Pov HarryZnowu goszczę u siebie Jenny, moje napięte relacje z Ilithyią nie pozwalają mi jej do siebie zaprosić. Jeśli ona woli kogoś innego to ja także. A ta blondynka jest bardzo ładna, a do tego bardzo uległa i robi dokładnie wszystko czego od niej oczekuje.
- Jak jeszcze mogę cię zadowolić panie? - tylko tej suce zezwoliłem mówić do siebie po imieniu. A ona tego nie doceniła. Nie będzie miała już możliwości spędzania czasu z tym swoim idiotą, bo od teraz bardzo mało czasu będzie spędzała w domu. Dostanie same najcięższe i zadania. To się zmieni dopiero gdy pójdzie po rozum do głowy.
- To co teraz robisz jest wystarczające - ujmuje jej twarz w swoje dłonie i zaczynam całować. I tak od niej nie ma się spodziewać niczego więcej niż tego, że posłusznie będzie wykonywać moje polecenia. Lecz taka cecha także jest bardzo przydatna.
Żeby tak Ilithyia była chociaż w niewielkim calu do niej podobna.
Pov Ilithyia
- Nie rozumiem czemu to akurat by musieliśmy się tym zająć? - pytam się Harry'ego. Pan Styles ma mnóstwo pracowników mieszkających w różnych miejscach, a to akurat ja i Harry musieliśmy pojechać do miejsca oddalonego o ponad pięćset kilometrów żeby sprawdzić jakiś przeżut hereiny i czegoś jeszcze tam. - Wszystkich innych nagle wcieło?- Sam tego nie rozumiem, ale był tak wściekły, więc zdecydowałem się nie dyskutować, nie potrzebuje dostać kulki w kolano - dodaje po chwili. - A może tak zatrzymamy się na jakieś stacji benzynowej, wypijemy po kawie i się zmienimy. Jestem cholernie zmęczony.
- Jasne.
Jakiś kilometr dalej Harry zjeżdża do wyznaczonego miejsca. Przynoszę dla naszej dwójki kawę. Dla mnie z mlekiem, a dla niego zwykłą czarną. Swój kubek wkładam do specjalnego uchwytu i siadam za kierownicą.
Nie przesadzam ze zbytnią prędkością, bo sama także nie jestem zbytnio wypoczęta. Została jeszcze jakaś połowa drogi, a ja marzę tylko o tym żeby wziąć gorącą kąpiel i położyć się do łóżka.
Po podróży, która na całe szczęście przebiega bardzo sprawnie opuszczam auto i idę do domu. Najpierw jednak muszę odwiedzić Louisa. Ostatnio przez pana Stylesa w ogóle nie miałam dla niego czasu.
- Pierwszy raz cię tu widzę. Nie pracujesz chyba tutaj? - odwracam się i zauważam, że stoi przede mną może z kilka lat starszy ode mnie chłopak. Ja także nigdy wcześniej go tu nie widziałam.
- A co uważasz, że się do tego nie nadaje? Nie znoszę gdy ktoś wątpi w moje umiejętności tylko przez to, że jestem kobietą.
To pewnie kolejny idiota, który wyobraża sobie nie wiadomo co. A wygląda mi na takiego, który nie potrafi nawet porządnie strzelać.
- Nic takiego nie powiedziałem. Po prostu się dziwię.
- No to przestań i powiedź wreszcie czego tu szukasz to może ci pomogę - albo od razu wyprowadze, bo mocno działa mi na nerwy.
- Mojego brata. Jestem Ethan Styles.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

CZYTASZ
Moc zmysłów
Fanfiction- Ilithyio zostań - prosi mnie, albo rozkazuje, z nim to nigdy nic nie wiadomo. Staje przed drzwiami i odwracam się w jego stronę. - Żebyś jutro kazał mi z samego rana wyjść. Nie znam tak zmiennego człowieka jak ty. Raz mnie chcesz, a później odrzuc...