Pov HarryPrzeglądam swoje dokumenty, ale mało z tego rozumiem, bo ciągle myślę o tym, że Ilithyia teraz podrywa Ethana. Wiem, że dam jej kazałem to robić, ale nie zmienia to faktu, że to wszystko cholernie mnie irytuje. Muszę jednak się poświęcić ze względu na mojego brata. Kiedyś mu obiecywałem, że będzie miał normalne życie. Muszę, więc dotrzymać słowa.
Niech sobie będzie wreszcie szczęśliwy.
Nagle drzwi do mojego gabinetu gwałtownie się otwierają, a przez nie wchodzi mój brat.
- Zrobiłeś ze mnie idiote! - krzyczy na mnie. Nic z tego nie rozumiem.
- A to niby dlaczego?
- Powiedziałeś mi, że mam szansę u Ilithyii, nie wspominając nawet, że ona ma chłopaka. I nie waż mi się kłamać, że o niczym nie wiedziałeś, bo to nie możliwe skoro żyjecie pod jednym dachem - co ta idiotka znowu zrobiła? Czy nie może się mnie słuchać tak jak w zadaniach, które jej zalecam.
Już ja jej pokaże, że ma być mi całkowicie posłuszna.
- A skąd ci do głowy przyszedł taki pomysł?
- Bo widziałem jak on ją pocałował. Naprawdę sądzisz, że mam szansę wygrać z Louis'em? Jasne, że jeśli będzie miał wybór między naszą dwójką to wybierze jego - skąd u Ethana takie niskie poczucie wartości. Musi on popracować nad samooceną.
- No właśnie on ją pocałował. Kiedyś mi się nawet skarżyła, że ją molestuje. Poza tym ostatnio został ranny i ona się nim zajmowała, więc może zaczął wyobrażać sobie niewidomo co.
Oby on w to uwierzył. Nigdy wcześniej nie złapał mnie na kłamstwie, więc nie ma powodu mi nie ufać.
- Czyli ona nie jest nim zainteresowana?
- Jasne, że nie. Przecież jeśli by było inaczej to od razu bym cię o tym poinformował - Louis'owi też się nieźle dostanie. Ostatnio coraz bardziej zaczyna mi działać na nerwy. Ciągle myślę o tym czy nie lepiej by było się go pozbyć.
- Cholera gdybym wiedział, że on ją zmusza to bym jej jakoś pomógł. Może jednak tam pójdę - podnosi się.
- Nie - zatrzymuje go. - Ona już na pewno mu wytłumaczyła, że ma tego nie robić. Zdążyłem zauważać, że takie sprawy ją mocno irytują i w tym czasie lepiej nie wchodzić jej w drogę. Lepiej jutro do niej przyjdź. Jeśli ci będzie zależeć to nic jej nie przydzielę i znowu cały dzień spędzi w domu.
- A mógłbyś tak zrobić?
- Jeśli tylko będziesz chciał to tak - uśmiecha się.
***
Osobiście fatygune się do sypialni Ilithyii, oby nie było z nią Louisa, bo nie dam rady nad sobą zapanować. I coś zrobię. Wchodzę do pokoju bez żadnego pukania, w końcu to jest mój dom.Na jej szczęście jest sama.
- O co chodzi? - pyta odrywając wzrok od ekranu laptopa. Szybko do niej podchodzę i odstawiam komputer na bok. Z tego co wiem to jest nowy i szkoda by było go niszczyć.
Chytam ją za ramiona i podnoszę do pozycji stojącej.
- Dlaczego do cholery nie powiedziałaś Louis'owi, że ma się trzymać od ciebie jak najdalej. Żarty sobie robisz idiotko?!
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział
CZYTASZ
Moc zmysłów
Fanfiction- Ilithyio zostań - prosi mnie, albo rozkazuje, z nim to nigdy nic nie wiadomo. Staje przed drzwiami i odwracam się w jego stronę. - Żebyś jutro kazał mi z samego rana wyjść. Nie znam tak zmiennego człowieka jak ty. Raz mnie chcesz, a później odrzuc...