Pov Ilithyia- Skoro już tu jesteś to dobrze by było gdyby był z ciebie jakiś pożytek. Wracasz do swoich obowiązków - komunikuje mi Harry, siedzimy w jego gabinecie. Ciężko mi opisać to co poczułam jak Niall mi powiedział, że szef chce mnie widzieć. W pierwszej chwili to pomyślałam, że jest już po mnie, bo jestem tu od czterech dni, a Ethan nadal nie doszedł do siebie całkowicie. A dobrze znam Stylesa i wiem jaki on jest niecierpliwy.
- Czyli postanowiłeś się mnie pozbyć, ale tak by to wyglądało na wypadek - mówię, bo tak to właśnie będzie. Nie jestem głupia i potrafię kojarzyć fakty.
- Nie rozumiem co ty mi tu insynujesz - dalej gra nie chcąc pokazać swoich prawdziwych intencji. Ja jednak w tej chwili gdy nie mam już nic do stracenia, bo już i tak jestem trupem.
- Przecież zabiją mnie jak tylko wyjadę za bramę, a ty udasz przed swoim bratem, że nie miałeś o niczym pojęcia. A może nawet to ty sam mnie zamordujesz by gdzieś porzucić moje ciało. Mniej trochę odwagi i strzel do mnie teraz i mniejmy to już wreszcie z głowy - żądam od niego. Ja tam wolę działać wprost.
- Nikt cię nie zabije, a przynajmniej na razie. Jak już znudzisz się mojemu bratu do ja się tobą zajmę i wtedy odpokujesz wszelkie swoje winy. A może już nawet teraz zaczniesz. Z tego co zauważyłem to nie sypiasz w tym samym pokoju co Ethan. A to już bardzo ułatwia nam sprawę - mówi, a ja już wiem do czego on dąży. I jakoś specjalnie nie podoba mi się ten pomysł, bo wiem, że on się na mnie będzie wyżywać.
- Czyli co?
- Chyba nie zapomniałaś drogi do mojej sypialni? Jeśli tak to mogę ci zapewnić eskortę - wcale by mnie nie zdziwiło to, że chce mnie jeszcze bardziej upokorzyć. Na to jednak sobie nie pozwolę.
- Sama trafię, a teraz wracam do Ethana na pewno już nie może się doczekać mojego przyjścia - mówię specjalnie żeby go zdenerwować.
Skatować mnie i tak nie może, bo nie dałby rady wytłumaczyć się przed bratem.
- To idź, masz być nie później nic o dziesiątej - wtrącam jak jestem już koło drzwi. Nie odpowiadam mu nic tylko wychodzę.
***
Tym razem mam trochę więcej szczęścia i udaje mi się namówić Ethana by zjadł całą kolację. Na początku trochę marudził, ale później już zrobił to o co go prosiłam.- Nie wiem czy to dobry pomysł żeby dalej tu być. Chyba chcę wrócić do domu - bardzo podoba mi się ten pomysł.
- Kiedy tylko będziesz chciał, jak dla mnie też możemy nawet jutro.
- Tak by było najlepiej. Widzę, że boisz się mojego brata, a ja nie chcę byś się męczyła. Dlatego też proszę byś dziś ze mną została. Tu nikt nie będzie cię niepokoił.
- Dobrze - komunikuje zastanawiając się co zrobi mi Harry jak do niego nie przyjdę.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

CZYTASZ
Moc zmysłów
Fanfiction- Ilithyio zostań - prosi mnie, albo rozkazuje, z nim to nigdy nic nie wiadomo. Staje przed drzwiami i odwracam się w jego stronę. - Żebyś jutro kazał mi z samego rana wyjść. Nie znam tak zmiennego człowieka jak ty. Raz mnie chcesz, a później odrzuc...