Wielkimi krokami nadszedł piątek. Byłam w szkole, a na przerwach omawiałam z dziewczynami plan. Pierwszy etap to siatkówka. Layla tętniła radością, bo była w niej najlepsza. Ogólnie postanowiłam czerpać z tego choć trochę przyjemności, ale jednak skupię się na najważniejszym, czyli wygranej. Przez te dwa dni rozluźniłam się i poczułam słodki zapach zwycięstwa. Przeczytałam artykuł, że im bardziej człowiek się stresuje oraz przejmuje tym słabiej sobie radzi. Wzięłam to sobie prosto do serca i okiełznałam swój lęk.
Po lekcjach poszłyśmy na boisko. Przebrałyśmy się w stroje na wf. Ja założyłam swoje szczęśliwe skarpetki, więc na pewno przyniosą mi trochę szczęścia. Gdy weszłyśmy na umówione miejsce dostrzegłyśmy coś okropnego. Stałam właśnie przed tłumem ludzi na trybunach. Krzyczeli i bili brawo. Byłam zszokowana tak samo jak moja ekipa. Nagle znikąd zjawił się Nick ze swoją drużyną. Wysocy, w miarę umięśnieni i do tego wysportowani... zabójczo przystojni... Krew mnie zaraz zaleje...
-Co to wszystko ma znaczyć?! - Krzyknęłam na rywala.
-Oj... chyba się nie obrazicie jak powiem, że będziemy mieć towarzystwo... - Powiedział ze swoją głupią miną.
-Mów co jest grane! - Warknęłam.
-Zaprosiłem gości, by mogli zobaczyć zawody... cała szkoła o tym wie i jest bardzo ciekawa naszych możliwości... spokojnie złotko, zapomną kiedyś jak przegracie... - Drażnił się z nami.
Jeszcze raz spojrzałam na tych wszystkich ludzi... Było ich tak dużo, że nie zliczę. Kiedy ogarnął mnie strach przypomniałam sobie moją motywację. Wyprostowałam się i wypięłam pierś do przodu. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na wroga.
-Jeśli sądzisz, że to ma nas przestraszyć to naprawdę się mylisz. - Uniosłam brwi z wyższością.
Położyłam dłonie na biodrach, a dziewczyny zrobiły to samo. W ten sposób pokazałyśmy, że się nie boimy.
-Ja tak nie sądzę... ja to po prostu wiem. Kogo ty masz w ogóle w drużynie? Dziunię, kujona, murzyna, puszczalską i alkoholiczkę? Myślałem, że lepiej dobierasz znajomych desko. - Skrzyżował dłonie.
-Sky, chodź na sekundę. - Jedna z dziewcząt szarpnęła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku małego zebrania.
-On mnie nazwał puszczalską! Nie będę tego tolerować wiesz?! - Krzyknęła Raven.
Wszystkie były oburzone tymi okropnymi ksywkami.
-To pieprzony rasista! - Wtrąciła Savannah.
-Hej, hej, hej! Kochane nie przejmujcie się jego słowami. To chyba nie powód, żeby robić z tego aferę! - Rzekłam z determinacją.
-Ciebie nie nazwał obraźliwie, więc nie masz nic do gadania!
-Nazwał mnie deską, ale to nie istotne. Jesteśmy tu po to, żeby wygrać! Jego teksty się skończą gdy wygramy! Do dzieła!
Skończyłam swoją przemowę. Wściekłam się na niego jak jeszcze nigdy. Ten prostak nie ma prawa obrażać mojej drużyny! Już ja mu zaraz pokażę!
Wszyscy poszliśmy do szatni się przygotować. Kazałam pić ekipie dużo wody, by potem nie zemdlały po długim bieganiu i odbijaniu piłki. Nawet w takim pomieszczeniu słyszałyśmy krzyki ludzi. Domagali się natychmiastowej gry. Na telefonie wyświetlił mi się post na instagramie. Zdjęcie moje i Nicka oraz napis: Jak myślicie która drużyna wygra?
Pod obrazkiem było mnóstwo komentarzy. Nagle przybyło mi wiele obserwatorów. Debil powiedział o tej walce całej szkole... Wyobrażałam to sobie zupełnie inaczej... Ugh. Nie mogę uwierzyć w co zostałyśmy wplątane.Poszłam do szafki po moją gumkę do włosów. Kiedy ją otworzyłam i wzięłam do ręki ozdobę do włosów, natknęłam się na Festera. Znowu on...
-Czego ty ode mnie chcesz? Mało ci? - Zapytałam z groźbą.-Chciałem tylko zobaczyć jak moja przeciwniczka się przygotowuje. A tak szczerze, możesz oszczędzić sobie żenady i stresu. Od razu się poddaj i będzie po sprawie. - Odrzekł i oparł się o moją szafkę.
-W życiu! Możesz już zmyć swój głupi uśmiech z ryja, bo czeka cię porażka. - Posłałam mu złe spojrzenie.
Ten oparł się obiema rękoma o szafkę, trzymając mnie ciasno pomiędzy opartymi rękoma. Przyległam plecami do szafki chcąc się szybko odsunąć. Schylił się by być blisko mojej twarzy. Zrobiłam wielkie oczy i próbowałam się wydostać, ale za każdym razem dotykając jego klatki piersiowej czułam coś twardego jak kamień... To po prostu jego mięśnie przez które nie mogłam wyjść.
-Widzisz dziewczynko? Boisz się mnie. - Przybliżył się jeszcze bardziej. -Jesteś po prostu za słaba.
W tej chwili wyrwał moją gumkę z ręki i wreszcie się odsunął.
-Oddaj! - Wyciągnęłam dłoń z wyrzutem.
-Hmm... Nie, zatrzymam sobie.
-Nie żartuj! Oddaj! Muszę ją mieć przecież podczas gry! -
Złapałam go za ramię gdy próbował odejść. Odwrócił się wolno z otwartą buzią. Pokazał mi tylko jak założył sobie moją własność na ręce i poszedł. Zwyczajnie poszedł i nie zwrócił na mnie uwagi! Zabrał moją gumkę! Przecież musiałam ją mieć na meczu!
Pobiegłam do dziewczyn warcząc na Nicka.
-Co się stało? - Zapytała Alex.
-Ten bezczelny typ zabrał mi gumkę! Tak po prostu ją wziął! Jak ja niby teraz zwiążę włosy!? No jak?! - Wybuchłam złością.
-Spokojnie, wyluzuj się! Mam zapasową. - Rzekła Layla i podała mi rzecz. -Oszczędzaj energię! Najważniejsze przed nami.
Pokiwałam głową i się rozluźniłam. Złapałyśmy się wszystkie za ręce i wyszłyśmy na boisko. Tłum zaczął szaleć gdy pojawiły się obie drużyny. Jedni wiwatowali jemu, a inni mnie. Kiedy stanęliśmy w odpowiednich pozycjach, rozległ się głośny dźwięk tłumu... Rozpoczął się mecz...
CZYTASZ
Nie wygrasz ze mną, skarbie...
RomansaCzy dwoje niezwykle upartych, nieznośnych i zadufanych w sobie graczy z boiska, połączy cos więcej niż tylko rywalizacja i walka o własne drużyny? Może sekret miłosny nie kryje się w umiejętnościach grania... Tylko w sercu... ~ 12.11.2019 ~ 2# w ro...