Pov IlithyiaOd tygodnia nie mam żadnego kontaktu z Ethan'em. Podejrzewam, że to załatwił Harry. Cały ten czas próbuję go ignorować, bo nie podoba mi się, że bez konsultacji ze mną podjął tak ważną decyzję. A najbardziej się zdenerwowałam na wieść, że nie wrócę do swoich dawnych obowiązków. Będę siedzieć w domu i być na łasce Harry'ego, a to mi się bardzo nie podoba.
W ramach protestu nie opuszczam swojego pokoju, a jak przychodzi Styles to udaję, że śpię. Zdaję sobie sprawę z tego, że to dziecinnie, ale inaczej z nim nie wygram. Nie mogę podczas kłótni z nim znowu posłużyć się pistoletem, bo już wtedy nic by mnie nie uratowało. A tak w ogóle to nie chce by jemu stała się jakaś krzywda. Już nie.
Słyszę kroki na korytarzu, więc przykrywam się kocem i odwracam na lewy bok, a wcześniej gaszę światło. Cholera, jest dopiero po dziewiątej. Przychodzi coraz wcześniej.
- Ilithyio nie wygłupiaj się. Wiem doskonale, że ty praktycznie nigdy nie zasypiasz wcześniej niż po jedenstej - zapala światło i do mnie podchodzi, a następnie zabiera mi koc. A to, że jestem w ubraniach od razu mnie zdradza.
- Poczułam się słabo i postanowiłam się położyć - kłamię patrząc mu prosto w oczy. Kręci głową i już wiem, że mi nie wierzy. Widocznie nie byłam zbyt przekonywująca.
- Ty naprawdę masz szczęście, że mam do ciebie słabość, bo inna na twoim miejscu już nie mogłaby chodzić, a teraz proszę kochanie byś poszła ze mną do mojego pokoju. I od razu zaznaczam żebyś nawet nie próbowała dyskutować, bo mój humor jest dziś dość nadwyrężony. I nie mam ochoty jeszcze z tobą się męczyć - jego głos jest taki zimny, że nie wypowiadam nawet jednego słowa tylko od razu idę do jego sypialni.
Wchodzę do pokoju i widzę, że lampa jest przewrocona tak samo jak fotel. Coś musiało naprawdę mu podnieść ciśnienie. Rozmowiałam z Niall'em i nic mi nie wspominał by były jakieś problemy z interesami. Musi chodzić o sprawy rodzinne.
- Może przygotuję nam kąpiel? Wyglądasz na spiętego i przyda ci się pewnego rodzaju rozluźnienie - nie robię tego dla niego tylko dla siebie. Jak on zacznie się na mnie wyżywać to jutro nie dam rady się podnieść z łóżka. Lubię ostry seks, ale mam też pewne granice.
- Tak - odpowiada krótko, a ja idę do łazienki. Tu na szczęście panuje względny ład, oczywiście nie można mówić o porządku, bo Harry rzadko kiedy odstawia po sobie rzeczy na miejsce.
Nalewam do jego wielkiej wanny wody i włączam bąbelki. Od zawsze uwielbiałam jakuzzi. Jakby Harry był chociaż odrobinę romantyczny to sam by mi robił takie kąpiele. Louis nie raz się tym wykazał. Lecz nie można mieć wszystkiego i trzeba się zadwalać tym co jest.
- Harry, chodź już - wołam go, a następnie zaczynam się pozbywać ubrań. Cholera, szkoda, że nie pomyślałam o jakimś szampanie albo chociaż whiskey. Alkohol dobrze by zrobił nam oboju.
Narzucam, więc na siebie czerwony satynowy szlafrok. Jest tak krótko, że ledwie zakrywa mi tyłek.
- Gdzie się wybierasz? - pyta Harry wchodząc do łazienki. On już pozbył się swojego ubrania.
- Lecę po jakiś alkohol. Na co masz ochotę?
- Coś mocnego - czyli whiskey. Jestem już przy drzwiach gdy mnie zatrzymuje. - Albo weź to na co ty masz ochotę.
Pozwala mi wybrać. Nowość.
Idę do kuchni, a tam na miejscu wyciągam z szafki butelkę szampana i do tego dwa kieliszki. Przydałyby się też truskawki, ale ich tu nie ma. A Harry nie jest jeszcze tak tolerancyjny by pozwolić mi teraz jechać po jakieś owoce. I on chyba nawet ich nie lubi, bo jak długo go znam to jeszcze nie widziałam by jadł jakiegokolwiek owoca.
Odwracam się i prawie, że upuszczam butelkę wraz z kieliszkami. Przede mną stoi Ethan i uważnie skanuje mój wygląda.
- Wyjaśnisz mi to wszystko? - pyta, a ja nie mam pojęcia co mu odpowiedzieć.
Mam dla was jeszcze dwa rozdziały, więc jak się postarcie to je dostaniecie.

CZYTASZ
Moc zmysłów
Fanfiction- Ilithyio zostań - prosi mnie, albo rozkazuje, z nim to nigdy nic nie wiadomo. Staje przed drzwiami i odwracam się w jego stronę. - Żebyś jutro kazał mi z samego rana wyjść. Nie znam tak zmiennego człowieka jak ty. Raz mnie chcesz, a później odrzuc...