Rozdział jedenasty

1.5K 140 179
                                    

Hejka, oto trochę spóźniony rozdział z okazji urodzin Mayi, które były 26 maja. Jednak no cały czas przygotowuję się do matury, przez co nie miałam zbyt wiele czasu.
Jednak już jest rozdział, więc zapraszam!

~

Dziewczyna zastanawiała się nad tym, co usłyszała. Czy był jakiś sens w zawarciu tej współpracy?

Teoretycznie tak, taka jakby zemsta za to, że ich zostawili samych. Z drugiej strony chyba o to właśnie im chodziło, by porozmawiali. Robiąc to, dadzą swoim przyjaciołom to, czego chcieli.

Zarazem jednak może będzie ta odrobina satysfakcji, gdyby to się udało. Może warto było się zgodzić?

- Czyli proponujesz mi tylko, żebyśmy zrobili im żart? Nic więcej? - upewniła się blondynka, patrząc na niego z zastanowieniem.

- Tak, chcę się na nich odegrać. A przy okazji może się trochę lepiej poznamy, przyjaciółko - powiedział Syriusz, dodając ostatnie słowo, by podkreślić, że chodzi tylko o to.

- I mam na myśli, że ze sobą pogadamy i dowiemy się czegoś o sobie. Dobrze? - zapytał chłopak, wyciągając rękę na zawarcie umowy.

- Zgoda, możemy współpracować - odparła Maya, zastanawiając się, co z tego wyniknie. Chłopak natomiast odetchnął z ulgą, ciesząc się, że się zgodziła.

- W takim razie co zrobimy? - zapytała dziewczyna, ciekawa, czy chłopak ma już jakiś plan.

- Możemy usiąść i pogadać o tym - zaproponował Black, po czym sam usiadł. Dziewczyna zaraz zrobiła to samo, siadając naprzeciwko niego.

- To tak zazwyczaj wygląda wymyślanie przez was żartów? Siadacie i gadacie o tym? - zapytała Maya, rozpoczynając temat.  Była w sumie ciekawa jak to wygląda. Sama jeszcze nigdy tego nie robiła, więc chciała dowiedzieć się, jak zrobić dobry żart komuś.

- Niekoniecznie tylko tak, czasami po prostu ktoś rzuci coś spontanicznie. Najczęściej ja, albo James, jednak wszyscy jesteśmy Huncwotami. We czterech - powiedział Black, podkreślając, że ma na myśli całą paczkę przyjaciół.

- Zapewne pozostali starają się jakoś was powstrzymać czasami? - zapytała Chase, myśląc o Remusie, który wydawał się najbardziej spokojny z całej czwórki i Peterze, który często coś jadł. Niewykluczone, że był uzależniony od słodyczy, czy coś.

- Zależy kiedy. Jednak często też pomagają nam udoskonalić plan, by był jeszcze lepszy - rzekł Syriusz. To akurat były sprawy dosyć oczywiste jego zdaniem, gdyż wszyscy to widzieli. Nie wspomniał jednak o kilku faktach, o których wiedzieli tylko oni we czterech.

- Cóż, to teraz ja postaram się w razie czego powstrzymać cię przed czymś - rzekła dziewczyna.

- Jesteś pewna, że dasz radę? To, że niektórzy próbują nas powstrzymać, nie znaczy to, że im się udaje - odparł Syriusz, a dziewczyna uznała, że zapewne coś w tym jest.

- Jeszcze zobaczymy, kto co da radę. Ale na pewno tak łatwo się nie poddam - powiedziała Chase.

- A to akurat zauważyłem, że łatwo się nie poddajesz - przyznał Black.

- Nie warto się poddawać, nikomu, ani niczemu. Zresztą akurat ty raczej coś o tym wiesz, sam jesteś uparty - powiedziała Maya. Z tym raczej trudno było się nie zgodzić.

- To skoro się przyjaźnimy, to przyjdziesz na moje urodziny? - zapytał Black, przypominając sobie o imprezie, którą planował. Dziewczyna dopiero po chwili przypomniała sobie, że rzeczywiście próbował zaprosić ją na swoje urodziny jakiś czas temu.

- A kiedy są? Za tydzień? Dwa? - zapytała.

- Niezupełnie. Właściwie to są dopiero w listopadzie. Ale na początku - rzekł chłopak, a ona złapała się jedną ręką za głowę, jednak uśmiechając się trochę.

- Nie sądzisz, że trochę za wcześnie jeszcze, żeby o tym myśleć? - spytała z lekkim rozbawieniem. Jakoś miała wątpliwości, żeby on tak bardzo wszystko planował.

- Wiem, ale chciałem po prostu wiedzieć, czy przyjdziesz - powiedział. Chciał, żeby tam była, nawet jeśli teoretycznie są tylko przyjaciółmi. Ale przecież właśnie o to chodzi, żeby byli tam jego przyjaciele. Oraz jeszcze zapewnie dużo innych osób.

Maya westchnęła, po czym w końcu powiedziała:

- Wiesz, ciężko tak naprawdę cokolwiek planować. Nie mam pojęcia, co będę robić za prawie dwa miesiące, jak będzie wyglądała sytuacja na świecie czy cokolwiek. Nie wiem, jak się będę czuła, ani nic praktycznie. Jednak dobrze, na Dzień dzisiejszy mogę ci powiedzieć, że poszłabym.

Wydawałoby się, że skoro są w szkole, to są bezpieczni, z dala od wojny. Jednak tak naprawdę wszystko mogło się zmienić, gdyż ciężko było cokolwiek przewidzieć. W grę wchodziło także rozchorowanie się, chociaż chciałoby się tego uniknąć.

- Naprawdę? - brunet wydawał się zszokowany tą odpowiedzią. Najwyraźniej nie sądził, że blondynka zgodzi się na to.

- Tak, jeśli Kate, Sandy, Danny i Samuel mogą przyjść, to też będę - stwierdziła Maya.

- Jasne, mogą przyjść. Zapewne będzie tam większość Gryfonów, ale też trochę Puchonów i Krukonów - odparł Syriusz.

- Ślizgoni są tam raczej niemile widziani? - spytała Chase. Chociaż w sumie skoro i tak miało tam nie być Ślizgonów, to przynajmniej Warringtona tam też nie będzie.

- I tak by nikt z nich nie przyszedł. Nie mamy zbyt dobrych relacji. Wątpię, że kiedykolwiek jacyś Ślizgoni wejdą do naszego Pokoju Wspólnego i odwrotnie - uznał Syriusz. Slytherin źle mu się kojarzył głównie przez jego rodzinę, której nie cierpiał. Nienawidził ich ideologii czystej krwi i starał się ciągle sprzeciwiać rodzinie.

- A skąd wiesz? Może gdy skończy się wojna, coś się zmieni? Tego też nikt nie jest w stanie przewidzieć - rzekła Maya. Chciała, żeby tak się stało. Chciała, by nastał czas pokoju i nie trzeba było bać się na każdym kroku ataku śmierciożerców.

- Czyli jesteś pewna, że wygramy z nim? - zapytał Black, sam mając taką nadzieję.

- Na to liczę. Mam nadzieję, że ktoś w końcu pokona Sam-Wiesz-Kogo i jego popleczników - powiedziała to trochę ciszej, jakby nie chcąc, by usłyszał ich ktoś niepowołany. Na szczęście najbliżsi ludzie byli jakieś kilkadziesiąt metrów od nich i raczej nie zwracali na nich uwagi. Nie chciałaby jednak, żeby usłyszał ich jakichś zwolennik ideologii Voldemorta.

Chociaż chodziła wcześniej ze Ślizgonem, to nie wiedziała, po czyjej on jest stronie. Byli wtedy dopiero na piątym roku i wydawało się, że do dorosłości jeszcze daleko. Teraz jednak, gdy do końca szkoły zostały dwa lata, czasu wydawało się dużo mniej.

Chociaż jej rozmówca teraz był na piątym roku, podczas gdy ona na szóstym, to jednak miał najwyraźniej już wyrobione zdanie, pomimo tego, że często nie zachowywał się zbyt dojrzale.

- Też tego chcę. I zamierzam zrobić wszystko, żeby go pokonać - oznajmił.

Był tego pewien, gdyż widział, jak jego rodzina się zachowuje, zaślepiona swoją ideologią czystej krwi.

- Kiedy ta rozmowa przeskoczyła na tak poważny temat? - zastanowiła się Maya. Z zaskoczeniem przyjęła to, że udało im się porozmawiać spokojnie.

- Nie wiem, ale jak chcesz, to możemy pogadać o czymś innym - stwierdził Syriusz.

- Na przykład o naszym żarcie na naszych przyjaciołach? - zapytała Maya, przypominając początek ich rozmowy.

- To też - odparł Black. Również musiał przyznać, że miło się rozmawiało.

Po chwili zaczęli zastanawiać się nad swoim planem, jednocześnie rozmawiając też na inne tematy. Nawet nie zauważyli, jak minęło kilka godzin.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz