Pov IlithyiaNie mogę teraz powiedzieć Ethan'owi, że idę się pieprzyć z jego bratem, bo ten chodzi nabuzowany. Choć sądzę, że on się tego wszystkiego domyśla, biorąc pod uwagę mój strój i to co trzymam w ręce. Nie będę przecież piła szampana z dwóch kieliszków na raz.
- Dlaczego ani razu do mnie nie zdzwoniłeś ani nie napisałeś? - pytam, to akurat mnie najbardziej zdziwiło. Czemu przynajmniej tak nie próbował utrzymać ze mną kontaktu?
- Harry powiedział mi, że to jego wybrałaś, oczywiście mu nie uwierzyłem, ale później dodał, że jak nie zostawię cię w spokoju to stanie ci się krzywda. Stwierdził też, że woli byś była martwa niż miałabyś spotykać się ze mną. Podobno też masz w telefonie coś takiego, że on wie z kim rozmowiasz i może czytać twoje wiadomości - to akurat jest do niego podobne. Uwielbia zastraszać.
Odkładam butelkę i kieliszki na blat. Coś mi mówi, że nici z namietej nocy. Lecz to jest tylko z winy Harry'ego.
- Ja do ciebie nie przyjechałam, bo mam zakaz opuszczania domu. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jakoś cię do mnie zniechęcił, ale nie spodziewałam się, że posunął się do czegoś takiego.
- Ilithyio! Chodź już, bo nie mam ochoty na żadne czekanie! - słyszę głos Harry'ego, a po chwili on także pojawia się w kuchni. - Co ty tu robisz?! Kto cię wpuścił!?
- Sądziłem, że nie potrzebuje zaproszenia do twojego domu, lecz jeśli ci tak bardzo przeszkadza moja osoba to bądź pewien, że zaraz wyjdę i już nigdy nie będziesz musiał mnie oglądać - nie podobają mi się słowa Ethana i to w jaki sposób on je mówi. Oby tylko nie planował niczego głupiego. - Chciałem sprawdzić czy z Ilithyią wszystko w porządku. Ja ją naprawdę kocham.
- Powiedziałeś jej już to, więc możesz wyjść - spoglądam na Harry'ego wściekłym wzrokiem. Jak on może się tak odzywać do swojego brata. Mogą się kłócić, mieć inne zdanie, ale obaj powinni się szanować. Tak nie może być jak teraz.
- A ja bym wolała żeby jeszcze został - mówię czym zwracam uwagę na siebie ich obojga. - I ustalmy wreszcie do jasnej cholery jak to między nami jest, bo ta obecna sytuacja jest nieznośna. Mam tego dość!
- Kochanie idź do naszej sypialni, a ja omówię kilka spraw z moim bratem - no to, to już jest przesada. Zamierza teraz za moimi plecami ustalać coś co przede wszystkim będzie dotyczyło mnie.
- Doskonale, to ja się pójdę spakować, a wy sobie omówcie co będzie dalej robić. Tylko nie uwzgledniajcie mojej osoby, bo ja mam już dość bycia waszą zabawką - mówię i kieruję się do swojej sypialni, a tam chwytam za walizkę i wpycham do niej moje rzeczy. Nie układam ich, bo szkoda mi na to czasu.
Skoro obaj chcą ze mną być i nie pozwalaj mi podjąć decyzji to najlepiej będzie jak sama odejdę. Zawsze mogę wrócić do Louisa, a tak naprawdę to do szczęścia nie jest mi potrzeby żaden facet.
Kończę się pakować i się ubieram i gdy już zakładam spodnie to słyszę odgłos strzału.
Dlaczego ja do cholery zostawiłam ich samych?
Żeby dostać następny będziecie musieli się naprawdę postarać.

CZYTASZ
Moc zmysłów
Fanfiction- Ilithyio zostań - prosi mnie, albo rozkazuje, z nim to nigdy nic nie wiadomo. Staje przed drzwiami i odwracam się w jego stronę. - Żebyś jutro kazał mi z samego rana wyjść. Nie znam tak zmiennego człowieka jak ty. Raz mnie chcesz, a później odrzuc...