Pov Ilithyia- Jesteś bardzo słodka Rosie - mówi do mnie Ernesto Gavilan, mężczyzna po pięćdziesiątce na, które pan Styles od dawna szukał haka. Kto by pomyślał, że szanowany bizmensmem już na pierwszym spotkaniu mi ulegnie. Stary idiota myśli, że taka dziewczyna jak ja bez żadnego interesu dałaby się zaprosić na kawę.
Muszę jednak szczerze przyznać, że jest dość sympatyczny i gdyby nie okoliczności to dobrze bym wspominała te okoliczności. W łóżku też nie był najgorszy. Można by nawet powiedzieć, że lepszy od niektórych moim rówieśników.
Leży teraz przede mną przypięty kajdankami do ramy łóżka cały nagi.
Zeskakuje z łóżka i podchodzę do mojej torebki. Mam na sobie gorset i koronkowe czarne stringi, gorset pozwala mi ukryć moje siniaki na brzuchu.
- Gdzie się wybierasz kochanie? Wracaj Rosie - głupie imię sobie wymyśliłam, ale nie sądziłam, że tak szybko mi ulegnie, a swojego w tamtej chwili nie mogłam powiedzieć. Jest dość rzadkie i łatwo by było skojarzyć dla kogo pracuje.
Wyciągam telefon z torebki i wracam do mężczyzny. Robię mu kilka zdjęć.
- Rosie przestań! Skasuj to i w tej chwili mnie uwolnij! - no i wychodzi z niego ta męska natura. Szkoda tylko, że źle trafił, bo ja nie zamierzam się go słuchać. Wyciągam z torebki też pistolet, niech wie, że ze mną nie ma żartów. Jeśli mnie wkurzył to przestrzele mu kolano.
- Zamknij się i posłuchaj mnie wreszcie. Mój szef, a mianowicie Harry Styles jest bardzo niezadowolony z twojego postępowania. Kilka razy wszedłeś z nim w konflikt, a to jest szalenie nie rozsądne. Lecz mój szef postanowił wykazać się olbrzymią wspaniałomyślnością, nie zabiję cię.
- Ten bandyta nic nie może mi zrobić. Jestem zbyt ważny - śmieje się na jego słowa. On naprawdę nie ma pojęcia z kim zader.
- Oczywiście, że może. Postanowił ci jednak dać szansę i jeśli kolejny raz mu się sprzeciwisz to te zdjęcia wylądują na biurku twojego szefa, a następnie zostaną zamieszczone w internecie. Będziesz skończony - uśmiecham się do niego, a następnie odpinam kajdanki. Coś czuję, że jeszcze one mi się przydadzą.
Zaczynam się też ubierać. Czas wyjść.
- Dlaczego to robisz Rosie? Stać cię na coś więcej.
- Robię dokładnie to co lubię, a na imię mam Ilithyia - i tak już jestem u niego spalona, więc mogę ukazać swoje prawdziwe oblicze.
***
W drodze powrotnej zaczynam już odczuwać skutki tego pobicia. Ten zastrzyk naprawdę działa dokładnie dwadzieścia cztery godziny. Wysiadam z samochodu i idę prosto do swojego pokoju. Mam ochotę położyć się na swoim wygodnym łóżku i po prostu zasnąć.- Ili! - odwraca się do Nialla. Tylko on używa takiego zdrobnienia. - Załatwiłaś?
- Oczywiście, mam kilka zdjęć, ale niestety na żadnym się nie uśmiecha. Za to inne części ciała są doskonale widoczne.
- No i super.
- A dałbyś mi może w ramach nagrody jeszcze jeden taki zastrzyk? Byłabym bardzo wdzięczna.
- Nie, bo są one za mocne. Teraz już przeżyjesz, a jutro z samego rana pojedziemy odwiedzić Louisa, bo teraz już nas do niego nie wpuszczą.
Co on gada?
- To gdzie jest Louis?
- W szpitalu, mocno oberwał podczas akcji.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział
CZYTASZ
Moc zmysłów
Fanfiction- Ilithyio zostań - prosi mnie, albo rozkazuje, z nim to nigdy nic nie wiadomo. Staje przed drzwiami i odwracam się w jego stronę. - Żebyś jutro kazał mi z samego rana wyjść. Nie znam tak zmiennego człowieka jak ty. Raz mnie chcesz, a później odrzuc...