Pov IlithyiaSiedzę na kanapie w salonie i czekam. Szef kazał mi tu być, bo podobno jego brat ma za jakiś czas przyjechać. Niestety nie wiadomo kiedy się pojawi, i czekam już od czterech godzin i wszystko wskazuje na to, że jeszcze kilka kolejnych godzin tu spędzę.
Ciekawe jak mam teraz pokazać, że tak nagle się w nim zakochałam? Przecież wczoraj wyraźnie mu pokazałam, że nie darze go sympatią.
- Chyba mam wielkie szczęście, że znowu mogę cię zobaczyć - słyszę jego głos i się odwracam. Nie uśmiecham się na jego widok ani nic, bo nie mogę tak od razu zacząć udawać. Nawet on by zauważył, że coś nie jest tak. A dostałam polecenie żeby się nie dać przyłapać.
- Nie wiem czemu tak uważasz, ale nie mam dziś ochoty na kłótnie. Twój brat jest tam gdzie zawsze, ale szczerze ci odradzam by teraz do niego iść. Ma bardzo podły humor - to ostatnie zdanie akurat jest najprawdziwszą prawda i nie mam pojęcia czemu tak jest. Zgodziłam się choć pod przymusem na jego plan.
A ja jak się już za coś biorę to wykonuje to najlepiej jak tylko potrafię. Nie ma innej opcji.
- Twoja towarzystwo wydaje mi się dużo lepsze - zajmuje miejsce na kanapie, która znajduje się na przeciwko tej mojej. Teraz mam szanse żeby dokładnie mu się przyjrzeć. Nie jest zbyt podobny do mojego szefa. Jego włosy ją czarne, a oczy niebieskie. Naprawdę może uchodzić za bardzo przystojnego mężczyznę.
Nie rozumiem czemu pan Styles twierdzi, że on nie dałby rady mnie poderwać. Pewnie gdyby bardzo się postarał to bym mu uległa.
Moje zadanie nie wydaje się już takie straszne.
- Chyba powinienem cię przeprosić za to, że wątpiłem w ciebie. Pewnie jesteś jednym z najlepszych pracowników mojego brata. Nie chciałbym być twoim wrogiem.
- No i dobrze, bo musiałabym wtedy się z tobą bez cienia litości z tobą rozprawić, a szczerze to bardzo bym tego nie chciała. A tak w ogóle to jestem Ilithyia - przedstawiam mu się, bo wcześniej nie było ku temu okazji.
- Wiem, bo zapytałem się o to Harry'ego.
- Pewnie powiedział ci o mnie same niedobre rzeczy i kazał się trzymać jak najdalej się tylko da.
- Nie można by powiedzieć, że wręcz odwrotnie - unoszę brew. - To znaczy powiedział, że jesteś bardzo interesującą kobietą i, że nie ma drugiej tak niezwykłej jak ty, a ja myślę, że to prawda - doskonale wiem, że ta opinia pochodzi od Ethana, a nie pana Stylesa, ale muszę przyznać, że zabawnie jest obserwować jak on się gubi w swoich zeznaniach.
- Sądziłam, że masz o mnie trochę inne zdanie, bo wczoraj nie byłam dla ciebie zbyt miła. A to wszystko przez to, że miałam bardzo ciężki dzień.
- Rozumiem - na jego ustach pojawia się spory uśmiech.
Jest naprawdę słodki.
- Ilithyia! - dociera do mnie głos Louisa. Spoglądam w bok i widzę jak niezbyt sprawienie on się do mnie zbliża. - Dlaczego tak długo do mnie nie przychodziaś.
Wstaje by dyskretnie mu powiedzieć by sobie poszedł, ale on tylko przyciąga mnie do siebie i całuję.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

CZYTASZ
Moc zmysłów
Fanfiction- Ilithyio zostań - prosi mnie, albo rozkazuje, z nim to nigdy nic nie wiadomo. Staje przed drzwiami i odwracam się w jego stronę. - Żebyś jutro kazał mi z samego rana wyjść. Nie znam tak zmiennego człowieka jak ty. Raz mnie chcesz, a później odrzuc...