81

1.2K 60 12
                                        


Pov Ilithyia

Moje auto mknie po asfalcie, nie skupiam jednak swojej uwagi na drodze tylko na tym czy dokonałam dobrego wyboru. Rozum i zdrowy rozsądek kazał mi wybrać Harry'ego i cieszyć się z tego co on może mi zapewnić. Dzięki pozycji szatyna nie musiałabym się martwić o nic poza jego zmiennymi nastrojami. Byłabym jednak bardzo często okłamywana i bardzo prawdopodobne, że nie rzadko bym obrywała, bo Harry nie raz pokazywał, że nie ma oporów przed uderzeniem mnie. Ethan za to mimo mojej początkowej niechęci potrafi sprawić, że się szczerze uśmiecham. Jest miły i może trochę zbyt spokojny to i tak da się go lubić. I nawet coś więcej.

Podjeżdżam pod dom Harry'ego. Spodziewam się, że zaraz usłyszę pretensje przez to, że zniknęłam. Mnie to już teraz nie obchodzi.

Idę od razu do sypialni Harry'ego, bo jest zbyt późna pora by już pracował. Choć może z faktu, że nie było mnie ponad dwa dni to mógł zacząć szybciej.

Nie daje rady jednak tam dojść, bo natykam się na Brandona.

- Znowu spieprzyłaś! Tym razem tak łatwo się nie wywiniesz - komunikuje i chwyta mnie za ramię, a następnie ciągnie mnie na  dół.

- Puść mnie do jasnej cholery i tak szłam do Harry'ego! - wrzeszczę do niego, bo nie podoba mi się sposób w jaki mnie traktuję.

- W tej chwili masz ją puścić! - do moich uszu dociera donośny głos Harry'ego. Ucisk na moje ramię od razu znika. - Wynoś się stąd!

Nie muszę się już martwić Brandonem, bo on szybko znika.

- Mam nadzieję, że to ostatni raz kiedy mi tak znikasz. Inaczej zamontuje ci jakiś nadajnik - no i tego właśnie najbardziej w nim nie znoszę. On uważa, że ma prawo podejmować za mnie decyzję.

- To nie będzie konieczne. Mam ci napisać wymówienie czy przyjmiesz moją rezygnację z pracy ustnie? - teraz jeszcze bardziej utwierdziłam się w mojej poprzedniej decyzji. Z Harrym nie da się stworzyć nic poważnego. Ani trwałego.

- Skoro nie chcesz się już tym zajmować to nie będziesz musiała. Zostaniesz w domu i jeśli tylko zechcesz czasem mi pomożesz. Sprawa załatwiona, ale nie uciekaj już więcej - próbuję mnie dotknąć, ale gwałtownie się odsuwam. Nie chcę by to robił.

- Ty mnie nie zrozumiałeś, ja nie chcę dla ciebie pracować ani z tobą być. Przemyślałam sobie to wszystko i tak naprawdę będzie lepiej.

- Dla kogo? - zaczyna chociaż miałam jeszcze coś powiedzieć. - Chyba jedynie dla Ethana, bo podejrzewam, że to on ci podsunął taki pomysł. Wiedz jednak, że ja na nic takiego się nie zgadzam.

Szczerze to nawet nie spodziewałam się, że będzie prosto to jego reakcja zbytnio mnie nie dziwi.

- Przez ten czas byłam w hotelu, sama, więc twój brat nie ma z tym nic wspólnego. Jeśli chcesz to dam ci rachunek i ustalisz sobie to, że mówię prawdę.

- Nie interesuje mnie to, bo ty nigdzie się stąd nie ruszysz! - ostatnie trzy słowa wykrzykuje tak, że aż podskakuje. - A o rezygnacji z roboty nawet nie myśl, bo chyba wiesz co cię za to czeka. Chociaż ciężko by mi było to wpakowałbym ci kulkę w łeb, a teraz wracaj do swojego pokoju - mówi, a następnie mnie wymija i idzie gdzieś dalej.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Moc zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz