Pov Ilithyia- Nie myślałaś żeby zmienić swoje życie? - pyta mnie Ethan jak siedzimy sobie w pizzerii. Dopiero co wyszliśmy z kina. Czarnowłosy był na tyle miły, że pozwolił mi wybrać film i nawet słowem nie narzekał. On jest naprawdę wyjątkowy.
- Może czasem mam takie chwilę, ale szybko mi przechodzą. Dla ciebie to może dziwne, ale ja lubię to co robię. A ty czym się zajmujesz?
- Niczym i pewnie mój brat powiedział ci dlaczego - oby tylko zaraz nie zaczął gadać, że zaczęłam się z nim spotykać tylko z litości. No może i na początku tak było, lecz teraz to już naprawdę lubię spędzać z nim czas.
- Coś mi tam wspomniał, ale ja czasem staram się go nie słuchać. Często bardzo przynudza i chyba bym oszalała jak uważnie wysłuchiwała, każdego jego słowa - na jego ustach pojawia się niewielki uśmiech. Udało mi się go rozbawić, a to bardzo dobrze. - Tylko nie wolno ci mu o tym powiedzieć, bo byłoby już po mnie. A ty mnie przecież lubisz.
- Oczywiście. Chciałbym jednak wiedzieć czy Harry, w żaden sposób nie próbował cię zmusić byś była dla mnie miła?
- W tej kwestii to na pewno bym go nie posłuchała. Nie jesteś taki jak moi poprzedni chłopacy, ale w ogóle mi to nie przeszkadza, a nawet sprawia, że podobasz mi się jeszcze bardziej - po wypowiedzeniu tych słów dostrzegam w oczach Ethana prawdziwą radość. I chociaż nigdy nie należałam i nie należę do osób zbytnio przejmujących się innymi to teraz sama czuję się lepiej z tym, że on osoba, która w swoim młodym życiu tak wiele wycierpiała jest szczęśliwa.
Najwidoczniej nie jestem aż tak bezduszna jak się sama po sobie spodziewałam.
- A nie chciałbyś iść dziś do mnie? Jeśli jednak nie chcesz to nic się nie stanie.
- Tylko, że ja z ogromną chęcią pójdę do ciebie. I to możemy już wychodzić, bo ja się najadłam i widzę, że ty też masz już dość - ochoczo kiwa głową, a następnie wychodzimy.
***
Ethan podjeżdża pod swój dom znajdujący się w cichej okolicy. Brunet powiedział mi, że dopiero od trzech tygodni mieszka sam. Co akurat mnie nie dziwi.- Jeśli chcesz to mogę zadzwonić to Harry'ego i poprosić go by jutro dał ci wolne. Nie wypuszczę cię najwcześniej do południa - proponuje.
- Nie trzeba. Ostatnio dał mi niezbyt bezpieczne zadanie, więc w ramach zadość uczynienia teraz się mnie o nic nie czepia - wychodzimy z samochodu i kierujemy się w stronę domu.
Mój wzrok zamiast rozglądać się po nowym miejscu jest ciągle wpatrzony w Ethana. Cholera, on coraz mocniej zaczyn mnie pociągać.
- Co ty na to by teraz pójść do mojego pokoju? - pyta niepewnie tak jakby bał się mojej reakcji. Niepotrzebnie.
- Sądzę, że to najlepsze możliwe wyjście.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej dostaniecie następny rozdział.

CZYTASZ
Moc zmysłów
Fanfiction- Ilithyio zostań - prosi mnie, albo rozkazuje, z nim to nigdy nic nie wiadomo. Staje przed drzwiami i odwracam się w jego stronę. - Żebyś jutro kazał mi z samego rana wyjść. Nie znam tak zmiennego człowieka jak ty. Raz mnie chcesz, a później odrzuc...