Rozdział pięćdziesiąty ósmy

598 57 360
                                    

Reszta dnia minęła bez większych niespodzianek. Uczniowie, którzy nie uczestniczyli we wczorajszych wydarzeniach, zajęli się egzaminami. Oczywiście, plotki nadal będą i ludzie będą o tym gadać. Jednak zaraz koniec roku, więc większość osób pewnie przez wakacje zapomni o tym wszystkim.

Jednak wiadome było, że niektórzy nigdy o tym nie zapomną, a po latach ten dzień będą wspominać z mieszaniną różnych emocji, niekoniecznie dobrych.

Cóż, Maya tak czy siak uważała, że postąpiła słusznie. W końcu nie można tak po prostu ignorować tego, że ktoś się nad kimś znęca.

Szkoda tylko, że dostaje pogardę, zamiast słów wdzięczności. Ale cóż, takie życie.

Miała zamiar spotkać się z Syriuszem na polance, więc przyszła trochę wcześniej. Nie spodziewała się jednak, że przyjdzie jej pogadać z więcej niż jednym Blackiem tego dnia.

- Wiesz, że Snape uważa, iż to twoja wina, że Evans nie chce z tobą gadać? - spytał Regulus, wychodząc zza krzaków.

Maya była zdziwiona jego widokiem i od razu stanęła naprzeciwko niego z wyciągniętą różdżką, gdyby chciał jej coś zrobić.

- Czy ty mnie śledziłeś? - zapytała dziewczyna z nieufnością.

- Możliwe. Ale chciałem tylko poinformować, że tym razem plotki dotarły do lochów dosyć szybko - stwierdził złośliwie Regulus. W przeciwieństwie do niej nie wyjął różdżki z kieszeni, więc chyba nie zamierzał atakować, ale należało być czujnym.

- Cóż, niezbyt mnie obchodzi zdanie Snape'a - powiedziała Maya. - Zresztą czy ty raczej nie powinieneś być zadowolony, że pokłócił się z mugolaczką, skoro ich nie lubisz? I czemu właściwie do mnie zagadujesz?

- Cóż, nie musi ciebie obchodzić Snape, ani mnie Evans. Stwierdziłem tylko fakt. I nie uważam, że to twoja wina, chociaż mi go szkoda - rzeczowo odparł Regulus. - A gadam, bo mogę.

- Naprawdę możesz? - spytała z niedowierzaniem Maya. - Myślałam, że wasi rodzice raczej nie lubią mojej rodziny. Poza tym wczoraj...

- Umiem mówić, to gadam - sprostował Ślizgon. - A co do wczoraj, to Snape trochę się nie zna na tym wszystkim. Twoja rodzina jest nawet szanowana, bo jest neutralna, ale bogata. Powód niechęci mojej rodziny do twojej jest trochę bardziej osobisty.

- Jaki powód? - spytała Maya z zaciekawieniem. O co mu chodziło?

- Spytaj swojej kuzynki - odparł Regulus.

- Której? - zapytała Puchonka. W końcu miała trochę tego kuzynostwa, a poza tym jako czystokrwista była zapewne spokrewniona z wieloma osobami w Hogwarcie.

- Tej, która ma tak samo na nazwisko jak ty. Myślisz, że bawię się w zapamiętywanie imion? - zapytał kpiąco brunet.

- A co z nauką na pamięć całej geanologii rodów? - spytała Maya. - W końcu też jestem czystej krwi.

- Punkt dla ciebie - powiedział Regulus po chwili. - Jesteś sprytniejsza niż ten kretyn. Z którym i tak jesteś, mimo, że robi głupoty.

Maya zastanawiała się, czemu on tak do niej zagaduje. Nie ma lepszych rzeczy do roboty?

- Prawda, Syriusz czasami zachowuje się jak kretyn, ale i tak go kocham - odparła Puchonka.

- Czym właściwie jest miłość? - prychnął Ślizgon. - Skoro przez nią trzeba kochać idiotów.

Maya pomyślała, że to smutne, że on musi o to pytać.

- Miłość trudno opisać. Ale po prostu wtedy kocha się kogoś, bo jest. I mimo wszystko kocha się tą osobę. Akceptuje jej wady i zalety. Chce się z tą osobą przebywać jak najwięcej - odparła Maya. - Ja kocham Syriusza, a ty mam wrażenie, że kochasz Sadie...

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz