77

1.4K 72 4
                                        


Pov Ilithyia

Nie mam pojęcia czemu Louis przestał kierować się rozsądkiem i tu wrócił. A na dodatek jeszcze się ze mną kontaktuję. Przecież jeśli Harry by się o tym dowiedział to od razu wysłałby kilku ludzi by go zamordowali. Jeżeli on ma skrupuły by atakować własnego brata to zabicie Louisa nie będzie żadnym problemem.

- A nie pomyślałeś, że zrobiłam to dla ciebie. Wolę byś był daleko niż martwy. Wracaj do Hiszpanii, albo przynajmniej wyjedź z miasta. Harry już wie, że tu przyjechałeś - przypominam sobie to co powiedział mi Brandon. Jak go znam to pewnie sam by się zgłosił na ochotnika by zrobić coś Louis'owi, bo wie, że on jest dla mnie ważny.

- Nie interesuje mnie to co pomyśli sobie Styles. Ani on ani ten jego brat nic nie potrafią same zdziałać. I zdecydowali się już, z którym masz być? Czy nadal czekasz aż ustalą to między sobą? - i po co on zadaje mi te pytania. Przez to wszystko znowu zaczynam mieć wątpliwości. A już prawie pogodziłam się z losem.

- Zaczynasz mnie irytować, wyjedź i do mnie więcej nie dzwoń - mówię, a następnie kończę połączenie i wyłączam telefon, bo jak znam Louisa to tak łatwo się nie odczepi. Wkładam komórkę do kieszeni spodni i wracam do Harry'ego.

- Kto to był? - pyta uważnie mnie obserwując.

- Zwykła reklama, chcieli mi wcisnąć nowy komputer.

- Jakbyś czegoś potrzebowała to wystarczyłoby, że coś byś mi powiedziała. Mogę ci zapewnić wszystko czego pragniesz - nie mam pojęcia czy się mylę, ale wydaje mi się, że w jego głosie słychać desperację. Tylko czemu?

- Mam własne pieniądze, a chyba też zapomniałeś, że sam kazałeś mi wrócić do pracy. Jeśli chcesz to już od jutra mogę zacząć. Tylko proszę przydziel mi kogoś innego niż ten kretyna Brandon, bo z nim oszaleje. I co bardzo prawdopodobne go zastrzelę.

Głośno wzdycha.

- Wolałbym żebyś nie wracała do takich zajęć. Lepiej będzie jak zostaniesz w domu ze mną. Będę o wiele spokojniejszy jak nie będziesz się narażać.

- Tylko, że ja nie przepadam za papierowo robotą. Już wolę siedzieć w samochodzie i kogoś obserwować, albo posłać komuś kulkę, bo chyba nie muszę już sypiać z tymi wszystkimi debilami.

Mówię to specjalnie, bo to on kazał mi rozkładać nogi z tymi staruchami albo wariatami, którzy nie umieli sami sobie znaleźć kobiety. Seks za pieniądze nie daje tak wspaniałej satysfakcji jak ten spowodowany namiętnością i porządaniem.

- Nawet o tym nie myśl - uśmiecham się na jego słowa. - Postanowiłem też, że trzeba skończyć już z tym leżeniem, czuję się już w miarę dobrze, więc trzeba zacząć działać.

- Pozwól mi zabić tego, który cię zaatakował - odzywam się nagle. Od dawna niczego nie pragnęłam tak bardzo jak tego. Dziwię się, że jeszcze nikt z nas nie pomścił naszego szefa. Takiej rzeczy nie wolno puścić płazem.

- Nie ma takiej potrzeby.

- Ale oczywiście, że jest. Ty przecież zrobiłbyś dla mnie to samo.

W tym na pewno nie odpuszczę.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Moc zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz