11

3.8K 117 7
                                        


Pov Ilithyia

- Dziś jeszcze tu zostanę, ale jutro to na pewno wypiszę się na własne żądanie. Chcę już być w domu, przy tobie - mówi Louis. Może i nie jest to rozsądne, ale go rozumiem. Sama nie chciałbym na dłużej być w takim miejscu.

- Jeśli nie będzie jakichś większych przeciwwskazań to bądź pewien, że cię popre. Zajmę się tobą - nachylam się nad nim by go pocałować, ale przerywa mi otwarcie drzwi. Odwracam głowę i widzę Harry'ego.

- Lubię cię, ale mógłbyś sobie iść - komunikuje mu Louis widząc kto przerwał nasz pocałunek. Uśmiecham się na jego słowa.

- Bądź lepiej trochę milszy, bo za chwilę ja sam ci zostanę. Ili musisz wracać do domu, bo szef chce cię widzieć - co? Przecież do cholery już z samego rana zrobiłam wszystko czego ode mnie oczekiwał. I gdyby miał dla mnie jakieś zadanie to mógł mi to powiedzieć trzy godziny temu.

- Mam dziś wolne - dobrze, że moja komórka jest wyłączona, bo pewnie dostałabym masę wiadomości i połączeń.

- No to jedź i mu to wytłumacz, bo ja nie będę się narażać, dziś wyjątkowo nie ma humoru.

- Możesz pojechać, później mnie odwiedzisz.

- Okej, jak tylko będę wolna to od razu do ciebie przyjeżdżam - odwracam się do Harry'ego. - Zajmij się nim przez ten czas.

***
Tym razem nie mam aż tyle szczęścia i natrafiam na niewielki korek. Może to i dobrze, bo jestem tak zdenerwowana, że mogłabym przesadzić w rozmowie z szefem. A tak to, jak już gdy dojeżdżam do posesji to jestem mniej zdenerwowana.

Idę od razu do jego gabinetu i wchodzę bez pukania. Skoro jestem tak bardzo potrzebna to nie ma co tracić czasu.

- Powinnaś mieć zawsze włączony telefon, muszę mieć z tobą ciągły kontakt.

- Myślałam, że skoro mam wolny dzień to nitk nie będzie mnie potrzebował. Jakie masz więc dla mnie zadanie?

- Teraz już żadne - to są chyba jakieś żarty. Nawet nie pofatygował się żeby wymyśleć jakąś wymówkę. - Powinnaś się cieszyć, że dałem ci powód byś mogła sobie na spokojnie wrócić do domu. Ten idiota sądzi, że nie masz ciekawszych rzeczy do roboty niż siedzenie z nim.

- Mi tam było z nim dobrze. Mogę więc do niego wrócić?

- Nie widzę takiej potrzeby. Masz do wyboru albo zostanie tu ze mną lub powrót do swojego pokoju, bo masz już zakaz opuszczania domu - coraz bardziej zaczynam się tu czuć jak w więzieniu, a to mi się cholernie nie podoba.

Wybrałam to zajęcie właśnie po to by czuć się całkowicie wolną.

- Z ogromną chęcią poodpoczywam w swoim pokoju panie, bo Louis już jutro chce wrócić do domu, a ja przecież nie będę mogła go zostawić samego - komunikuje mu z uśmiechem na ustach i wychodzę.

Mam nadzieję, że swoją wypowiedzią zepsułam mu humor.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Moc zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz