54

1.6K 68 6
                                        


Pov Ilithyia

- Nie chcę tu być, wolę wrócić do domu - mówi mi Ethan. Harry poszedł porozmawiać z lekarzem. Mam nadzieję, że będzie tak jak powiedział szatyn i on stracił przytomność tylko dlatego, bo mało jadł i był zmęczony. Tak to by tylko wystarczyło żeby się wyspał i zaczął normalnie odżywiać.

- Dobrze, sądzę, że jak skończy ci się kroplówka to będziemy mogli jechać. To potrwa z godzinę, nie dłużej.

- Ale tym razem nie chcę wracać do domu mojego brata. On nas kontroluje jak małe dzieci, a nie ma do tego prawa. Pojedziemy do mnie - nie chcę go bardziej denerwować i nie mówię mu, że to szalony pomysł i raczej nie wypali.

Nasze milczenie zostaje przerwane przez otwarcie drzwi, a przez nie wchodzi Harry. Nie ma zbyt wesołej miny.

- Czego chcesz? Najlepiej będzie jak sobie wrócisz do domu. Nie jesteś tu potrzebny - Harry jednak ma gdzieś to co mówi do niego brat i podchodzi jeszcze bliżej.

- Dlaczego ty do cholery nie bierzesz leków. To są jedynie dwie tabletki dziennie, ale bardzo istotne. Nie wolno ci tego olewać! - jest wściekły i szczerze to wcale mu się nie dziwię. Jak on mógł zachować się tak nieodpowiedzialnie? Od tego zależy jego życie.

- Zapomniałem o tym może ze dwa razy, ale to się stało właśnie z twojej winy. Idź już - pogania go. - I nie musisz na nas czekać, bo nie wrócimy. Tylko pojedziemy razem tam gdzie ciebie nie ma - to zdanie bardzo mocno podkreśla. Ethan wie doskonale, że Harry w tym momencie mu się nie sprzeciwi. Korzysta, więc z okazji.

Pov Harry
Mój brat coraz mocnej mnie irytuje, traktuje mnie jak wroga chociaż tak naprawdę nie zrobiłem mu żadnej krzywdy. Powoli mam już go coraz bardziej dość. Zawsze był irytujący, ale kiedyś jeszcze to znosiłem.

- Najpierw jednak muszę porozmawiać z Ilithyią, chodź na chwilę - nie czekam na jej odpowiedź tylko chwytam ją za ramię i wyprowadzam na korytarz. Przy Ethan'ie nie da się normalnie pogadać. - Tak jak wcześniej twierdziłem on to robi specjalnie tylko, że nawet się nie spodziewałem, że on okaże się aż tak nieodpowiedzialny.

On nawet nie ma pojęcia jak się namęczyłem żeby zdobyć dla niego te serce. A on swoją głupotą może to zaprzepaścić.

- Teraz musimy być dla niego bardzo wyrozumiali - zaczyna Ilithyia, a mi te słowa bardzo się nie podobają. Jeżeli on uświadomi sobie, że szantażem może coś wskórać to ciągle będzie tego próbował.

Jeszcze trochę to zażąda ślubu z Ilithyią.

- Najlepiej by było go tu zostawić by nauczył się wreszcie rozumu.

- To podłe - serio się zaczynam zastanawiać gdzie się podziała ta wredna Ilithyia. Teraz ciągle zamartwia się o Ethana. Wolę by jej myśli krążyły wokół mnie.

Mam już jej coś powiedzieć gdy do moich uszu dociera głośny stukot szpilek.

- Gdzie jest twój brat?!

No i jest moja kochana mama. Super.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy ty szybciej następny rozdział.

Moc zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz