Rozdział siedemdziesiąty czwarty

579 51 338
                                    

Dotychczas nauczyciele Obrony przed Czarną Magią skupiali się głównie na prowadzeniu swojego przedmiotu, ale nie robili nic ponad program. Dlatego też wszyscy byli zdziwieni, gdy nowy nauczyciel tego przedmiotu, profesor Alphonse Whitlock postanowił zorganizować Stowarzyszenie Sztuki Magicznej Walki.

Spotkania miały odbywać się dwa razy w tygodniu w Wielkiej Sali, w trzech turach. Najstarsze trzy roczniki miały mieć wspólne zajęcia, czwarty i trzeci rocznik ze sobą, a ostatnią grupą były dwa najmłodsze roczniki. Miało to zapewnić wymieszanie poziomów, gdyż "na wojnie nikt nie pyta, ile macie lat", jak to powiedział sam organizator.

Profesor Whitlock chciał zorganizować spotkania dla wszystkich klas na raz, ale nie zgodził się na to Dumbledore. Już na pierwszych zajęciach przekonali się o dość ostrym podejściu nauczyciela, ale ciekawi byli, co się wydarzy na tych spotkaniach.

- Mays, w końcu będziemy mieli jakieś wspólne zajęcia! - powiedział Syriusz, gdy szli do Wielkiej Sali na pierwsze spotkanie.

Od początku roku szkolnego minęło już kilka dni. Wszyscy powoli wdrożyli się już w życie szkolne, a Huncwoci i Maya starali się wrócić do normalności. Jasne, wydarzenia sprzed ponad miesiąca odcisnęły swoje piętno, jednak nie było innego wyjścia.

Gdzieniegdzie pojawiały się jakieś komentarze na temat tego, że widzieli testrale - Maya też niestety się z takimi spotkała, lecz starała się to ignorować i trzymać najbliższych osób. Na razie nie doszło jeszcze do większej utarczki z grupą Ślizgonów, co pozwoliło przypuszczać, że knują coś większego.

- Czyli cieszysz się, że będę mogła ci w końcu skopać tyłek? - złośliwie spytała Maya, na co chłopak prychnął.

- Raczej ja tobie - odparł z szelmowskim uśmiechem.

- Zapomnij o tym - powiedziała dziewczyna.

- Nigdy w życiu - stwierdził Syriusz, po czym rozejrzał się i zmarszczył brwi. - Mój brat tu jest.

- Piąte roczniki też mają te zajęcia z nami - przypomniała mu blondynka, po czym spojrzała w tym samym kierunku, co on.

Regulus stał pod jedną ze ścian, koło kilku Ślizgonów. Wydawał się jednak kompletnie nie interesować ich rozmową, a tylko patrzył na wszystkich spode łba.

- Próbował cię znowu zagadywać? Na temat tego waszego układu? - spytał Syriusz. Może i nie podobało mu się zbytnio, że Maya zawarła jakiś układ z jego bratem, ale zarazem tym samym go uratowała, za co był wdzięczny.

- Nie - odparła dziewczyna. - I zastanawiam się, czy i kiedy to zrobi.

- Mays, nie chcę ci niczego zabraniać. Ale uważaj na siebie, nie chcę, żebyś wplątała się w coś niebezpiecznego - powiedział Syriusz, a ona westchnęła.

- Jest wojna. A ja nie zamierzam się ukrywać, więc wybacz, ale nie posłucham - odparła dziewczyna. - Za to ty mógłbyś spróbować pogadać z bratem.

Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. Nim jednak zdążył odpowiedzieć, otworzyły się drzwi Wielkiej Sali i wszyscy zaczęli wchodzić do środka.

- On już wybrał - cicho mruknął Syriusz, kiedy tam wchodzili.

Wielka Sala zmieniła się nie do poznania - na środku nie było stołów, lecz pod ścianami stało kilka kufrów, a po środku szeroki i długi podest. Na nim natomiast stanął profesor Whitlock. Był to dosyć barczysty mężczyzna w średnim wieku, o przystrzyżonych, ciemnych włosach oraz brązowych oczach, którymi łypał na nich surowo.

- Mam nadzieję, że jesteście wszyscy. Bo nie toleruję spóźnień! - warknął mężczyzna. - Baczność!

- A to nie są zajęcia dodatkowe?

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz