13

3.3K 107 5
                                        


Pov Ilithyia

Nawet gdybym wiedziała, że ten idiota jest bratem mojego szefa to nie potraktowałabym go wcale inaczej.  Jestem winna szacunek Harry'emu, ale nie jego rodzinie.

- Skoro jesteś jego bratem to pewnie wiesz gdzie go znaleźć.

- Wiem, ale ty wydajesz się lepszym towarzystwem. On jest strasznie nudny, a ty wydajesz się interesująca.

- Niestety cię rozczaruje, bo bardzo mi się śpieszy - Louis wydaje się dużo lepszą alternatywą niż ten chłopak. A poza tym muszę się nim wreszcie zająć. Jestem pewna, że jeszcze całkowicie nie doszedł do siebie.

- A co albo kto jest taki ważny?

- Louis - szatyn dość długo tu pracuje, więc Ethan jako brat szefa musi przynajmniej minimalnie go znać. - Dostał bardzo ciężko ranny, ale na szczęście już jest w domu.

- No to leć do niego, my sobie następnym razem porozmawiamy, teraz będę tu częściej przychodził, bo wiedzę, że naprawdę warto - nic mu nie odpowiadam tylko idę prosto do sypialni Louisa.

Pov Harry
Przeglądam wszystkie sfałszowane dokumenty, które przesłał mi mój prawnik. Ostatnio jeden prokurator trochę się mnie czepiał, więc było trzeba zastosować inne sposoby. Dostanie sporą łapówkę i dość dobre papiery, więc nie ma powodu się czepiać.

Nagle drzwi się otwierają, a ja jestem prawie pewien, że to Ilithyia, bo raczej nikt nie odważyłby się tu wejść.

Podnoszę wzrok i jednak widzę mojego brata. Co on tu robi?

- Nie uprzedzałeś mnie o swojej wizycie.

- Nie wiedziałem, że muszę to robić - zajmuje miejsce na przeciwko mnie. Jest ode mnie sporo młodszy i przez jego chorobę zawsze się o niego bardzo martwiłem. Od urodzenia cierpiał na dość poważną wadę serca, a nie całe dwa lata temu przeszedł przeszczep serca. Oczywiście nie obyło się bez mojej interwencji, kogoś musiałem przekupić, a to kogoś zastraszyć, ale było warto.

Ale było warto, mój brat żyje chociaż do końca życia będzie musiał na siebie uważać, więc jego udział w moich interesach stanowczo odpada.

- Jasne, że nie musisz, ale mogłeś mnie nie zastać.

- To wtedy ta ślicznotka pewnie dłużej dotrzymałaby mi towarzystwa - czyli spotkał Ilithyię, bo żadna inna kobieta się tu nie kręci. - Zdradzisz mi jej imię, bo mi się nie przedstawiła. Poza tym chyba ją trochę zirytowałem, muszę przeprosić.

- Na imię ma Ilithyia i lepiej jej schodzić z drogi, jest niebezpieczna.

- Nie ważne i tak mi się bardzo podoba - no to już wiem, że chłopak ma dobry gust. Szkoda tylko, że wpadła mu w oko ta sama dziewczyna co mi.

Dobrze znam jednak mojego brata i doskonale wiem, że w tym aspekcie ma pewne braki i bardzo wątpliwe by zdołał przekonać do siebie Ilithyię. Ona jest zbyt wymagająca.

- No to próbuj - mówię do niego z uśmiechem. Zdaję sobie sprawę z tego, że będę musiał mu pomóc, jego szczęście jest najważniejsze.

W swoim życiu już się wystarczająco wycierpiał.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Moc zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz