilością kompotu z wiśni.

Nick pov:

Szczęście mnie omija i ja znowu muszę mieć do czynienia z deską... Może faktycznie to był błąd nazwanie jej szmatą, ale nie powinna się unosić i tak dramatyzować. W domu nauczyli mnie, że kobiety nie zawsze muszą być zgodne ze stereotypami i każda jest inna, ale jak narazie Skyler jest typową laską, która za bardzo się wszystkim przejmuje. Może postaram się jej wyjaśnić, że nie miałem niczego złego na myśli...

Nie wygrasz ze mną, skarbie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz