56

1.5K 71 8
                                        


Pov Harry

Wracam do domu i jak na złość Ilithyii nie ma tam gdzie kazałem jej na mnie czekać. Mam dziś straszny dzień, a jeszcze i ona zdecydowała się grać mi na nerwach. Chyba zapomniała, że moja cierpliwość ma pewne granice i już od pewnego czasu jestem na skraju. Jak nie znajduje jej w jej pokoju to cieśninie podnosi mi się do dwustu. Jeżeli ona gdzieś mi uciekła to przysięgam, że tym razem nie obejdzie się bez konsekwencji.

Idę do Nialla, bo musi pomoc mi jej szukać, lecz jak tylko  otwieram drzwi do jego sypialni to widzę, że jeden problem mam już z głowy. Ilithyia się znalazła.

- Powiedź mu, że nie chcę go już dziś oglądać, niech zejdzie mi z oczu - zwraca się do Nialla, nawet nie zaszczycając mnie ani jednym spojrzeniem.

- Słyszałeś? - pyta mnie farbowany blondyn.

- Tak - odpowiadam i jak gdyby nigdy nic podchodzę do niej i chytam ją za ramię. Tym razem nie bawię się w żadne sentymenty i mocno ściskam swoją dłoń, pociągam też by była zmuszona wstać. - Nie chcę słuchać ani jednego słowa pretensji, bo nie ręczę za siebie.

Ciągnę ją do swojej sypialni, dokładnie tam gdzie powinna być.

- Dlaczego nie chcesz dać mi spokoju? Nie mam dla siebie nawet kilku godzin by móc przemyśleć kilka spraw.

- Ty nie masz się nad czym zastanawiać, podjąłem już decyzję i nie ma co tego roztrząsać. Jesteś moją kobietą, a Ethan nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia.

- A ja? - pyta w dość wyzywający sposób. - Ja także nie mam prawa podejmować decyzji odnośnie mojego życia - jeszcze kilka godzin temu miała zupełnie inne nastawienie. Lecz użalanie się nad sobą mojego brata od razu ją zmieniło. Coraz bardziej widzę, że on długi czas mną manipulował. Jak dureń spełniałem wszelkie jego życzenia. Już więcej nie będę tego robił.

- Nie rozumiem dlaczego dajesz jemu tak sobą sterować. Przecież nic do niego nie czujesz.

- A skąd ta pewność? - nie, to nie może być prawda? Jedyna osoba, którą pokochałem nie może woleć mojego brata. Ilithyia będzie moja, nie jego.

***
- Nie znam drugiego tak nieczułego człowieka jak ty! - wrzeszczy na mnie matka. Czyżby odezwał się jej instynkt macierzyński? Szkoda, że wtedy gdy było trzeba się zajmować Ethan'em jej nie było. Zatrudniała do tego pielęgniarki.

- A ja tak i wiesz, że znajdujesz się wysoko na liście?

- Jesteś bezczelny tak samo zresztą jak zawsze.

- Może byłbym inny gdybyś poświęcała mi trochę czasu, lecz teraz już nic na to nie poradzimy. Lecz masz teraz szansę by naprawić błąd i zająć się Ethan'em, a nie szukać innej osoby, która cię wyręczy. Ilithyia się jednak do tego nie nadaje.

- Ale Ethan właśnie jej chcę! - nie to, że wpadła do mojego domu to jeszcze na mnie krzyczy. Mam już tego dość.

- Wyjdź stąd i razem z moim bratem macie zakaz tu wchodzenia! Nie chcę was oboje widzieć!

Harry chyba trochę przesadza?

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Moc zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz