Epilog

2.1K 63 8
                                        


Pov Ilithyia

Nie jestem przygotowana na to, że tak szybko przyjdzie mi opuścić Harry'ego, ale z drugiej strony to tego właśnie chciałam i teraz mam to na wyciągnięcie ręki. Może i jestem głupia, ale nie do tego stopnia by zrezygnować z mojej ostatniej deski ratunku.

- Dobrze, zgadzam się - mówię pewnie. Chociaż nie raz mieliśmy konflikty z Jasonem to nie zmienia faktu, że jesteśmy rodziną. Żadne z nas nie skrzywdzi tego drugiego. A przynajmniej chcę w to wierzyć.

- Tylko pamiętaj, że masz się trzymać tej umowy. Jeśli chociaż spróbujesz się skontaktować z jednym albo drugim to poniesiesz konsekwencje. Zawsze ci mówiłem, że nie chce mieć nic do czynienia z Harrym Stylesem ani jego rodziną. Masz jak najszybciej zakończyć ten rozdział w życiu.

- Właśnie o to mi chodzi. Możemy już jechać - wstaje i idę w stronę wyjścia.

Nadszedł czas by wrócić do mojego prawdziwego życia. Tego, z którego nigdy nie powinnam uciekać.

***
- Przez ponad trzy lata nic tu nie zmieniłeś, czuję się zupełnie tak jakby wyszła stąd zaledwie wczoraj.

- Bo tak jest, w swoim pokoju znajdziesz strzykawki z kokainą, nie potrafiłem ich tknąć - otwieram szerzej oczy ze dziwienia, jak osoba uzależniona tak jak on dała radę się oprzeć takiej pokusie. - Może teraz zabrzmię samolubnie, ale nie chciałem umierać sam.

Siada na fioletowej kanapie, tej samej którą wybierałam, bo kocham ten kolor.

- Początkowo przestałem brać byś wróciła, a później na złość tobie żebyś zobaczyła, że bez ciebie także potrafię sobie poradzić. Wmawiałem sobie, że bez ciebie jest mi lepiej, ale wystarczył jeden twój telefon, a ja już przybiegłem ci na ratunek - zajmuje miejsce obok niego.

- Bo my zawsze sobie na wzajem pomagamy. Pamiętasz jak raz ojciec kazał ci się pozbyć jednego faceta, a ty zamiast to zrobić to się naćpałeś?

- Jasne, to był twój pierwszy trup. W nocy nie mogłaś usnąć i przybiegłaś do mnie. Wtedy ci tego nie powiedziałem, ale zniosłaś to lepiej niż ja za pierwszym razem. Zazdrościłem ci.

Łapię go za rękę, pozwala mi połączyć nasze dłonie, a to dobry znak.

- Teraz zaczynamy od nowa. Tym razem nikt nie stanie między nami - kiwam głową na tak.

Nigdy już nie pozwolę żadnemu mężczyźnie wziąć nade mną władzę.

Zdecydowałam, że właśnie taki koniec będzie najlepszy. Mam nadzieję, że to opowiadanie wam się podobało. Liczę na waszą opinię.

Moc zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz