Rozdział dwudziesty czwarty

922 80 615
                                    

Dzisiaj jest Dzień Kobiet, a zatem wszystkiego najlepszego ❤

I ogólnie w tym rozdziale pojawi się trochę nieznanych wcześniej postaci, więc w razie czego zapraszam do karty Mayi w Liście Postaci, żeby się połapać w tym.

~

Święta zazwyczaj kojarzą się z ciepłem i radością.

Jednak Mayi kojarzyły się z siedzeniem przy stole z rodziną i wysłuchiwaniem, jakie ambicje powinna mieć. I to tak rok w rok.

Jako prezenty od rodziny zazwyczaj otrzymywała książki, jednak zdecydowanie nie takie, które by ją interesowały (na przykład kiedyś dostała książkę o Prefektach, którzy daleko gdzieś zaszli - jakże subtelna aluzja), czy jakieś eleganckie części garderoby, których zwykle i tak nie nosiła.

Dużo bardziej podobały jej się prezenty od przyjaciół.

Oprócz słodyczy, dostała także Zbiór ziół i rzadkich roślin od Danny'ego, perfumy od Sandy, kilka rodzajów herbat od Kate oraz zielnik do uzupełnienia od Sama.

Od innych znajomych dostała głównie słodkości, natomiast Syriusz sprezentował jej pluszowego kwiatka.

Była to większa niż normalne, stokrotka - jednakże pluszowa. Do tego dołączył karteczkę z dopiskiem Prawdziwy kwiatek by zwiędł, a ja chcę, żebyś miała go jak najdłużej.

Bardzo ją zdziwił ten prezent, szczególnie, że sama dała mu tylko słodycze. Nie sądziła, że chłopak znajdzie dla niej takie coś.

Uśmiechnęła się, po czym odłożyła maskotkę na łóżko. Ktoś tu zdecydowanie miał zwariowane pomysły, ale w sumie to akurat nic nowego.

Ciekawa była, jak on spędza święta. Jednak pewnie niestety nie za dobrze, skoro był w rodzinie wytykany i go uważali za hańbiącego ich rodzinę.

Przez cały dzień przygotowywała się psychicznie do kolacji świątecznej, podczas której mieli przyjść także inni krewni. Potem czekała w przedpokoju by się przywitać.

Jako pierwsi zawitali rodzice jej taty - Dash i Cosima Chase'owie.

Cosima była dosyć korpulentną, starszą kobietą o krótkich, blond włosach poprzetykanych siwizną. Miała także drucikowe okularki, zza których wyglądały szare oczy. Od razu, gdy tylko weszła, popatrzyła krytycznie na wnuczkę.

- Czy ty w ogóle coś jesz? Ostatnio Muriel mi mówiła, że ktoś jej mówił, że w Hogwarcie coraz gorzej gotują - stwierdziła babcia.

Muriel była znajomą jej babci, z którą ta lubiła plotkować.

- Ja jej nigdy nie lubiłem - mruknął Dash. Był to szczupły mężczyzna z łysiną na głowie, oraz z brązowymi oczami.

- Tak, jem wystarczająco. I dobrze tam gotują - stwierdziła Maya, witając się z dziadkami. Babcia nie wyglądała na przekonaną.

- Na pewno? Bo Muriel...

- Witajcie, wchodźcie! - powiedziała Lydia, zjawiając się w przedpokoju.

Ledwo jednak jedni dziadkowie ruszyli do salonu za gospodynią, przyszli drudzy.

Gared i Adley Shirley'owie byli jej ulubionymi dziadkami. A przynajmniej wolała ich niż rodziców Stanleya, chociaż i tak bywało różnie.

Oboje jednak przynajmniej uśmiechnęli się na jej widok, a babcia od razu przytuliła.

Była to dosyć pulchna kobieta o długich, brązowych włosach (których jak twierdziła, wcale nie farbowała) oraz niebieskich oczach.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz