Pov Ilithyia- Kimkolwiek jesteś odejdź - mamrocze do osoby, która uparcie próbuję mnie obudzić. Przytulam do siebie mocniej koc i przekręcam się na drugi bok. Ten intruz nie zaprzestaje jednak swoich czynności. Ja pierdole czemu on jest dla mnie tak wredny. - Harry daj mi spokój, przyjdź za kilka godzin, wtedy zrobię co tylko będziesz chciał.
- Tylko, że ja nie jestem Harrym - podnoszę głowę i widzę przed sobą Nialla. Kurwa, co on tu robi?
- Wynoś się stąd, bo jeśli tego nie zrobisz to mimo, że cię lubię to ci przywalę. A swojemu szefowi powiedź, że jak tylko przekroczy próg tego pokoju to mu coś zrobię. I to nie będzie dla niego nic przyjemnego.
- Ilithyia, ale tu chodzi właśnie o Harry'ego. Zaraz po twoim powrocie sam pojechał na ważne spotkanie. Ono jednak nie skończyło się po jego myśli i nie znam szczegółów, ale wiem, że oberwał - od razu się rozbudzam. Owszem ostatnio moje relacje z Harrym nie należały do dobrych, ale nie chcę by stała mu się jakaś krzywda. A już tym bardziej z ręki naszego wroga.
- Co tam dokładnie się stało? - wstaje z łóżka i zaczynam się ubierać. Nie zwracam uwagi na to, że jestem w samej bieliźnie przy Niallu. Zresztą teraz są ważniejsze rzeczy niż martwienie się takimi głupstwami.
- Nie mam pojęcia, ale niedługo powinni tu być - skoro Harry tu wraca to oznacza, że jego stan wcale nie jest taki tragiczny. A to mnie naprawdę cieszy. - Postanowiłem, że on się lepiej poczuje na sam twój widok. Wiem, że jesteś na niego wkurzona, ale proszę, na chwilę o tym zapomnij.
- Jasne, że nie będę się na niego wściekać... - chcę jeszcze coś powiedzieć, ale przerywa mi wejście do mojego pokoju. To Theo. Nie zdąża jednak nic powiedzieć, bo ja szybko opuszczam swoją sypialnię, i biegnę do pokoju Harry'ego.
Na miejscu widzę to już leżącego na łóżku, są tu także dwaj inni pracownicy, ale ja nawet nie zwracam na nich uwagi.
- Możecie już odejść - stara się mówić pewnie, ale ja go znam i wiem, że jest słaby i zmęczony. Oni wychodzą, a ja się jeszcze bardziej do niego zbliżam. - Nigdy wcześniej nie dałem się trafić, oczywiście poza tym zdarzeniem gdy sama mnie postrzeliłaś, ale to się nie liczy. Dałem ci po prostu fory.
Już tego nie komentuje chociaż doskonale wiem, że nie taka była prawda. Zaskoczyłam go i jeśli by mnie dorwał zanim by mu złość na mnie przeszła to na pewno nie skończyłabym w jednym kawałku.
- Mogłabyś mnie przytulić, przy tobie na pewno poczuję się dużo lepiej - wyciąga rękę w moją stronę. Siadam na łóżku i łączę nasze dłonie.
- A tak dokładnie co ci się stało? - pytam, bo na pierwszy rzut oka nie widać na nim żadnych obrażeń.
- Dostałem nożem w brzuch, ale to jest już opatrzone. Po odpoczywajmy sobie, ja także dziś byłem dla ciebie bardzo surowy. Dzisiaj uświadomiłem sobie, że życie jest zbyt krótkie byśmy mieli dalej ze sobą włączyć. Pogódźmy się skarbie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Moc zmysłów
Fanfiction- Ilithyio zostań - prosi mnie, albo rozkazuje, z nim to nigdy nic nie wiadomo. Staje przed drzwiami i odwracam się w jego stronę. - Żebyś jutro kazał mi z samego rana wyjść. Nie znam tak zmiennego człowieka jak ty. Raz mnie chcesz, a później odrzuc...