Pov Ilithyia- Ethan idź już, obiecuję, że wrócę z samego rana - o ile dam radę sama chodzić. Drugiej części zdania nie wypowiadam na głos, bo nie chcę martwić Ethana. Jeszcze by stąd nie poszedł i dopiero miałabym przechlapane. Zamierzam znieść wszystko co przygotował dla mnie Harry, a następnie raz na zawsze o nim zapomnieć.
- Nie zostawię cię z nim - burzy się czarnowłosy. To miłe, że chce mnie bronić. Lecz niestety to nic nie da. On nie jest w stanie w żaden sposób mi pomóc.
- Posłuchaj lepiej swojej zabaweczki, ona wie o czym mówi.
- Ona nie jest zabawką tylko człowiekiem - odpowiada Ethan, ale na szczęście zbliża się do drzwi. - A teraz to już cię naprawdę nienawidzę i mam nadzieję, że jutro będzie ostatni dzień, w którym będę musiał na ciebie patrzeć - informuje swojego brata, a następnie wychodzi.
Teraz wzrok Harry'ego zostaje skierowny wyłącznie na mnie. Skłamałabym twierdząc, że dreszcz strachu nie przeleciał po moim ciele. Nie sądzę, że mnie zabije, ale przez te kilka godzin może zapewnić mi wiele bólu.
- Chyba rozumiesz, że to wszystko jest twoją winą. Gdybyś przyszła tak jak ci kazałem to nie byłoby żadnego problemu, ale ty jak zwykle postanowiłaś zrobić po swojemu.
- To Ethan prosił bym z nim została, nie mogłam mu odmówić - odpowiadam zgodnie z prawdą. Robi dwa kroki w moja stronę i już dzieli mnie minimalna odległość. Może kilka centymetrów, nic więcej. A jego twarz wyraża wściekłość co jest dziwne. Powinien się cieszyć, że naprawiłam już swoje relacje z jego bratem.
- A to co ja powiedziałem to już nie ma żadnego znaczenia? Odpuściłem ci tak dużo, a ty nawet jednej rzeczy nie mogłaś zrobić tak jak cię o to prosiłem. Teraz będziesz musiała ponieść tego konsekwencje - chwyta jedną ręką moją szczękę i podnosi ją tak bym była zmuszona spojrzeć mu prosto w oczy. Już nie widzę w nich samej wściekłości, a także i żal i rozczarowanie.
- Mozesz sobie mnie obwiniać, ale tak naprawdę to ty to wszystko spowodowałeś. Ja tylko strałam się dobrze wykonywać zlecone przez ciebie zadania. Postrzeliłam cię tylko dlatego, że sam doprowadziłeś mnie do ostateczności - uśmiecha się, a następnie robi zamach i uderza mnie z taką siłą, że ląduje na podłodze. Głowa mnie niemiłosiernie boli, lecz jak i tak zaciskam zęby i się podnoszę. Nie dam mu tej satysfakcji.
- Każdy inny na twoim miejscu już byłby martwy, ale ja cholernie cię lubię - nie specjalnie da się to zauważyć. - Szczerze to zastanawiam się czy załatwić cię tak byś jutro nie dała rady opuścić mojej sypialni czy może wreszcie wykorzystać twoje ciało za, którym tak bardzo tęskniłem, a teraz mam je na wyciągnięcie ręki.
Nachyla się nade mną tak, że nasze nosy się stykają. Ta bliskość sprawia, że moje serce mocniej bije.
- Ethan jest dla mnie bardzo ważny, ale coraz częściej zastanowiam się czy warto mu cię tak po prostu oddać. Znam cię tak długo i coś mi podpowiada, że jemu za jakiś czas uciekniesz. A ja już bym ci nie dał odejść, już na zawsze byś ze mną została.
Nie podobają mi się jego słowa. A po wyrazie twarzy wnioskuję, że on serio to rozwarza. A to nie jest dla mnie dobra informacja.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.

CZYTASZ
Moc zmysłów
Fanfiction- Ilithyio zostań - prosi mnie, albo rozkazuje, z nim to nigdy nic nie wiadomo. Staje przed drzwiami i odwracam się w jego stronę. - Żebyś jutro kazał mi z samego rana wyjść. Nie znam tak zmiennego człowieka jak ty. Raz mnie chcesz, a później odrzuc...