Pov IlithyiaHarry nie zwraca uwagi na to, że wyrywa mi dużą ilość włosów, ale teraz mam od tego większe zmartwienie. Nim zdążam coś zrobić by się uwolnić to on popycha mnie na szafki. Uderzam się dość mocno w brzuch.
- Tyle czasu cię szukałem, a ty cały czas byłaś pod moim nosem. I do tego ciągle pieprzyłaś się z moim bratem! Nie pozwolę się tak traktować! - szkoda, że nie wspomina o tym, że on sam nie raz sypiał z tymi swoimi dziwkami. Z jedną ma przecież mieć dziecko. O ile jeszcze go nie zabił.
- Daj jej spokój! - odzywa się Ethan. Wstaje i wciąga na siebie spodnie. - Jakim prawem wpadasz do mojego domu i robisz tu awanturę!
Podchodzi do mnie i łapię mnie za dłoń. Udaję, że wcale brzuch mnie nie boli, a jest wręcz odwrotnie. Teraz jednak nie jest na to czas. Najważniejsze jest to żeby Harry stąd wyszedł i nic nam nie zrobił.
- Ilithyia jest moja, a ty bezprawnie ją sobie przywłaszczyłaś. Oboje mnie zdradziliście!
- Nie mów o niej jak o przedmiocie, Ilithyia to wolny człowiek i zdecydowała, że nie chce być z tobą. Nigdzie nie czuła się bezpiecznie, więc zapronowałem jej by została ze mną. A tak w ogóle to nie wiem czemu się tobie tłumaczę. Wynoś się stąd i nigdy nie wracaj! - brunet zaczyna już trafić cierpliwość. I oby coś to dało.
- Wyjdę, ale nie sam - no tak jak mogłam być taka naiwna żeby sądzić, że tak po prostu mi odpuści, cało to ja z tej sytuacji nie wyjdę. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że mnie nie zabije choć to wcale nie jest takie pewne.
- Dobra poczekaj tylko się ubiorę - podchodzę do szafki i wyciągam z niej swoje ciuchy, a następnie zaczynam się przy nich ubierać.
- Ili nie musisz wcale tego robić. On tobą nie rządzi - Ethan chce do mnie podejść, ale Harry mu na to nie pozwala.
- Sam mówiłeś, że jest wolnym człowiekiem, i właśnie teraz podjęła decyzję, że idzie ze mną. Ciesz się, że jesteś moim bratem, bo już byś był martwy, ale to już ostatni raz kiedy ci daruje to, że siegnełeś po coś co należy do mnie - kończę, a Harry szybko do mnie podchodzi i dość mocno łapię mnie za ramię. - Zapłacisz za to co zrobiłaś - szepcze mi do ucha i wyciąga z pokoju. Ethan tym razem nie zamierza się poddawać i podąża za nami.
- Załatwmy to sami, a nie ciągle Ilithyia obrywa przez nasze kłótnie. A ja ją kocham i dalej na to nie pozwolę.
Nagle Harry przystaje i odwraca się do swojego brata.
- Tak się składa, że ja wcale nie muszę się na to zgadzać. W odróżnieniu od was jestem uzbrojony i nie mam żadnych oporów przed wpakowaniem ci kulki w kolano. To cię nie zabiję, a przynajmniej nauczysz się żeby nie wtrącać się w moje sprawy - komunikuje i popycha mnie w stronę wyjścia.
Im więcej waszych konkrenych komentarzy tym szybciej następny rozdział.
CZYTASZ
Moc zmysłów
Fanfiction- Ilithyio zostań - prosi mnie, albo rozkazuje, z nim to nigdy nic nie wiadomo. Staje przed drzwiami i odwracam się w jego stronę. - Żebyś jutro kazał mi z samego rana wyjść. Nie znam tak zmiennego człowieka jak ty. Raz mnie chcesz, a później odrzuc...