5

5K 145 7
                                        


Pov Ilithyia

Nawet nie wiem co mam powiedzieć. Nic złego nie zrobiłam, więc nie mam pojęcia w jaki sposób zacząć się bronić. Mógłby na samym początku powiedzieć o co chodzi, a nie zachowywać się tak tajemniczo.

- Co takiego się stało? - pyta Louis. On także nie wie co się dzieje. Dobrze, że nie jestem samotna.

- Ty już powinieneś dobrze wiedzieć. Jeśli każe coś ci zrobić to ty sam masz wykonać zadanie, a nie brać sobie pomoc! - czyli chodzi tylko o to zacieranie śladów. Oddycham z ulgą, bo na samym początku to wyglądało bardzo groźnie, ale teraz widzę, że chodzi o zwykle głupstwo.

- Nie wiedziałem, że nie wolno mi współpracować z Ilithyią. Mogę zapewnić, że to już nigdy się nie powtórzy.

- Tego to ja jestem pewien. Brać ją - zwraca się do nich, a ja zostaje chwycona za ramiona i to z taką siłą, że nogi się pode mną uginają. Co to ma być? - Ty akurat jesteś tępy i nigdy nie wyciągałeś wniosków z lekcji, ale sądzę, że Ilithyia będzie miała więcej rozumu.

Nim się spostrzegam otrzymuje mocne uderzenie w brzuch. Jest ono na tyle silne, że jestem pewna, że jakby mnie nie trzymali to na pewno bym upadła. A po nim niestety na następuje kolejne i jeszcze jedno. Po tym wszystkim mnie puszczają, a ja upadam na podłogę.

Normalnie nie mam siły się podnieść.

- Wynocha stąd! Ty też! - nie mam pojęcia do kogo się zwraca, ale ja i tak nie mam siły się podnieść, a czołgać się nie będę. To by było uwłaczające mojej godności.

Powoli jednak próbuję się podnieść. Chcę jak najszybciej opuścić te pomieszczenie, ale zamierzam to zrobić na nogach.

- Naprawdę sądziłem, że jesteś mądrzejsza Ilithyio. Tylko skończona idiotka wolałabym tego nieudacznika zamiast mnie, a ty właśnie tak wczoraj się zachowałaś - czyli to o to chodzi. Pan Styles nie wkurzył się o to zdanie tylko, że jemu odmówiłam i wybrałam Louisa.

Ja dla niego pracuje, a nie jestem jego prywatną dziwką.

Nagle chwyta za moje czarne włosy przez co jestem zmuszona spojrzeć mu w oczy.

- Mam nadzieję, że wyniosłaś jakąś lekcję z tego co się dopiero stało. No chyba, że masz ochotę na powtórkę, ale tym razem sam ci wymierzę karę - nie krzyczy na mnie, ale jego głos jest tak ostry, że mam gesią skórkę.

- Już nigdy więcej nie zrobię niczego co mogłoby cię rozgniewać panie - wreszcie puszcza moje włosy. Jestem pewna, że wyrwał mi sporą ilość.

Bardzo powoli udaje mi się podnieść do pozycji stajacej. Jeśli będę się podtrzymywać ściany to raczej uda mi się dojść do swojego pokoju. Choć nie wykluczam, że przynajmniej raz wyląduje na podłodze.

- Idź do siebie i się ogarnij - łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. - Wieczorem masz być u mnie, wypoczęta i pełna sił.

On chyba żartuję.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Moc zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz