67

1.4K 63 5
                                        


Pov Ilithyia

- Ja naprawdę muszę już iść - mówię do Ethana. Jestem u niego już ponad dwie godziny, a to jest zbyt długo. Muszę jak najszybciej wrócić do mojego hotelu i to najlepiej dwoma taksówkami by nie zostawić po sobie śladu.

- Harry już raz tu był i cię nie znalazł, więc raczej już tu nie wróci, a ja będę wszystko załatwiał ty tylko będziesz siedziała w domu i nikt nie będzie cię widzieć. A za tydzień albo dwa na spokojnie sobie pojedziesz tam gdzie tylko będziesz chciała. Ja cię obronię.

- Dobrze wiem jak będzie to wyglądało. Później stwierdzisz, że chcesz być ze mną. Nie chcę kolejnej kłótni i konfliktów - wolę odejść teraz gdy jeszcze się nie pokłóciliśmy. Przynajmniej z nim wolę zachować dobre relacje. Z Harrym i tak już skończone, bo on łatwo by mi nie darował, że znowu od niego odeszłam.

- Ilithyio dobrze wiesz co do ciebie czuje i nie zamierzam się poddawać w wcale o ciebie. Lecz ja nigdy w żaden sposób cię nie skrzywdzę i jeśli tylko uznasz, że nie ma możliwości by nasz związek się udał to choć pęknie mi serce dam ci odejść - to co powiedział Ethan jest bardzo słodkie, a ja wolę mocno stąpać po ziemi. Z człowieka prędzej czy później wyjdzie jego gorszą strona. Lecz ja teraz nie mam lepszego wyjścia niż skorzystać z jego propozycji. Jestem realistką i wiem, że jak tylko bym spróbowała wyjechać gdzieś dalej to Harry'emu łatwo byłby mnie namierzyć.

- Zostanę tu z tobą - mówię, a na jego ustach od razu pojawia się uśmiech. Przynajmniej on jest zadowolony.

Pov Harry
- Ona nie mogła zapaść się pod ziemię - mówię do Nialla. Nadal nie udało się odnaleźć Ilithyii. Znając ją to pewnie ukryła się gdzieś w mieście. Nie wyjechała, wiem to. Może jak jej przejdzie złość na mnie to sama wróci.

- Ilithyia jest bardzo uzdolniona i jeśli nie będzie chciała byś ją znalazł to tak się nie stanie. Teraz lepiej skup się na Jenny, bo ona ciągle tu zagląda. Ostatnio nawet mnie prosiła bym przemówił ci do rozumu i żebyś uznał dziecko. I chcę cię poinformować, że jest u nas w salonie i czeka na rozmowę z tobą.

Jeszcze i tak idiotka cały czas mnie irytuje. W ogóle nie wierzę w tą bajkę, że jestem ojciem jej dziecka. Ona codziennie. A innego, a nawet kilku jednego dnia.

- Dobra, idę do tej kretynki - komunikuje, a następnie idę do salonu. Ona już tam siedzi. Pewnie sobie wyobraża, że się z nią ożenię i to wszystko będzie należeć do niej. Niedoczekanie. - Mówiłem, że masz tu nie przychodzić! - krzyczę na nią.

- Ty nie traktujesz mnie poważnie. Nie zgadzam się na coś takiego.

- Nie obchodzi mnie to czego chcesz, przeleje ci na konto że sto tysięcy i nie chcę więcej słyszeć o tym bachorze - Odwracam się i chcę iść dalej, ale ona dalej za mną krąży.

- To twój syn - podchodzi do mnie, a ja uderzam ją w twarz i to na tyle mocno, że upada.

Ostatnio byłem zbyt dobry.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział

Moc zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz